|
Na granicy rodów | romans, fantasty, 2 os., bez naboru | |
|
Autor |
Wiadomość |
|
Czekosushi
FB.admin
Dołączył: 03 Wrz 2014
Posty: 344
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć:
|
Wysłany: Nie 23:13, 15 Lut 2015 Temat postu: |
|
|
<center></center>
Odepchnięta upadłam na miękką trawę. Podniosłam się z niej a następnie otrzepałam z ziemi. To co się wydarzyło w następnych kilku sekundach zadziałało na mnie jak nóż w plecy. Z ust wyrwał mi się krzyk rozpaczy. Nigdy nie sądziłam, że śmierć może spotkać kogokolwiek z nas tylko z jednej przyczyny. Nie chciałam aby ktoś umarł na moich oczach. Nie tego oczekiwałam. Próbowałam go uratować, a on wszystko zaprzepaścił. Gdzie jest współczucie? Empatia? Sumienie? Czy w Falmari jest przemoc i tylko przemoc? A co z szczęściem? Czy tam poczucie bezpieczeństwa i pełnej satysfakcji zyskuje się tylko zabijając kogoś kto stanie nam na drodze?
Oddychałam nierównomiernie, głośno, z ręką przyciśniętą do ust. Szybko mrugałam powiekami, żeby przekonać się, że nie jestem w krainie Morfeusza. Łzy zaznaczały swoją drogę spływając po policzkach. A ja stałam oszołomiona i zdezorientowana. Nie wiedziałam już co się dzieje. W jednej chwili ogarnęła mnie wściekłość. Nie potrzebnie starałam się z nim zapoznać. To potwór, niezliczony morderca, który nie ma uczuć. Chwiejnym, ale pewnym krokiem podeszłam do zabójcy odpychając go z wściekłością miałam ochotę wygnać go stąd.
- Coś ty zrobił! Dlaczego go zabiłeś?! MOGŁAM CI NIE POMAGAĆ! WYNOŚ SIĘ STĄD! - Wykrzyczałam na całe gardło. Nawet nie przeszło mi przez myśl, że może zrobić mi krzywdę, że nadal jestem bezbronną, małą elfką, która nie ma nic do gadania. On tutaj rządził. Mógł sobie mnie przyporządkować poprzez strach, ból. Osunęłam się na ziemię przyglądając się rozprzestrzeniającej kałuży szkarłatnej cieczy. W mojej głowie roiło się tysiące myśli. Świat zawirował, głowa zaczęła pulsować, a oczy zamykać. Zdążyłam jedynie chwycić się za głowę po czym moje ciało stało się bezwładne. Nieprzytomna nic nie czułam, nie czułam upływu czasu, a świat nie istniał. Moja świadomość została wyłączona wraz z wszystkimi zmysłami. Zemdlona leżałam tuż obok umarłego. Straciłam zbyt dużo energii, osłabiona nie byłam w stanie nic zdziałać, a tym bardziej nieprzytomna otoczona kwiatami polany.
Post został pochwalony 0 razy |
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Romi
OTAKU
Dołączył: 15 Wrz 2014
Posty: 45
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Wielkopolska Płeć:
|
Wysłany: Pon 20:37, 16 Lut 2015 Temat postu: |
|
|
<center>Elros</center>
Z dokładną precyzją obejrzałem list, aby w stu procentach upewnić się co do jego treści, a najważniejsze - podpisu. Kiedy miałem pewność, że elf leżącą naprzeciwko mnie w kałuży krwi to zwykła marionetka złapałem go za ust, a następnie rozchyliłem wargi. Tak jak przeczuwałem, nie miał języka, więc nawet jeśli by przeżył nie byłby w stanie niczego powiedzieć. Elin, przerażona całym zajściem, nie zdawała sobie sprawy z tego, że takiego szczura nie warto w żaden sposób żałować. Krzyczała, a ja spoglądałem na jej niecodzienną reakcję. Pierwszy raz w całym swoim życiu widziałem, żeby ktoś do tego stopnia przeżywał czyjąś śmierć. Nie byłem w stanie zrozumieć dlaczego płacze próbując uregulować oddech. Zachowanie elfki z mojego punktu widzenia mogłem określić jednym słowem – chore. Dodatkowo, kompletnie niepotrzebny wylew emocjonalny postanowiła rozładować odpychając mnie, a następnie dając do zrozumienia żebym opuścił Laiho. Wyraz jej twarzy sugerował: „Wracaj skąd przybyłeś okrutny morderco! Nie chcę cię więcej widzieć!” i w sumie tyle. Na zakończenie tracąc wszelkie siły witalne, osunęła się na ziemię pogrążona w rozpaczy. Zemdlała. „Nawet wtedy, gdy mdleje wygląda przepięknie” – przeszło mi przez myśl.
Po całym zajściu sięgnąłem wzrokiem w głąb lasu, aby upewnić się, że elf, który przez cały czas nas obserwował, wciąż to robi. Czułem jego obecność, więc nie było się czym martwić, a co ciekawsze zaczął zbliżać się w naszym kierunku. Kucnąłem przy elfce, a następnie odgarnąłem fioletowe włosy z jej policzka. „Możliwe, że to ostatni raz, kiedy widzę to nieskalane lice dlatego chce się nim nacieszyć jeszcze przez kilka chwil” – pomyślałem. Chwila ta niestety nie trwała długo, bo musiałem się zbierać. Szybkim ruchem narzuciłem materiałowy, ciemnozielony płacz, włożyłem drewnianą maskę, a następnie dźwignąłem przez ramię martwe ciało. Nie odwracając się pognałem w kierunku krainy cierpienia i wiecznej niepogody, mojego rodzinnego domu – Falmari.
Post został pochwalony 0 razy |
|
|
Powrót do góry |
|
|
Czekosushi
FB.admin
Dołączył: 03 Wrz 2014
Posty: 344
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć:
|
Wysłany: Pon 22:21, 16 Lut 2015 Temat postu: |
|
|
<center></center>
Obudziłam się w swoim domku w wiosce. Otwierając oczy spostrzegłam Dai’a i inną elfkę, zielarkę. Przygotowywała jakiś napar. Zapach był przyjemny, łagodny dla nosa. Spróbowałam się podnieść, jednak łucznik powstrzymał mnie jednym ruchem ręki.
- Nie wolno ci teraz wstawać. – Oznajmił, po czym chwycił moją dłoń. Był tak ciepły, że przez to przeszły mnie dreszcze. Delikatnie odchyliłam wargi, aby móc coś powiedzieć, jednak suchość w gardle na to nie pozwoliła. Chwilę potem zjawiła się elfka z kubkiem ciepłego napoju. Kazała mi to wypić na co przytaknęłam głową i wykonałam jej polecenie. Od razu poczułam się lepiej. Moje podniebienie chciało więcej i więcej. Nie wiem ile leżałam bezprzytomna, ale musiało minąć trochę czasu. Z powrotem opadłam na łóżko wtulając się w ciepłą kołdrę. Spoglądałam na Dai’a wdzięczna mu za to, że się mną zaopiekował. Na pewno nie był daleko kiedy usłyszał moje krzyki. Zapewne wrócił i zauważył mnie- nieprzytomną. Zabrał mnie tutaj i się opiekował do tego czasu.
- Dziękuję. – Szepnęłam, po czym odwróciłam głowę, oswobodziłam dłoń z jego uścisku a następnie, spoglądając w okno starałam przypomnieć sobie każdy szczegół spotkania z elfem z Falmari. Zielarka wymruczała coś do łucznika, aby dał mi odpocząć, a co ten wyszedł z chatki wraz z nią. A ja pogrążyłam się w głębokim śnie. Będąc u Morfeusza widziałam przeciwległy ród. Rzeź, tortury, masakry o jakich nigdy bym nie pomyślała. Zerwałam się gwałtownie siadając. Nie miałam wątpliwości, musiałam to sprawdzić. Wstając z łózka leżący Tali spojrzał na mnie z zdziwieniem. Tak, wiem co robię i dlaczego. Wyszłam z domku najnormalniej na świecie, jakby nic nie miało miejsca. Wilk szedł przy moim boku, a ja kierowałam się do granicy - wyraźnego zaznaczenia terytorium. Będąc tuż przed ciemnym lasem Falmari przystanęłam. Nie chciałam zginąć, ale jasne było, że muszę wiedzieć jak tam jest. To nie będzie dawać mi spokoju do kiedy tego nie odkryję. Delikatnie postawiłam stopę po drugiej stronie rozglądając i starając się nie wydać najdrobniejszego odgłosu.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Czekosushi dnia Pon 22:23, 16 Lut 2015, w całości zmieniany 1 raz |
|
|
Powrót do góry |
|
|
Romi
OTAKU
Dołączył: 15 Wrz 2014
Posty: 45
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Wielkopolska Płeć:
|
Wysłany: Śro 1:35, 18 Lut 2015 Temat postu: |
|
|
<center>Elros</center>
Po całym zajściu, które miało miejsce jeszcze chwilę temu po stronie rodu Laiho wróciłem do pałacu, dźwigając martwe ciało szpiega na ramionach. Podróż zajęła mi więcej czasu i trudu niż przypuszczałem. Dodatkowy balast, jakiego nie mogłem się pozbyć, okazał się wyjątkowo ciężki, a dzika zwierzyna nie pozostała dłużna czując zapach świeżej krwi. Warto jeszcze wspomnieć o nieustającym deszczu, który sam w sobie utrudnił widoczność. Jednak pomimo wszelkich niedogodności przybyłem do wyznaczonego celu - przemoczony, zmarznięty i zmęczony jak nigdy.
Pierwszą rzeczą jaką zrobiłem po powrocie było „omówienie” kilku kwestii z moim przyrodnim bratem. Doskonale wiedziałem gdzie go szukać, doskonale wiedziałem, że ta rozmowa nie będzie łatwa i przyjemna, wiedziałem…a mimo to i tak do niego poszedłem. Stąpając ciężko po ciemnym marmurze czułem narastającą złość, w myślach cały czas powtarzając sobie niczym mantrę, żeby nie dać mu sprowokować się. Przemierzyłem kilka korytarzy i nawet nie spostrzegłem się, kiedy trafiłem do sali tronowej. Tak jak przeczuwałem – był tam. Siedział na specjalnym miejscu nieopodal tronu wykonanym tylko i wyłącznie dla niego. Ubrany w długie jedwabne szaty wykończone misternymi, złotymi zdobieniami podpierał głowę ręką i spoglądał na mnie uśmiechając się paskudnie.
-Czekałem na ciebie i jak widać…nie zawiodłem się- przyznał spokojnym tonem głosu. Rzuciłem martwego elfa na środek sali.
-Zwracam co twoje – skomentowałem krótko. Aerandir, bo tak miał na imię, wstał z miejsca i podszedł do trupa. Obejrzał go dokładnie, a następnie westchnął ciężko.
-Te dzisiejsze marionetki są coraz słabsze, ale cóż robić? – skwitował, a następnie spojrzał na mnie uśmiechając się jeszcze szerzej. – Jestem pod wrażeniem! Mój słodki, mały braciszek jest już zdolny do zabójstwa!
Milczałem spoglądając na niego. Długie, czarne włosy sięgające połowy ud, delikatne rysy twarzy, niewielkie szpiczaste uszy – samo patrzenie na Aerandira wywoływało u mnie odruch wymiotny. Wyróżniał się znacznie od reszty elfów, dlatego król postanowił okrzyknąć go najpiękniejszym z rodu od wielu lat. Mój brat w bardzo krótkim czasie zdobył przywileje, o których inni mogli tylko pomarzyć. Jednym z nich była nietykalność, dlatego też nie mogłem kompletnie nic mu zrobić.
-Elros – przemówił stawiając kolejne kroki – Powiesz mi gdzie byłeś? – zapytał, podchodząc do mnie, a następnie ściągnął drewnianą maskę odsłaniając moją twarz. Nie lubił owijać w bawełnę, od razu przechodził do rzeczy. – Tak wyglądasz o wiele lepiej…Więc, będziesz grzeczny i odpowiesz na moje pytanie? Martwiłem się o mojego małego braciszka.
Zagryzłem dolną wargę czując narastające obrzydzenie. Obślizgła żmija. Zawsze musi być stopień wyżej niż ja. Jak zwykle bawił się mną, co za każdym razem sprawiało mu niewyobrażalną przyjemność. Niestety, miał do tego prawo. Wystarczyło jego jedno skinienie palcem, a straciłbym głowę.
-Chyba nie chcesz skończyć jako kolejna ozdoba przed pałacem? – zapytał łapiąc mój podbródek szpiczasto zakończonym paznokciem. Sprawił, że musiałem spojrzeć mu głęboko w czekoladowe oczy. – Więc jak będzie?
Nabrałem powietrza w płuca i już miałem oznajmić, że urządziłem sobie wycieczkę do Laiho, gdy nagle przybył jeden ze strażników. Powiedział, że król w trybie natychmiastowym żąda, aby Aerandir do niego przybył. Brat szepnął mi do ucha, że jeszcze nie skończył swojej zabawy, a następnie skierował kroki w stronę komnaty władcy. Gdy straciłem go z pola widzenia odetchnąłem z ulgą. Było blisko, zbyt blisko. Ze spokojem udałem się do własnych czterech kątów. Nareszcie mogłem ułożyć się wygodnie na łożu i po prostu odpłynąć daleko do krainy snów. Nie miałem siły myśleć o jakichkolwiek zeszłych zdarzeniach.
<center>***</center>
Kolejne siedem dni upłynęło mi bardzo szybko na wykonywaniu codziennych czynności, podczas których nie mogłem odpędzić się od myśli o wspaniałej elfce. Nieustannie wspominałem nasze spotkanie, układając w głowie coraz to nowsze scenariusze z nią w roli głównej. Ciekaw byłem czy jeszcze kiedyś spotkamy się…..
Aerandir nie zdołał dokończyć naszej „rozmowy”, gdyż był zbyt zajęty zaspokajaniem potrzeb króla. Całe dnie musiał być na jego wyłączność, co przysporzyło dla mnie idealną sytuację, aby opracować dokładne kłamstwo dotyczące tego gdzie tamtego dnia byłem. Wyjawienie prawdy wiązało się ze zbyt dużym ryzykiem.
<center>***</center>
Ósmy dzień. Trenowałem jak każdego ranka. Nie działo się nic nadzwyczajnego. Deszcz ustał po tygodniowej ulewie. Głuchą ciszę przerywały wypuszczane przeze mnie strzały w kierunku jednego z drzew. Niby dzień jak co dzień, a jednak coś się święciło i już po chwili wiedziałem co. Ogromny smok wzbił się w powietrze oznajmiając swoją obecność poprzez przeszywający skrzek. Cholerny gad musiał akurat teraz zbudzić się z długiego spoczynku. Zacząłem uciekać świadom tego, że walką nic bym nie wskórał. Ciemnozielone łuski tworzyły pancerz niezdolny do przebicia. Nawet nie byłem do końca świadom, w jakim kierunku biegnę byleby znaleźć jaskinię chroniącą mnie przed niszczycielskim ogniem. Miejsce spoczynku okazało się znajdować niedaleko granicy Falmari i Laiho. Czyżby deja vu?
Będąc w niezbyt przytulnej, ciemnej, mokrej jaskini odetchnąłem z ulgą. Wyjrzałem jeszcze szybko na zewnątrz i ku mojemu zdziwieniu zauważyłem jakąś postać. Fioletowe włosy, ciemna skóra……Elin! Co ona tutaj robi?! Zerknąłem w kierunku bestii, która znajdowała się wcale nie tak daleko od nas. Cholera! Wybiegłem z prędkością światła na zewnątrz i w mgnieniu oka znalazłem się obok elfki. Bez żadnych wyjaśnień przerzuciłem ją przez ramię, a następnie powróciłem na pierwotne miejsce. Postawiłem niewiastę na ziemi i zakryłem jej malinowe wargi ręką.
-Bądź cicho inaczej skończysz jako karma dla smoka – szepnąłem stanowczo wprost do jej ucha. Później odeskortują Elin do Laiho, nie może tutaj zostać jeżeli chce dalej żyć.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Romi dnia Śro 3:22, 18 Lut 2015, w całości zmieniany 1 raz |
|
|
Powrót do góry |
|
|
Czekosushi
FB.admin
Dołączył: 03 Wrz 2014
Posty: 344
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć:
|
Wysłany: Śro 18:49, 25 Lut 2015 Temat postu: |
|
|
<center></center>
Nigdy nie sądziłam, że tak szybko uda mi się znaleźć wcześniej poznanego elfa. A raczej to on mnie znalazł. Złapana nie wiedziałam co mam robić także dałam się ponieść aż do jaskini, gdzie ten postawił mnie na ziemię i zakrył dłonią usta. Kiwnęłam głową na znak, że zamierzam wykonać jego polecenie. Wejść od razu do innej krainy i zastać niebezpieczeństwo. Tego się nie spodziewałam, jednak nadawało to większe tempo mojemu sercu. Obserwowałam elfa z wyraźnym zainteresowaniem. Znowu miał na sobie maskę, tą samą. Czy nie chciał być tutaj rozpoznawalny? Przecież większość elfów na pewno znała jego prawdziwą twarz, czyż nie? Tyle pytań a nie mogę nawet wypuścić głośniej powietrza, które tutaj jest ociężałe, przesiąknięte zapachem deszczu. Zapewne słońca nie było tutaj od wieków, a chmury przykrywają ten świat cały ten czas. Nie wiem jak drzewa są w stanie tutaj rosnąć, przecież to nienaturalne.
Obejrzałam się dookoła obserwując jaskinię. Głębiej nie było nic widać prócz otaczającego mroku i ciemności. Potarłam ramiona, aby móc je choć trochę rozgrzać, bowiem nie było tutaj ciepła, a mój strój nie pasował tutaj. Wiedziałam więc, dlaczego elf stojący przede mną nosił tyle warstw. Każdy najlepiej przekona się na swoich błędach, tak jak ja w tej chwili.
Z stalaktytów spadały zimne krople wody na moją skórę stwarzając przy tym jeszcze większe ochłodzenie mojej temperatury ciała. Będąc w towarzystwie zamaskowanego nie czułam niebezpieczeństwa. Wierzyłam w to, że jest w stanie mnie obronić, jednak nie do końca mogłam się z tym zgodzić. Znał mnie tylko odrobinę, a ja go wygnałam z Laiho. Miałam nadzieję, że nie ma mi tego za złe. Podchodząc do końca ściany jaskini wyjrzałam delikatnie na zewnątrz oceniając sytuację. Las był gęsty z ograniczoną widocznością. Nie było jak i gdzie uciec, nie znałam tych terenów.
Tali był cały czas przy mnie. Nie odstępował mnie na krok. Czyżby się bał tego miejsca? Wracając odrobinę głębiej usiadłam na zimnej ziemi, przytulając się do zwierzęcia starałam się unormować jakoś własną temperaturę ciała. Coraz bardziej zaczynałam żałować tego, że się tu wybrałam, ale może to też okazać się wyprawą mojego życia. Wszystko zależy od losu.
Post został pochwalony 0 razy |
|
|
Powrót do góry |
|
|
Romi
OTAKU
Dołączył: 15 Wrz 2014
Posty: 45
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Wielkopolska Płeć:
|
Wysłany: Śro 17:39, 11 Mar 2015 Temat postu: |
|
|
<center>Elros</center>
Głucha cisza została zastąpiona dźwiękiem palonego drewna i sykiem rozprzestrzeniającego się ognia. Las, jaki by nie był, płonął. Niszczycielski żywioł w zastraszającym tempie zmierzał w kierunku jednej z najlepiej prosperujących wiosek w królestwie, a dziki smok nie ustępował. Szukał przynależnego pożywienia składającego się z trzydziestu dwóch młodych elfów, niszcząc przy tym wszystko co stanęło mu na drodze. Ciemnozielony gad jest nieuchwytny już od wieków, a jego przebudzenie zwiastuje prawdziwą walkę o przetrwanie. Oczywiście w najgorzej postawionej sytuacji są ofiary, które żyją ze świadomością, że zostały stworzone tylko dla tej jednej chwili poświęcenia. Nazywamy ich „mięsem dla życia”, bo i takich tu nie brakuje. Wyróżniają się bardzo krótko ostrzyżonymi fryzurami oraz brakiem umiejętności samoobrony czy walki. Nie posiadają rodzin ani większych dóbr materialnych. Lata prób i błędów pozwoliły ułaskawić zachowanie smoka poprzez stracenie kilku naszych. Albo oni, albo wszyscy – wybór raczej jest oczywisty dla każdego, a przenikliwy krzyk Pierwszego dał do zrozumienia, że „uczta” właśnie się rozpoczęła. Przyzwyczajenie pozwoliło mi na zachowanie zimnej krwi i stoickiego spokoju jakim powinien cechować się elf z tych stron.
Spojrzałem na ciemne chmury całkowicie pokrywające niebo, z których lada moment mógł lunąć deszcz, ratując przy okazji pozostałości płonących drzew. Lubiłem ćwiczyć w owym lesie, a teraz muszę spoglądać jak się fajczy. Złożyłem ręce i w akcie desperacji poprosiłem o chociaż kilka kropli wody sączących się z czarnych cumulusów, ale przeczuwając, że nic tym nie zdziałam postanowiłem skupić wzrok na fioletowej czuprynie, co nie okazało się zbyt proste przy braku oświetlenia. Obserwowałem ją w razie gdyby postanowiła zrobić coś równie irracjonalnego, jak wybranie się na wycieczkę krajoznawczą do Falmari, chociaż muszę przyznać, iż elfka może czuć się naprawdę wyjątkowo – jest pierwszą, która okazała się na tyle odważna w swojej głupocie, aby opuścić bezpieczny dom. Nie miałem wobec niej żadnych większych oczekiwań, po prostu widok elfa z Laiho wprowadzał swego rodzaju element egzotyki do mojego codziennego życia.
Elin usiadła na ziemi wtulając się w śnieżnobiałe futro wilka. Nie trzeba było być jakimś ekspertem, aby od razu wywnioskować, że jest jej najzwyczajniej w świecie zimno, a liście nie wydają się najstosowniejszym okryciem przy panującej pogodzie. Ponownie usłyszałem krzyk, ale tym razem Drugiego. Jednym zwinnym ruchem znalazłem się naprzeciwko elfki w pozycji kucającej, tak żeby skupiła swoją uwagę na mnie.
-Wszystko będzie dobrze – zapewniłem przykładając ręce do uszu Elin. – Nie słuchaj co dzieje się na zewnątrz.
W prawdzie wiedziałem, że nic nie jest w porządku, ale co ja mogłem? Zważając na reakcję elfki po zdarzeniu odbytym w Laiho musiałem dać jej jakąś błahą deklarację spokoju.
Post został pochwalony 0 razy |
|
|
Powrót do góry |
|
|
Czekosushi
FB.admin
Dołączył: 03 Wrz 2014
Posty: 344
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć:
|
Wysłany: Sob 20:06, 21 Mar 2015 Temat postu: |
|
|
<center></center>
Cały ten świat wydawał się sceną z najgorszego koszmaru, dźwięki były równie przerażające co latający smok. Krzyki sprawiały, że przechodziły mnie dreszcze, a w oczach istniał tylko strach. Wilk, który był obok dawał mi namacalne uczucie spokoju. Jednak spoglądając na elfa stojącego przede mną nie czułam się w niebezpieczeństwie, a wręcz przeciwnie, odnosiłam wrażenie, iż jestem w pewnym stopniu przez niego chroniona. Być może to wszystko powstało dzięki przygodzie na łące, w której mnie obronił, zabijając tego kto próbował mnie zabić. Czy jest więc gotów zabić, abym mogła dalej żyć? A może to tylko kwestia przypadku? Pytania nasuwały się z każdą sekundą, a ja nie odrywałam wzorku od zamaskowanej postaci. Strasznie mnie ciekawił, chciałabym zadać mu tyle pytań, a jednocześnie bałam się odpowiedzi. Obawiałam się tego, że zostanę wyśmiana i odrzucona.
Kiedy do moich uszu dotarł drugi krzyk, zrozumiałam to co wszyscy mówili na temat Falmari i tego co się tu dzieje. Było to równie przerażające co intrygujące. Pragnęłam poznać to miejsce, a wraz z nim mieszkańców. Podobno nigdy nie było tutaj elfa z mojego ludu, jeśli już się któryś z nich odważył się przekroczyć granicę to wieści ginęły również z owym elfem. Nie myślałam o tym, ale nawet jeśli miałabym tutaj umrzeć, wiedziałabym, że spełniłam jedno z swoich większych marzeń jakim było wybranie się tutaj.
Po chwili elf również będący w jaskini podszedł do mnie. Jego ubranie składające się z futra, skóry i nieznanych mi materiałów opadały na jego ciele, a ciężar nie sprawiał żadnego problemu dla nosiciela. Jego postura była mężna i silna, co było można wywnioskować po pierwszym przyjrzeniu się. Zniżył się do mojego poziomu, przez co starałam się wyszukać jego wzroku. Przez otwory w masce dostrzegłam parę oczu o intensywnej zielonej barwie. Zapewniał mnie, że wszystko będzie dobrze, przez co dało to mi lepsze poczucie bezpieczeństwa. Jego następny gest w zupełności mnie zdziwił. Położył dłonie na moich uszach, aby zagłuszyć krzyki jakie były na zewnątrz. Zaskoczona oraz speszona spojrzałam na mokrą ziemię, jednak po chwili mój wzrok ponownie odnalazł się na oczach elfa. Sprawnym, a zarazem subtelnym ruchem zdjęłam maskę z jego twarzy.
- Kim ty jesteś…?- Szepnęłam.
Post został pochwalony 0 razy |
|
|
Powrót do góry |
|
|
Romi
OTAKU
Dołączył: 15 Wrz 2014
Posty: 45
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Wielkopolska Płeć:
|
Wysłany: Nie 19:00, 26 Kwi 2015 Temat postu: |
|
|
<center>Elros</center>
Spojrzałem Elin głęboko w oczy. Pomimo panującej ciemności z łatwością dostrzegłem, że są one dokładnie tego samego koloru co moje. Wyraziste, o wyjątkowej zielonej barwie. Próbowałem w nich dostrzec coś czym inne elfy określają „zwierciadło duszy”, ale kompletnie nie wiedziałem jak tego dokonać. Mieszkańcy pobliskich wiosek z roku na rok opowiadają coraz większe bzdury o tych wszystkich duchach. Im dłużej i częściej słucham dziwacznych opowiastek, tym bardziej nie chce mi się w nie wierzyć. Dla mnie elf to tylko i wyłącznie funkcjonujący organizm, a nie coś jeszcze w środku.
Zmieniłem pozycję z kucającej do siedzącej, ponieważ doskonale zdawałem sobie sprawę, że trochę pobędziemy w tej niezbyt przyjemnej jaskini. Sądząc po dźwiękach, sytuacja panująca na zewnątrz nie wydawała się dobiegać ku końcowi, a nawet wręcz przeciwnie. To dopiero rozgrzewka.
Poczułem, jak elfka ściąga maskę odsłaniając moją twarz. Zrobiła to na tyle niespodziewanie, iż nie zdążyłem jakkolwiek zareagować. Ugryzłem się szybko w język, aby nie dać po sobie poznać, że sprawia mi to swego rodzaju dyskomfort. Dziwacznie jest tak siedzieć przed kimś bez tego kawałku drewna, który ma za zadanie ukrywać wszelkie emocje jakich nie potrafię kontrolować. Najwyraźniej przyzwyczajenie robi swoje.
-Kim ja jestem? A kim ty jesteś, Elin? – odpowiedziałem pytaniem na pytanie. Mogliśmy już bez większych przeszkód normalnie „rozmawiać”, bo smok aktualnie zajęty był czym innym. –Dlaczego tutaj jesteś? Dlaczego siedzisz na ziemi i marzniesz po tej stronie? Dlaczego odważyłaś się przekroczyć granicę? Kto lub co cię do tego skłoniło? – wypowiedziałem te wszystkie myśli na głos, nie licząc na konkretną odpowiedź.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Romi dnia Nie 19:01, 26 Kwi 2015, w całości zmieniany 1 raz |
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
|
|