|
Na granicy rodów | romans, fantasty, 2 os., bez naboru | |
|
Autor |
Wiadomość |
|
Czekosushi
FB.admin
Dołączył: 03 Wrz 2014
Posty: 344
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć:
|
Wysłany: Wto 21:33, 23 Gru 2014 Temat postu: Na granicy rodów | romans, fantasty, 2 os., bez naboru | |
|
|
<center>Jeden świat. Jeden gatunek. Dwa rody.
<center>
</center>
<center>Ród Falmari</center>
Mrok, krew i walka. Świat ciemności, o którym nikt by nie zamarzył. Wszystko spowija chęć zemsty. Ból to najczęstsze doznanie. Nie ma nikogo kto poznałby przyjaźń. Każdy jest gotów poświęcić się dla własnego majątku. Przemoc powoduje, że smok wykonuje polecenie swego pana. Stworzenia nie są przyjazne dla kogokolwiek, zieją ogniem na wszystkie strony nie zważając na straty. Nikt nie zajmuje się oswajaniem czy szukaniem zaufania… Tutaj chodzi o przetrwanie.
<center>Ród Laiho<center>
A tu...? Całkowite przeciwieństwo. Nikt się na siebie nie gniewa. W tym miejscu liczy się miłość i szacunek do drugiej osoby. Dominuje cały zakres barw tęczy. Brak czerni, szarości. Magiczne istoty są wolne, nie muszą nikomu służyć. Mogą robić to co chcą. Nie ma tutaj władzy czy niewolników, każdy jest równy. Elfki chętnie służą bezinteresowną pomocą. Uwielbiają pielęgnować rośliny a kolejny dzień jest dla nich nową, ciekawą przygodą.
<center></center>
1. Akcja dzieje się w świecie nierealnym, fantastycznym.
2. Przekleństwa nie są mile widziane.
3. Wygląd postaci dodajemy w rysunkach.
4. Dbamy o schludność przy stwarzaniu karty.
5. Nie ma ograniczeń, ale dwa zdania to zdecydowanie za mało.
6. Staramy się zachować miłą atmosferę.
<center>
Postacie</center>
Elfka z rodu Laiho - Czekosushi
Elf z rodu Falmari - Romi
Post został pochwalony 0 razy |
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Czekosushi
FB.admin
Dołączył: 03 Wrz 2014
Posty: 344
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć:
|
Wysłany: Czw 0:56, 25 Gru 2014 Temat postu: |
|
|
<center>
| Imię | Elin
| Nazwisko | Nie posiada
| Wiek | Nieznajomy
| Płeć | elfka
| Ród | Laiho
| Urodziny | 26.05
| Znaki szczególne | Pozaplatane kwiaty we włosy,
Ciemniejsze miejsca na skórze, układające się w fantazyjne wzory,
Dwa kolczyki w prawym uchu.
| Moce | uzdrawianie roślin i zwierząt,
Rozumienie zwierząt, porozumiewanie się z nimi.
| Włosy | długie, fioletowe
| Sylwetka | zgrabna
| Oczy | zielone
</center>
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Czekosushi dnia Czw 1:01, 25 Gru 2014, w całości zmieniany 2 razy |
|
|
Powrót do góry |
|
|
Romi
OTAKU
Dołączył: 15 Wrz 2014
Posty: 45
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Wielkopolska Płeć:
|
Wysłany: Czw 22:27, 25 Gru 2014 Temat postu: |
|
|
<center>
▶IMIĘ : Elros◀
▶RÓD : Falmari◀
▶STANOWISKO W RODZIE : Siódmy syn najwyższego władcy, trzeci w kolejce do tronu◀
▶WIEK : Nieznany◀
▶MOCE : Ksenoglosja, Mediumizm fizyczny◀
▶UMIEJĘTNOŚCI : Łucznictwo, walka wręcz, logistyk wojskowy◀
▶ZNAKI SZCZEGÓLNE : Liczne blizny na ciele odniesione w wyniku walk, tatuaże◀
</center>
Post został pochwalony 0 razy |
|
|
Powrót do góry |
|
|
Czekosushi
FB.admin
Dołączył: 03 Wrz 2014
Posty: 344
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć:
|
Wysłany: Sob 16:10, 27 Gru 2014 Temat postu: |
|
|
<center></center>
Wszyscy są elfami, jednak podzieleni na dwa rody się nie znoszą. Granica przedzielająca oba światy jest widoczna dla wszystkich. Trafiając na skraj rodu Laiho każdego ogarniała ciemność, a wraz z nią mrok. Kolory tęczy kończyły się, dominowały odcienie szarości oraz czernie. Elfki starały się nie zbliżać do końca terenu, gdyż bały się tego co może je spotkać po drugiej stronie. Od kiedy dwa narody istniały nie było ani jednej opowieści o złączeniu się elfów z obu ziem. Oczywiście było kilku śmiałków najeżdżających Laiho jednak każdy z nich odszedł pozostawiając małą ilość zniszczeń. Piękne istotny miały więc co robić uzdrawiając rośliny. Nikomu się tam nie nudziło. W wolnych chwilach odbywały się gry, a dołączyć mógł ten kto zechciał. Nie było sprzeczek, ponieważ nikt nie chciał oszukiwać pozostałych. W takiej grupie znalazła się Elin. Jej fioletowe włosy powiewały na delikatnym, lecz przyjemnym ciepłym wietrze. Uśmiech rozweselał twarz, a ubranie składające się z kilku większych liści dodawało jej uroku podkreślając atuty. Była niezbyt wysoka, ale to tylko pomagało jej w pokonywaniu przeszkód w lesie. Duże oczy o zielonych tęczówkach rozglądały się czy można wykonać dany ruch. Kwiaty, wplecione we włosy, swoimi łodygami oplotły się wokół przedramienia niewiasty. Niedaleko niej leżał wielki, biały wilk o brązowych oczach. Wpatrywał się w nią jakby był zaczarowany, śledził każdy ruch istoty. Zwierzę te miało pełnić funkcję obrońcy i przyjaciela. I póki co nie miało przed czym bądź kim jej bronić.
[link widoczny dla zalogowanych]
~~~
Trzecia forma narracji tylko ze względu na początek. Później już będzie w pierwszej osobie.
Post został pochwalony 0 razy |
|
|
Powrót do góry |
|
|
Romi
OTAKU
Dołączył: 15 Wrz 2014
Posty: 45
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Wielkopolska Płeć:
|
Wysłany: Sob 22:15, 27 Gru 2014 Temat postu: |
|
|
<center>Elros</center>
Czarne chmury pokrywające niebo nie przepuszczały chociażby najmniejszej wiązki światła. Zapach ozonu unoszący się w powietrzu zwiastował okropną burzę z piorunami. Tylko jedno było pewne – nadciągała nie byle jaka, kilkudniowa ulewa. Utrudniała ona polowanie na i tak ciężko dostępną zwierzynę co często prowadziło do głodówek, a nawet śmierci kilku słabszych ogniw. Jednak król, uzbrojony w zapasy żywności, nie zamierzał się tym przejmować. Jego zdaniem stworzenie nieskończenie silnej nacji powinno być priorytetem każdego władcy . Takimi poglądami wszczynał bunty, ale miał wystarczająco duży oddział sprzymierzeńców, aby ochronić swoje stanowisko. Tutaj nie istnieje coś takiego jak litość, każdy mniejszy lub większy występek zostaje uhonorowany pięknym miejscem na szubienicy stojącej tuż przy wejściu do pałacu. Dlatego też ja, Elros, siódmy syn przywódcy i trzeci w kolejce do tronu postanowiłem pozostać wierny swemu ojcu. Nie chciałem skończyć jak reszta moich braci, którzy zginęli z jego rąk na moich oczach. Zabij albo zostań zabity – niezmienne motto naszego rodu od tysiącleci, którym kierujemy się po dziś dzień. Nie odraża nas widok i zapach krwi, on napędza oraz popycha do działania. Elfy wywodzące się z tych stron nie odczuwają pozytywnych emocji, są z nich wyprane do cna.
<center>***</center>
Nieprzyjemny, przeszywający na wskroś wiatr i wielkie krople deszczu towarzyszyły mi podczas porannego treningu w lesie. Nie omieszkały utrudnić biegu po błotnistej ziemi. Wdzierały się w najgłębsze zakamarki zahartowanego ciała. Skutecznie obniżyły ostrość widzenia oraz celność strzał z łuku. Pogoda ewidentnie próbowała mnie stąd wykurzyć , ale na darmo. Nie czułem zmęczenia ani tym bardziej zniechęcenia, wręcz przeciwnie. Była to idealna aura do wykonywania tego typu ćwiczeń. Poprawiała wytrzymałość organizmu na niespodziewane zmiany atmosferyczne oraz rozwijała zwinność, której zdecydowanie brakuje.
Pogrążony w swoim obecnym zajęciu zapomniałem, że przecież jestem z krwiożerczego rodu Falmari, w którym moment nieuwagi może kosztować życie i prawie tak się stało. Biegnąc, o mało nie zostałem trafiony strzałą. Wbiła się ona mocno w konar starego drzewa, centymetr od czubka mojego nosa. Wyciągnąłem ją z impetem i obejrzałem dokładnie. Wykonana z sosny, z beznadziejną lotką.
-Żałosne….- skomentowałem zakładając maskę. –Znowu próbujesz się przede mną ośmieszyć? – prychnąłem pogardliwie i zmaterializowałem w swojej dłoni sztylet. Ruszyłem w pościg za swoim domniemanym oprawcą, który poluje na moją głowę od dłuższego czasu. Oczywiście, mogłem się z nim rozprawić już bardzo dawno, ale ten nieudacznik dostarcza mi codziennej dawki rozrywki.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Romi dnia Sob 22:17, 27 Gru 2014, w całości zmieniany 1 raz |
|
|
Powrót do góry |
|
|
Czekosushi
FB.admin
Dołączył: 03 Wrz 2014
Posty: 344
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć:
|
Wysłany: Pon 0:22, 29 Gru 2014 Temat postu: |
|
|
<center></center>
Po dłuższej chwili spędzonej wśród przyjaciół usłyszałam sygnał, który oznaczał wezwanie mnie do królowej naszego rodu. Oznajmiła mi, że rośliny będące na granicy potrzebują wsparcia. Niezbyt chciałam iść w stronę rodu Falmari, jednak z wielką ochotą pragnęłam pomóc. Bez większego namysłu skierowałam się w wyznaczone miejsce, gdzie tuż po chwili leczyłam, a towarzystwa dotrzymywały mi zwierzęta tam żyjące. Wilk nadal był obok mnie, siedział przypatrując się swoimi pięknymi ślepiami w magię, którą tworzyłam. Rośliny leżały na ziemi, a kiedy magiczny pył zaczął na nie lecieć budziły się jakby ze snu i powracały do życia. Motyle siadały mi na włosach a ptaki śpiewały tuż nad moją głową. Tuż po skończonej "pracy" usiadłam pod jednym z drzew, a wszelkie istoty zbiegły się wokół. Nie minęła chwila kiedy byłam otoczona najróżniejszymi stworzeniami. Czekały abym cokolwiek powiedziała, na co postanowiłam opowiedzieć jakąkolwiek wesołą historię. Wszystkie rozumiały co mówię, a ja rozumiałam ich mowę, przez co komunikacja nie była trudna. W niektórych momentach prosiłam ptaki o muzykę w tle, kiedy pojawiał się jakiś tajemniczy moment. W takim gronie potrafiłam przesiedzieć dłuższy czas, jednak to była tylko czysta przyjemność.
Post został pochwalony 0 razy |
|
|
Powrót do góry |
|
|
Romi
OTAKU
Dołączył: 15 Wrz 2014
Posty: 45
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Wielkopolska Płeć:
|
Wysłany: Pon 19:05, 29 Gru 2014 Temat postu: |
|
|
<center>Elros</center>
Kolejna sosnowa strzała świsnęła koło ucha. Zniesiona porywczym wiatrem i obciążona deszczem, wylądowała w błotnistej ziemi co wywołało u mnie salwę szyderczego śmiechu. Mój oprawca ewidentnie dzisiaj nie stara się. Nie trafił mnie jeszcze ani razu, pomimo tego, że jest zaskakująco blisko, a jego poczynania są wyjątkowo agresywne. Przez kilka miesięcy zdążył mi zostawić kilka pamiątek na ciele, dlatego czułem ogromne rozczarowanie. Zawiedzony nieudolnością wroga pognałem w stronę wysokiego pagórka, gdzie oponent miał czelność wykonywać zmasowany atak na moją osobę. Najbardziej ciekawił mnie fakt po co mu to wszystko, skoro doskonale zdawał sobie sprawę z kim ma do czynienia. Co nim kierowało? Zemsta? Złość? A może chęć przejęcia mojej obecnej pozycji na jaką pracowałem kilka lat? Prawdopodobnie nigdy nie poznam odpowiedzi na dręczące pytanie, bo nie mam w zwyczaju rozmawiania z kimś kto od bardzo długiego czasu próbuje odebrać mi życie.
Z zawrotną prędkością znalazłem się w wyznaczonym miejscu. Widziałem jak elf o długich, niebieskich włosach tchórzowsko ucieka skacząc między drzewami. Wzdychając ciężko poszedłem w jego ślady, czyniąc to samo z podwojoną energią i siłą. Zabawa w kotka i myszkę to ulubiona gra błękitnowłosego, czego ja nie znosiłem. Pomimo utrudnień atmosferycznych dopadłem go zdecydowanie za szybko. Zakończyłem jego występek efektownym podskokiem i płytkim, ale długim nacięciem za pomocą sztyletu w tył pleców wroga. Po chwili, kucając na grubej gałęzi, obserwowałem jak tamten zwija się z bólu brodząc w niewielkiej kałuży krwi. Prawdziwy z niego masochista skoro tak bardzo lubi, kiedy zadaje mu nowe rany i pozostawiam na pastwę losu. Skubańcowi jakimś pokręconym sposobem, za każdym razem, udaje się uniknąć ataku dzikich zwierząt, w efekcie czego zaczynamy naszą gonitwę wciąż od nowa i od nowa.
Napawając się widokiem leżącego na ziemi nieudacznika nie zauważyłem, kiedy i jakim cudem znalazłem się tak blisko granicy rozdzielającej dwa kompletnie różne rody. Nieosiągalne Laiho to cel każdego z moich przodków i logistyków wojskowych, dlatego też korzystając z okazji postanowiłem przyjrzeć się miejscu, do którego trafiłem. Zeskoczyłem z gałęzi drzewa robiąc obrót w powietrzu, a następnie spadając na równe nogi. Skierowałem swoje kroki w bliżej nieokreślonym kierunku nie oczekując czegoś zaskakującego. Doskonale wiedziałem, że dostrzeżenie elfki po drugiej stronie jest jak najrzadszy z rarytasów, coś czego nie dostaje się od tak….a jednak. Była tam. Siedziała, a wokół niej przeróżne zwierzęta, których nazw nie znałem. Wspaniała, istna piękność. Jej uroda przewyższała te z legend posłyszanych ukradkiem w młodości. Pięćdziesiąt metrów, tyle dokładnie nas dzieło. Niby niewiele, a wciąż za daleko.
Post został pochwalony 0 razy |
|
|
Powrót do góry |
|
|
Czekosushi
FB.admin
Dołączył: 03 Wrz 2014
Posty: 344
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć:
|
Wysłany: Pon 21:42, 29 Gru 2014 Temat postu: |
|
|
<center></center>
Siedząc pod drzewem nie spostrzegłam kiedy wokół mnie zebrało się o wiele więcej zwierząt niż było na początku. Wszystkie słuchały jak zahipnotyzowane jednak wilk jako jedyny siedział obok i służył jako oparcie. Moje fioletowe włosy bardzo mocno kontrastowały z jego śnieżnym futrem, jednak obie barwy dopełniały się. Nagle ptaki ucichły, spojrzałam na nie i już wiedziałam o co chodzi, bez większych ruchów wstałam, po czym rozejrzałam się. Zwierzęta zaczęły uciekać na wszystkie możliwe strony. Strach opanował mnie po raz pierwszy odkąd pamiętałam. Wiedziałam, że znajdowałam się tuż przy granicy rodów, ale sądziłam, iż jakikolwiek Elf będzie w stanie odważyć się wejść do naszego świata. Sytuacja, w której się znajdowałam określała jednostajnie co się dzieje. Wiedziałam, że ktoś mnie obserwuję, jednak nie miałam pojęcia z której strony znajduję się dany osobnik. Tali nastroszył swoje futro oraz ukazał swoje uzębienie.
- Tali... - Szepnęłam przerażona widokiem jakże przyjaznego stworzenia, które wcale nie przypominało przyjaznego i milutkiego wilka. Widziałam to w którą stronę był skierowany, więc starając się uspokoić bicie serca zrobiłam kilka kroków w daną stronę, byłam przerażona, ale jednocześnie zaciekawiona. Wiedziałam, że może mnie to kosztować życie, lecz mimo tego ciekawość wygrała. Wraz z swoim obrońcą kierowałam się w stronę przybysza chowającego się w cieniu korony drzew.
Post został pochwalony 0 razy |
|
|
Powrót do góry |
|
|
Romi
OTAKU
Dołączył: 15 Wrz 2014
Posty: 45
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Wielkopolska Płeć:
|
Wysłany: Wto 22:24, 30 Gru 2014 Temat postu: |
|
|
<center>Elros</center>
Przez krótką chwile straciłem świadomość tego co dzieje się wokół mnie, zapomniałem o swoim pierwotnym celu. Zapatrzony w piękną elfkę, pożerałem wzrokiem każdy milimetr jej ciała. Niska i krucha. Ubrana, a właściwie zakryta kilkoma większymi liśćmi podsycała ogień pobudzonej wyobraźni. Zachwycające atuty wołały swoimi wdziękami. Opalona skóra pokryta ciemniejszymi, fantazyjnymi wzorami prosiła się, aby podejść i jej dotknąć. Intensywne, długie, fioletowe włosy przyozdobione kolorowymi kwiatami mocno kontrastowały z zielonymi tęczówkami ukrytymi pod wachlarzem długich i gęstych rzęs. Pełne, malinowe usta czekały, żeby złożyć na nich pocałunek wypełniony miłością. Delikatna, a zarazem drapieżna w swojej niewinności. Tak bardzo odległa i różna, niedostępna dla mojego świata. Nie byłbym w stanie zabrać elfki na stronę rodu Falmari, tam czekałaby na nią tylko zguba.
Stawiam niepewny krok w jej kierunku. Czuję jak ogarnia mnie strach, tym w jaki sposób zareaguje na kogoś obcego. Nie chcę, żeby zaczęła krzyczeć albo co gorsza uciekać, gdyż jest pierwszą istotą, której nie mam zamiaru skrzywdzić. Powoli zmniejszam dystans między naszą dwójką nie zauważając najeżonego wilka o śnieżnobiałym umaszczeniu. W jednej sekundzie obezwładnia mnie paraliżujący ból w prawym przedramieniu. Widzę jak zwierzę zatapia w nim głęboko ostre kły, a z świeżej rany zaczyna sączyć się krew, która pokrywa ciemnozielony mech. Krzywiąc się, przeklinam głośno i wyraźnie w bliżej nieokreślnym języku. Paskudna bestia nie wyczuła, że przybywam w pokoju, ale skoro chce wojny to ją dostanie. Nie myśląc zbyt długo zmaterializowałem w lewej dłoni dwa sztylety i wbiłem je w bok oprawcy. Potem poszło już szybko. Przeciągły, głośny skowyt wypełnił ciszę i odbijał się echem dalej w głąb lasu. Instynkt przetrwania nakazał żebym odsunął się od miejsca wydarzenia, więc tak też uczyniłem. Trzymając się za źródło bólu powróciłem pod cień korony rozłożystego drzewa. Zostałem potraktowany jak nieproszony gość.
Post został pochwalony 0 razy |
|
|
Powrót do góry |
|
|
Czekosushi
FB.admin
Dołączył: 03 Wrz 2014
Posty: 344
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć:
|
Wysłany: Czw 18:28, 01 Sty 2015 Temat postu: |
|
|
<center></center>
Zanim zdążyłam się zbliżyć do nieznajomego kły śnieżnobiałego wilka zatopiły się w jego ramieniu. Zdziwiona widokiem krwi, nie potrafiłam ruszyć się z miejsca, aby jakoś zareagować. To co miało miejsce chwilę potem zadziałało jak prysznic z zimną wodą.
- Tali! – Krzyknęłam widząc zwierzę spadające na miękką, zieloną trawę. Zadana mu rana ciągnęła się od tylnej łapy po pysk. Upadłam na kolana tuląc się do śnieżnobiałego futra, a kilka łez spadło na umarszczenie mojego obrońcy i najbliższego przyjaciela. Chwilę zastanawiałam się czy jestem w stanie go wyleczyć. Napełniona nadzieją zaczęłam poruszać dłońmi nad ciałem wilka, które wysypywały z siebie złoty pył. Spadając zlepiał ze sobą wszystkie uszkodzone tkanki doprowadzając je do stanu, w którym znajdowały się przed chwilą. Z zamkniętymi oczami wyszeptywałam najróżniejsze słowa, a w głowie przypominałam sobie najlepsze momenty spędzone z Talim.
Minęło sporo czasu zanim moja praca dobiegła końca. Rana pozostawiła po sobie bliznę, nie byłam w stanie jej leczyć. Jak tylko zwierzę ukazało brązowe oczy, ucieszyłam się z udanej „operacji”, co potwierdziło moje przytulenie.
- Leż i odpoczywaj. Nie możesz się teraz ruszać. – Wyszeptałam do uniesionego ucha. Wiedziałam, że mnie wysłucha, gdyż potwierdził to poruszając delikatnie łbem. Chwytając liść, podany przez gałąź oczyściłam kły z krwi.
Wstałam rozglądając się za miejscem, w którym mógłby pojawić się nieznajomy. Zastanawiałam się czy nadal przebywa w okolicy, jego rana nie była powodem uniemożliwiającym poruszanie, a nawet intensywną ucieczkę. Obracając się na polanie zaglądałam w najróżniejsze korony drzew.
- Jeśli chcesz, pomogę ci, ale musisz się odsłonić. – Oznajmiłam obracając się w miejscu. Miałam cichą nadzieję, iż nieznajomy nadal przebywa w okolicy. Bałam się, teraz byłam całkowicie bezbronna, a on w każdej chwili mógł zaatakować. Nie znałam rodu Falmari, a ich taktyki czy cokolwiek innego stanowiły mętlik w mej głowie. Jednak co mogłam innego uczynić? Uciekanie nie stanowiłoby dobrego rozwiązania, gdyż mógłby rozpocząć się pościg, w którym na pewno zostałabym ranna. Zwierzęta zniknęły, a ja byłam sama. Tali leżał czekając, aż będzie mógł w pełni się poruszać.
- Uleczę twoją ranę. – Dodałam, aby potwierdzić swoje wcześniejsze słowa i czekając na niego.
Post został pochwalony 0 razy |
|
|
Powrót do góry |
|
|
Romi
OTAKU
Dołączył: 15 Wrz 2014
Posty: 45
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Wielkopolska Płeć:
|
Wysłany: Sob 22:25, 03 Sty 2015 Temat postu: |
|
|
<center>Elros</center>
Ukryty pośród zielonych liści w koronie rozłożystego, wysokiego drzewa bacznie obserwowałem każdy najmniejszy ruch elfki. Przez chwilę nie mogłem uwierzyć w to na co tak intensywnie spoglądałem. Widziałem jak jej smukłe, zgrabne dłonie płynnie poruszają się nad ciałem poszkodowanego przeze mnie zwierzęcia, a wysypywany z nich złocisty pył zlepia ranę przywracając wilka do pierwotnego stanu. Chociaż prawdą jest, że po stronie rodu Falmari najwybitniejszym w tej dziedzinie został okrzyknięty nadworny homeopata króla, w tym momencie okazało się to być dla mnie kompletną bzdurą. Porównując jego sposoby leczenia a silną magię wybitniej pięknej osobistości, wiedziałem już, iż jest ona nader wyjątkowa. Niewiasta dysponowała ogromnymi pokładami energii uzdrawiania o czym nie powinienem opowiadać będą wśród swoich. Ba! Wspomnienie komukolwiek, że zapuściłem się na tereny wiecznie żyznej ziemi mogłoby skończyć się tragicznie, nie tylko dla istot tu żyjących, ale też dla mnie. Jakie jeszcze sekrety ukrywa Laiho? Jak wiele rzeczy nie zostało odkrytych po tej stornie? Dlaczego życie w zgodzie wydaje się nieosiągalne? Im dłużej tutaj jestem, tym zadaje więcej pytań bez konkretnej odpowiedzi.
Rozmyślając, cały czas wpatrywałem się w niestrudzone, malinowe usta wypowiadające wiązanki nieznanych mi słów. Wyszeptywała je z pełnym nadziei tonem głosu, jakby walczyła o życie najcenniejszego jej przyjaciela. Dla mnie ten wilk to tylko i wyłącznie zwierzyna, z której otrzymuje się materiał na ubranie w porze okropnych mrozów, ale dla niej to ewidentnie „ktoś więcej”. Nigdy nie zdołam zrozumieć dlaczego tak jest. Po co niektórzy przywiązują się….to bez sensu. Po śmierci lub rozstaniu z bliską nam istotą pozostaje tylko ból i uczucie pustki, a smutek towarzyszy ci już do końca życia, więc na co to komu?
Uśmiechnąłem się ironicznie poprawiając maskę, tym samy upewniając się, że została ona na swoim miejscu. Elfka uzdrowiła swojego towarzysza, a następnie zaczęła rozglądać się w poszukiwaniu za moją osobą. Delikatnie i powoli obracała się po polanie. Ciepły wiatr rozwiewał jej fioletowe włosy, a wysoka trawa muskała opalone nogi. Zapewne zdawała sobie sprawę, że mogę ją zaatakować w każdej chwili, a mimo to zapewniła, że pomoże. Tak bardzo bezbronna, starała się nie okazywać poczucia strachu. Rozbawiony, opadłem miękko na nogi dotykając twardego gruntu. Chwyciłem kamyczek leżący obok mojej stopy i rzuciłem gdzieś nieopodal niewiasty, aby spojrzała w stronę, z której nadleciał. Chcę, żeby do mnie podeszła ruszając ponętnie biodrami. Mógłbym spoglądać na to zjawisko całymi dniami.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Romi dnia Sob 22:25, 03 Sty 2015, w całości zmieniany 1 raz |
|
|
Powrót do góry |
|
|
Czekosushi
FB.admin
Dołączył: 03 Wrz 2014
Posty: 344
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć:
|
Wysłany: Wto 12:58, 06 Sty 2015 Temat postu: |
|
|
<center></center>
Bałam się. Nigdy nie czułam aż takiego lęku przed kimś. Niesamowite jak zmieniamy się pod wpływem takich emocji. Rozglądałam się w poszukiwaniu ruchu, znaku, czegokolwiek co mogłoby potwierdzić obecność elfa z przeciwległego rodu. Obracając się wokół spostrzegłam kamyk, który znalazł się tuż przy mojej nodze. Nie zastanawiając się zbytnio spojrzałam w stronę z której nadleciał. Odwróciłam wzrok na wilka, a następnie na ów kamień. Podniosłam go, po czym delikatnie obracałam w palcach przyglądając oraz zastanawiając się czy powinnam kierować się w daną stronę. Moje wątpliwości zostały rozwiane. Widziałam już, iż elf jest niedaleko mnie, a także z pewnością przyglądał się moim ruchom. Spoglądając w cień, który tworzyła korona drzewa starałam się dostrzec nieznajomego. Z każdą nową myślą, wyobrażeniem stawiałam nowy krok. Kiedy dzieliło nas zaledwie kilka metrów ponownie odwróciłam wzrok na leżące zwierzę pośród wysokiej trawy. Wilk wstał kierując się do mnie.
- Poczekaj tam. – Powiedziałam, po czym wykonałam kolejny krok w stronę przybysza. Powoli wyciągnęłam dłoń kiedy między nami była niewielka odległość. Dotknęłam jego rękę. Przesuwając palcami czułam skórę jakiegoś zwierzęcia. Zrobiło mi się żal, gdyż wiedziałam jak został zdobyty ten materiał. Z dokładnością obserwowałam elfa. Starałam się zapamiętać jak najmniejszy element jego ubioru. Na twarzy dostrzegłam maskę wykonaną z drewna. Nie mogłam dostrzec oczu, a przecież są one zwierciadłem duszy. Co więc miałam rozumieć… Stałam się jeszcze bardziej nieśmiała, niż przed sekundą. Głęboki wdech i wydech.
- Muszę obejrzeć twoją ranę w świetle… dobrze by było jeśli mogłabym zobaczyć ją bez… rękawa. – Oznajmiłam spoglądając na pozostałości po kłach. Cała ta sytuacja była dla mnie niezwykła. Nigdy nie widziałam tak ubranego elfa, który w dodatku przykrywał swoją twarz. Miałam nadzieję, że dam radę zamienić z nim parę zdań i go poznać.
Powoli, a także z delikatnością chwyciłam go za dłonie, po czym wykonałam parę kroków w tył pociągając za sobą nieznajomego. Miałam cichą nadzieję, iż nie zrobi mi żadnej krzywdy, a Tali pozostanie spokojny oraz nie zaatakuje nikogo.
Post został pochwalony 0 razy |
|
|
Powrót do góry |
|
|
Romi
OTAKU
Dołączył: 15 Wrz 2014
Posty: 45
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Wielkopolska Płeć:
|
Wysłany: Nie 0:20, 11 Sty 2015 Temat postu: |
|
|
<center>Elros</center>
Już z daleka można było wyczuć pogłębiającą się aurę strachu oplecioną nutką niepewności, która malowała się w pobliżu elfki. Ostrożnie stawiała kroki obracając się powoli wokół własnej osi, co nie wywołało u mnie większego zdziwienia. Znalazła się w potrzasku bez wyjścia. W końcu nie miała gwarancji, że ujdzie z zaistniałej sytuacji nienaruszona czy też żywa, a ucieczka niewiele by pomogła. Nawet jeśli już wcześniej wspomniałem, iż nie mam w planach krzywdzić tak pięknej istoty, to muszę mieć cały czas na uwadze śnieżnobiałego wilka gotowego w każdej sekundzie do ataku. Już raz chwila roztargnienia kosztowała mnie brak pełnej sprawności w prawej ręce, toteż nie chcę żeby lewa podzieliła podobny los.
Niewiasta podniosła z ziemi rzucony kamyczek i zaczęła nim obracać w palcach. Szybko zorientowała się skąd nadleciał, bo w jednej sekundzie spojrzała w miejsce mojego obecnego pobytu, a następnie skierowała kroki w stronę rozłożystego drzewa. Delikatnie kołysząc biodrami, podeszła. Pierwszy raz od bardzo dawna dobrowolnie dopuściłem do siebie inną istotę. Wspaniałą istotę. Teraz mogłem z jeszcze większą dokładnością przyjrzeć się jej pięknemu licu. Zielonobarwne tęczówki i wydatne malinowe usta wyglądały o wiele bardziej niesamowicie z bliska. Bystre oczy aktualnie oceniały stan mojej prawej ręki, jednak elfka nie mogąc dostrzec szczegółów wyciągnęła mnie na słońce wprawiając w stan osłupienia. Przecież jeszcze parę minut temu była przerażona. Czyżby zmieniła nastawienie? To silna chęć pomocy czy czysta ciekawość? Fioletowowłosa wspomniała coś o rękawie wykonanym ze zwierzęcej skóry. Nie czekając długo rozwiązałem materiałowy, długi pas zaciśnięty na biodrach, a następnie ściągnąłem płaszcz pozostając w koszuli z oberwanymi rękawami. W jednej chwili poczułem jak kruczoczarne włosy sięgające lędźwi, spływają kaskadami na odsłonięte ramiona muskając trupiobladą skórę.
Post został pochwalony 0 razy |
|
|
Powrót do góry |
|
|
Czekosushi
FB.admin
Dołączył: 03 Wrz 2014
Posty: 344
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć:
|
Wysłany: Wto 22:38, 20 Sty 2015 Temat postu: |
|
|
<center></center>
Ściągając czarny płaszcz zauważyłam jego dobrze zbudowaną budowę ciała. Podarty rękaw ukazywał mięśnie na przedramieniu, po których sączyła się krew. Moja opalona skóra silnie kontrastowała z jego trupio bladym odcieniem. Zaczęłam się zastanawiać, czy w takim stroju nie jest mu gorąco w Laiho. Ród Falmari musiał skrywać za sobą tajemnice, zimno i ból jakiego nie chciałabym zaznać. Po chwili podniosłam wzrok starając się spojrzeć na oczy elfa. Maska zakrywała każdy, choć najmniejszy zakamarek jego twarzy. Nie potrafiłabym wzbudzić w sobie tyle odwagi, aby mu ją zdjąć... Opuściłam głowę z zawstydzenia. Rozplotłam nasze dłonie, po czym dotknęłam jego rany. Starałam się określić stan, czy dam radę coś z nią zdziałać. Nie było to zbyt głębokie i nie naruszało mięśni. Ponownie spojrzałam na zamaskowaną twarz delikatnie się uśmiechnęłam, dając mu do zrozumienia, że sprawy mają się w miarę dobrze. Z moich palców zaczął się sypać złoty pył, a z ust wypływały najróżniejsze zaklęcia.
Nagle za drzewa oddalonego od nas o kilka metrów usłyszałam szelest liści. Stwierdzając, iż to jakieś zwierze przygląda się nam nie zwróciłam na to uwagi. Niestety, nie była to przyjazna istota. Tuż po chwili usłyszałam świst strzały, która nadlatywała wprost we mnie.
Post został pochwalony 0 razy |
|
|
Powrót do góry |
|
|
Romi
OTAKU
Dołączył: 15 Wrz 2014
Posty: 45
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Wielkopolska Płeć:
|
Wysłany: Pią 23:12, 30 Sty 2015 Temat postu: |
|
|
<center>Elros</center>
Stojąc spokojnie na środku niewielkiej polanki, grzecznie poddawałem się zabiegowi leczenia niegroźnej rany. Złoty pył w bardzo szybkim tempie zlepiał komórki, dlatego zabieg nie należał do trudnych czy nieprzyjemnych, a widok delikatnie uniesionych kącików ust elfki tylko utwierdził mnie w tym przekonaniu. Chociaż muszę przyznać, że samym uśmiechem mogłaby doprowadzić mnie do stanu pełnej sprawności fizycznej, to ten sposób wydawał się bardziej efektowny.
Mając chwilę czasu, przeanalizowałem jak głęboka przepaść emocjonalna i wychowawcza dzieli mnie a mieszkankę rodu Laiho. Sprawiała wrażenie pomocnej, miłej i przyjaznej. Nieskazitelnie czystej niewiasty, która od najmłodszych lat była otaczana troską, a także poczuciem bezpieczeństwa. Na początku bała się mnie, więc pewnie zdążyła zebrać kilka istotnych informacji o rzeczywistym bestialstwie naszej krainy. Nie dziwota, ciężko powiedzieć cokolwiek przychylnego o Falmari. No, może jedynie to, że nie ma tam tak upierdliwego słońca, które niekorzystnie działa na organizm kogoś kto całe życie spędził w ciemnościach. Szybko doszedłem do wniosku, że przez efekt ciągłego nasłonecznienia skóra elfki wygląda prześlicznie w brązowawym kolorze. Patrząc zboku pewnie tworzyliśmy ciekawy kontrast, niczym ogień i woda – dosłownie i w przenośni.
Rozmyślając, cały czas starałem się zachować odpowiednią czujność, ponieważ będąc na obcym terenie niczego nie można być pewnym. Niespodziewany szelest liści nie dał mi spokoju. Brakowało na to odpowiednio silnego wiatru, a wszystkie zwierzęta uciekły wcześniej wyczuwając obecność kogoś kompletnie obcego…. Nagle stało się – strzała w zastraszająco szybkim tempie nacierała wprost na elfkę. Zareagowałem natychmiastowo i złapałem ją jedną ręką w pasie przyciągając bardzo blisko siebie, tak aby naszych ciał nie dzielił najmniejszy milimetr. Bełt, na całe szczęście, poleciał dalej i trafił w pobliskie drzewo. Po chwili usłyszałem oddalające się kroki oprawcy. Tchórz uciekł, a ja nie ruszyłem za nim w pogoń i co gorsza nie zdążyłem dokładnie przyjrzeć się tajemniczej postaci. Jeśli jest to któryś z posłanników króla to będzie ze mną źle po powrocie do pałacu.
Post został pochwalony 0 razy |
|
|
Powrót do góry |
|
|
Czekosushi
FB.admin
Dołączył: 03 Wrz 2014
Posty: 344
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć:
|
Wysłany: Sob 22:57, 07 Lut 2015 Temat postu: |
|
|
<center></center>
Świst strzały przestraszył mnie przez co nie zareagowałam na spontaniczny ruch elfa. Dopiero kiedy otrząsnęłam się z chwilowego szoku zrozumiałam gdzie jestem. Będąc w ciepłych ramionach męskiego przedstawiciela rodu Falmari poczułam się bezpiecznie, miło. Policzki oblały się delikatnym rumieńcem pesząc mnie. Oparłam czoło o jego klatkę piersiową, tak aby nie mógł spojrzeń na moją twarz. Czułam się jak bezbronne małe stworzenie, które nie daje sobie rady samo na tym świecie i potrzebuje zawsze ochrony. Nigdy nie byłam sama, miałam przy sobie obrońcę w postaci Taliego. Spojrzałam na niego.
- Biegnij, odszukaj go. Przyprowadź. – Rozkazałam, na co ten wstał, a tuż przed lasem spojrzał na mnie, aby upewnić się, że jestem w bezpieczeństwie, po chwili zniknął z pola widzenia.
Pozostając blisko zamaskowanej postaci spojrzałam na niego, jego zamaskowana twarz nie wyrażała żadnych emocji. Chciałam go poznać, zapamiętać prawdziwe oblicze, spojrzeć w oczy… Moja dłoń delikatnie zawędrowała w stronę maski, aby się jej pozbyć.
- Elin! – Krzyk rozległ się po polanie, a ja przestraszona odskoczyłam od nieznajomego. Nie zdążyłam nawet wziąć oddechu kiedy poczułam, jak ktoś chwyta mnie mocno i odciąga na bok. Drżenie cięciwy łuku, strzała wyciągnięta zza pleców. Elf z mojego rodu przyszedł mi na ratunek, w którym wcale nie byłam. Nim zdążył cokolwiek zrobić stanęłam przed nim.
- Nie strzelisz do niego. Uratował mi życie, rozumiesz? - Wzięłam głęboki oddech. – Nic mi nie będzie, możesz wracać, poradzę sobie. – Dodałam, a kiedy ten chciał coś powiedzieć spojrzałam na niego błagającym wzrokiem. Odszedł nic nie mówiąc. Był to Dai, znakomity strzelec, jeszcze nie zdarzyło mu się spudłować. Wiedziałam jakimi uczuciami mnie darzy, czego ode mnie oczekuje. Nie mogłam mu zapewnić miłości, gdyż był dla mnie tylko jednym z reszty elfów, którzy nie byli wcale nadzwyczajni. Nie widziałam w nich nic intrygującego. Jednak ten z rodu Falmari miał w sobie coś przyciągającego uwagę…
Powracając do zamaskowanego usiadłam na miękkiej trawie tuż przed nim nakłaniając go, aby zrobił to samo. Uśmiechnęłam się w jego kierunku zabierając się za przerwaną czynność. Rana zlepiła się dość szybko, a kiedy skończyłam byłam dosyć zmęczona. Nadużywanie magii nie kończyło się dobrze, jednak na całe szczęście nic mi nie było. Podniosłam wzrok.
- Dlaczego nie zdejmiesz maski? Chciałabym cię poznać. – Zapytałam, czując się pewniej oraz bezpiecznie w jego towarzystwie.. Miałam wrażenie, że nie chce mnie skrzywdzić. Z resztą po co miałby mnie ratować jeśli chciałby zrobić mi jakąkolwiek ranę.
Post został pochwalony 0 razy |
|
|
Powrót do góry |
|
|
Romi
OTAKU
Dołączył: 15 Wrz 2014
Posty: 45
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Wielkopolska Płeć:
|
Wysłany: Śro 18:36, 11 Lut 2015 Temat postu: |
|
|
<center>Elros</center>
Trzymając piękną elfkę w uścisku mogłem poczuć jej ciepło, dotknąć wspaniale opalonej, niesamowicie gładkiej, jedwabistej skóry, po omacku zahaczyć ręką o miękkie fioletowe włosy. Była dokładnie taka jaką ją sobie wcześniej wyobrażałem, a ten niespodziewany chwyt to zaledwie pretekst do osiągnięcia zamierzonego celu. Dzięki niemu tylko utwierdziłem się w przekonaniu o wyjątkowości mieszkanki rodu Laiho. Przecież nie musiałem reagować na atak tylko stać spokojnie i przyglądać się jak cierpi od doznanej rany, ale tego nie uczyniłem. Nie chciałem.
Śnieżnobiały wilk, w jednej chwili, na rozkaz swojej właścicielki pognał za oprawcą. Towarzysz godny podziwu, lecz jestem ciekaw czy sobie poradzi. Wróg jak na razie pozostaje zagadką, a ja nie miałem pojęcia o prawdziwych zdolnościach zwierzęcia. Jeżeli to ktoś z Falmari, a tym bardziej prosto od króla to nie wróżę zbyt świetlanej przyszłości kompanowi elfki. Niepotrzebnie narażała go na niebezpieczeństwo, ale cóż ta część mnie nie dotyczy. Bardziej zastanawia mnie fakt dlaczego fioletowo włosa tak uparcie próbuje pozbyć się drewnianej maski i gdy już prawie to zrobiła….
-Elin! – usłyszałem. Krzykacz postanowił odciągnąć ode mnie elfkę akurat teraz….Gdzie był ten Romeo, kiedy jego luba mogła zostać zraniona? Wykrzywiłem usta w niesmacznym grymasie, wsłuchując się w wymianę zdań między tą dwójką. Nawet nie chciałem wiedzieć jakie łączą ich relacje, ale i tak w międzyczasie przeanalizowałem wygląd tego chłystka z łukiem. Walka z dystansu jest skuteczna do czasu, ale co z walką wręcz? Chętnie bym go przetestował w otwartym starciu, aby zbadać realną siłę elfów z Laiho.
Pomimo wyraźnego zapewnia Elin, że jest ona bezpieczna, łucznik wcale nie odszedł. Ukrył się. Zbyt mocno wyczuwałem jego złe zamiary wobec mojej osoby. Świdrował mnie palącym wzrokiem co postanowiłem wykorzystać, jednocześnie prowokując go. Spojrzałem na uśmiechniętą piękność i idąc w jej ślady spocząłem po turecku na ciemnozielonej trawie, aby mogła dokończyć leczenie. Po skończonym zabiegu zamknąłem na moment oczy i odetchnąłem bezgłośnie analizując obecną sytuację. Jako strateg weszło mi w nawyk, żeby nie robić niczego bez wcześniejszego przemyślenia i przygotowania. Po prostu musiałem rozważyć wszelkie za i przeciw co do dalszych poczynań, a chwilę później wiedziałem już jak się zachować.
Z uśmieszkiem satysfakcji złapałem elfkę za dłoń i uniosłem ją delikatnie w górę. Nigdy wcześniej nie miałem do czynienia z kimś o przeciwnej płci niż moja, ale znałem dokładnie zasady jakich trzeba przestrzegać w obecności najwyższych dostojników oraz króla co postanowiłem wykorzystać.
-Elin, tak? – zapytałem pewny swego, odsłaniając twarz na wysokość nosa. – Posiadasz wspaniałe umiejętności – przyznałem z podziwem całując ją w rękę. –Jeżeli chcesz możesz ściągnąć do końca moją maskę, ale ostrzegam, że nie noszę jej bez przyczyny – oznajmiłem zagadkowo - Jak myślisz, co pod nią może się ukrywać?
Elfka nawet w tym momencie mogła dostrzec kawałek blizny kończącej się w połowie prawego policzka, a zaczynającej od lewego oka. Do dziś nie wiem jakim cudem uniknąłem utraty wzroku po zadaniu tego ciosu.
Post został pochwalony 0 razy |
|
|
Powrót do góry |
|
|
Czekosushi
FB.admin
Dołączył: 03 Wrz 2014
Posty: 344
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć:
|
Wysłany: Sob 18:20, 14 Lut 2015 Temat postu: |
|
|
<center></center>
Wypływająca czerwień na moje policzki była nie do opanowania. Skóra na mojej ręce została delikatnie muśnięta sprowadzając mnie do stanu lekkiego zszokowania. Nigdy nie czułam się tak niepewnie w towarzystwie elfa. Było to nowe, niesamowite uczucie. Z każdą chwilą pragnęłam coraz bardziej poznać przedstawiciela rodu Falmari. Komplementował moje zdolności, pesząc mnie a jednocześnie zaciekawiając. Czy to prawda? Czy elfy z tamtego rodu potrafią okazać to co my? Czy wszystkie opowieści, usłyszane od najstarszych elfów, to prawda? Tyle pytań a tak mało odpowiedzi. Mogłam zadać je osobnikowi siedzącemu tuż przede mną, ale nie byłoby to zbyt stosowne. Z resztą, jeszcze nie opanowałam na tyle emocji, aby móc normalnie rozmawiać.
- Tak, Elin. - Odparłam wahającym się głosem. Skup się! Przecież to nic takiego. Moje myśli skupiały się teraz na elfie. Kiedy pozwolił mi zdjąć mu maskę gwałtownie spojrzałam na niego. Ot tak się na to zgodził? Nie ma żadnego ale? A może to pułapka? Sama nie znałam na to odpowiedzi, jednak jego późniejsze słowa tylko potwierdziły mnie w przekonaniu, że to jest tylko i wyłącznie jego wola.
- Wygląd nie ma znaczenia. On tylko pozwala nam odróżniać się od siebie. A ja chciałabym cię zapamiętać. - Odpowiedziałam najbardziej spokojnym głosem na jaki było mnie stać. Powoli wyciągnęłam rękę w kierunku jego twarzy. Tuż przed maską zatrzymałam dłoń z niepewnością. Odpędziłam wszystkie wątpliwości odkrywając twarz nieznajomego.
Jego oczy, rysy twarzy, usta czy nos miały ostre kształty. Wyróżniał się wśród naszych przedstawicieli. Nie sposób byłoby nie zwrócić na niego uwagi. Uważnie analizowałam każdy szczegół. Chciałam go zapamiętać, nawet jeśli to jedyne takie spotkanie.
Tuż po chwili przyszedł wilk, a ja nawet nie zauważyłam kiedy zaczął ocierać się o moje ramię. Dopiero krew, która zjawiła się na trawie, zmusiła mnie do opanowania zmysłów i spojrzenia na przyjaciela. Jego pysk nie wyglądał zbyt pięknie. Karmazynowy odcień krwi silnie kontrastował z jego białym futrem. W tylnej łapie odstawał kawałek ostrego przedmiotu. Prawdopodobnie był to sztylet elfa, który leżał bezwładnie na trawie niedaleko nas.
- Spisałeś się. – Powiedziałam do zwierzęcia. Szybko zlepiłam jego rany wyrzucając niepotrzebne odłamki znajdujące się w jego ciele. Skierowałam się do leżącego, nie byłam do końca pewna co mu jest i czy na pewno jest obezwładniony. Delikatnie szturchnęłam go stopą, aby się upewnić, że mogę podejść. Szybko zdjęłam z jego maskę. Pochodził z Falmari, o czym świadczył jego strój jak i rysy twarzy. Wszystko pozostawało bez wątpliwości, to on mnie zaatakował.
- Chodź Tali, pilnuj go.
Zajęłam się ratowaniem strzelca. Nie obchodziło mnie teraz co zrobił. Liczyło się jego życie, a przy okazji chciałam poznać to co zmusiło go, aby wypuścić w moim kierunku strzałę. Spojrzałam na siedzącego na trawie elfa. Uśmiechnęłam się nieśmiało.
- Znasz go?
Post został pochwalony 0 razy |
|
|
Powrót do góry |
|
|
Romi
OTAKU
Dołączył: 15 Wrz 2014
Posty: 45
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Wielkopolska Płeć:
|
Wysłany: Nie 0:23, 15 Lut 2015 Temat postu: |
|
|
<center>Elros</center>
Zauważyłem jak policzki elfki w ciekawy sposób stają się dziwnie czerwone, a ona sama zszokowana moim postępowaniem. Możliwe, że zrobiło się jej gorąco. Sam ledwo wytrzymuje ten skwar panujący po tej stronie. Minęło sporo czasu, a ja w dalszym ciągu nie mogę przyzwyczaić się do zmiany temperatury. Niesamowite, jak bardzo słońce potrafi być upierdliwe. Niby daje życie wszystkim istotom na ziemi, a jak przyjdzie co do czego to praży jak na patelni.
-Imię równie piękne jak jego właścicielka – stwierdziłem spokojnym, pewnym siebie tonem obserwując, jak Elin staje się coraz bardziej zakłopotana oraz skrępowana. Jej zachowanie świadczyło o tym, iż nie często miała okazję usłyszeć komplementy na własny temat co było oczywiście oburzające. Przez myśl przeszła mi wizja tego, jak zabieram ją ze sobą do pałacu. Mógłbym codziennie cieszyć swoje oczy widokiem kształtnego ciała, uśmiechem leczącym wszelkie rany, a także słuchać anielskiego głosu elfki. Chociaż ten plan wydawał się bardzo kuszący, nie mogłem go wcielić w życie. Elin nie umiałaby najprawdopodobniej funkcjonować w naszym świecie, gdyż jest wychowana w bezpiecznej krainie z dala od krwawej rzezi .
Po chwili wahania, smukłe palce zwinnie pozbyły się drewnianej maski ukazując niezbyt urodziwe, ostre rysy mojej twarzy. Widziałem jak Elin intensywnie wpatruje się w nie starając się zapamiętać jak najwięcej szczegółów. Nie przeszkadzało mi to zbytnio. Przywykłem do tego, że ciągle ktoś mnie obserwuje. Poza tym sam chwilę temu robiłem to samo, pożerając elfkę wzrokiem. Zastanawiam się co sobie o mnie pomyślała, gdy ujrzała całokształt. Jej mimika nie wyrażała głębszych emocji, a co najważniejsze – odrazy. Nasz ród z pokolenia na pokolenie staje się coraz bardziej paskudny i nikt nie jest w stanie tego zmienić. Mamy być silni, a nie piękni.
Ku mojemu zaskoczeniu w międzyczasie zjawił się wilk, niekoniecznie cały i zdrowy, ale żywy i zdolny do ruchu. Ranny, cały we krwi przytargał ze sobą ofiarę. Oczywiście jego pani zareagowała natychmiast i uleczyła zwierzę chwaląc je za dobrze wykonane zadanie, a potem zajęła się oprawcą. Z początku nie bardzo przejąłem się owym zajściem i skupiłem całą swoją uwagę na krajobrazie, lecz po chwili jakiś impuls rozkazał mi dokładnie obejrzeć kto zaatakował Elin. Podszedłem do niej, a gdy zobaczyłem twarz jegomościa jednym sprawnym ruchem złapałem elfkę za ramię i odepchnąłem ją delikatnie w tył, aby przestała marnować energię na tego szczura.
-Zostaw go – powiedziałem stanowczo z wyczuwalną nienawiścią w głosie. – Nie opłaca się leczyć jednej z wielu marionetek.
Nie minęła chwila, a ja trzymałem zmaterializowany w dłoni słabej jakości sztylet. Nie wahając się poderżnąłem gardło czarnowłosemu. Bez żadnych skrupułów czy emocji nachyliłem się nad martwym już elfem i zacząłem go przeszukiwać. Odnaleziony papier z podpisem mojego przyrodniego brata sprawił, że wpadłem w niesamowitą wściekłość. Martwy osobnik miał za zadanie mnie śledzić, a następnie zdać raport z tego co robiłem. Coś czuje, że rozpętam piekło, gdy wrócę do Falamri. Nie mogę tego tak zostawić.
Post został pochwalony 0 razy |
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
|
|