|
Sztuka wojny (2os, fantasy, +18) |
|
Autor |
Wiadomość |
|
Salivia
OTAKU
Dołączył: 19 Sie 2014
Posty: 583
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Śląsk Płeć:
|
Wysłany: Wto 18:01, 09 Wrz 2014 Temat postu: |
|
|
<center>Ceana Asgall
Nie wiem jakim cudem, ale po ostatecznych przymiarkach sukni balowej pozwolono mi na kilka godzin swobody. Podobno mój ojciec zdążył już zmięknąć i sytuacja sprowadziła się do tego, że miałam teraz czas dla siebie. Niemal na skrzydłach wyleciałam z pokoju pełna optymizmu. Wiedziałam, że nie zdążę teraz przekonać Lizandra na jakikolwiek trening, ale przynajmniej mogłam zapewnić sobie przyjemny spacer albo wizytę w bibliotece. Uznałam jednak, że do książek mam dostęp zawsze, a taka pogoda rzadko kiedy się przytrafia. Podciągnęłam do góry fałdy tiulowej, błękitnej sukni odcinanej pod biustem i skierowałam się korytarzami w stronę wyjścia. Skręcałam akurat we wschodnie skrzydło, kiedy na kogoś wpadłam. Zrobiłam szybko krok do tyłu, przyglądając się "przeszkodzie na drodze". Ku mojej uldze okazał się nią książę Dorhian. Dygnęłam lekko przed mężczyzną, po czym pokręciłam głową.
-Proszę się tym nie przejmować, książę, będę milczeć jak grób. Powiedz mi tylko, dokąd się tak spieszysz? - spytałam, unosząc lekko brwi do góry.
Skrzyżowałam ręce na piersi, przyglądając się mężczyźnie. W sumie od naszego ostatniego treningu nie miałam okazji go spotkać i chociaż wyglądał na zmęczonego, to prawdopodobnie odzyskiwał już siły po licznych torturach, które zadawali mu w podziemiach. Na samą myśl o tym, co go spotkało przeszył mnie paskudny dreszcz.
Usłyszałam ciężkie kroki strażników w oddali, więc nawet dłużej się nie zastanawiając, chwyciłam księcia za rękę i szybko pociągnęłam w stronę najbliższych drzwi. Otworzyłam je, modląc się do bogów, aby nikogo tam nie było. Skoro elf jest poza pokojem wbrew czyjemuś rozkazowi, to znalezienie go tutaj nie skończy się dobrze. A póki co, strażnicy pewnie myślą, że go tam nie ma. Komnata do której weszliśmy, okazała się być pusta - i całe szczęście, bo ciężko byłoby mi się tłumaczyć, jakby ktoś tutaj był. Pomieszczenie należało do tych mini gabinetów, które uwielbiał mój ojciec. W każdej części pałacu znajdowało się ich kilkanaście, aby goście mogli tam odpoczywać. Stąd też znajdowały się tam zawsze tace ze świeżymi owocami, karafki z winem, jakiś instrument muzyczny - w tym przypadku było to pianino - czy regały z kopiami księgozbiorów, które w oryginale znajdowały się w bibliotece. Oprócz tego można było się tutaj rozsiąść w miękkich fotelach i porozmawiać z innymi elfami o sprawach ważnych i mniej ważnych.
-Przepraszam - powiedziałam lekko się uśmiechając. -Ale mówiłeś, książę, że jesteś poza komnatą nielegalnie, a to na pewno były kroki strażników. </center>
Post został pochwalony 0 razy |
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Sofja
OTAKU
Dołączył: 21 Sie 2014
Posty: 372
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Śląsk Płeć:
|
Wysłany: Śro 9:53, 10 Wrz 2014 Temat postu: |
|
|
<center>[link widoczny dla zalogowanych]
Nim zdążyłem odpowiedzieć księżniczce na pytanie, na korytarzu rozległy się czyjś kroki, a zaraz potem zostałem pociągnięty w stronę jakiejś sali, w której zaraz potem zostałem zamknięty razem z księżniczką. Niby nic wielkiego, a jednak. W końcu jak dotąd nigdy bym się nie spodziewał, że ktoś z rodu Asgallów, a już tym bardziej ich księżniczka, pomoże ukrywać mi się przed ich strażnikami. Zwłaszcza, że nie byłem osobą poszukiwaną, której podobizna wisiała na każdej ścianie tego zamku/pałacu/ważnej budowli. Co prawda z pewnością miałbym jakieś tam kłopoty gdyby Asgallscy strażnicy znaleźli mnie samotnie szwędającego się po korytarzach, zwłaszcza gdyby dowiedzieli się, iż miałem grzecznie siedzieć w swoim pokoju, ale nie byłoby chyba aż tak źle.
- Z tym nielegalnie to ja bym nie przesadzał, w końcu nie jestem już waszym więźniem, ale mimo wszystko wolałbym uniknąć kolejnych cichych dni z moim ojcem i morderczych treningów z moim mistrzem. Także jestem Ci bardzo wdzięczny za pomoc i bardzo Ci dziękuję księżniczko – rzekłem i ukłoniwszy się lekko zacząłem się przyglądać każdemu elementowi sali, by mój wzrok ostatecznie powrócił do postaci księżniczki. Przyjrzawszy się jej dokładnie doszedłem do wniosku, iż ostatnie dwa dni też nie były dla niej zbyt przyjemne i z pewnością ona również została ukarana za opuszczenie powitalnego śniadania.
- A co do Twego wcześniejszego pytania to korzystając z faktu, iż pod moimi drzwiami mojego aktualnego pokoju nie ustawili straży postanowiłem się wymknąć na dziedziniec i dla odmiany posiedzieć na świeżym powietrzu, a nie poczołgać się, pobiegać i dołożyć wszelkich starań by tutejsza ziemia została moją najlepszą przyjaciółką, co chyba przez ostatnie dwa dni było celem mego mistrza – wyjaśniłem i uśmiechnąłem się ciepło. – Chociaż coś mi się wydaję, że nie tylko ja przez ostatnie dwa dni nie miałem lekko. I miało to chociaż po części związek z elfem, którego księżniczka pokonała przy użyciu zwykłego widelca, mam rację ? – dodałem licząc, że swą wypowiedzią w żaden sposób nie urażę elfki. Podczas tamtego śniadania wydawało mi się, że elfka raczej za owym mało lubiącym kruki elfem nie przepada, ale to mogły być tylko pozory. W końcu ja niewiele wiedziałem o tradycjach i zwyczajach Asgallów. I w tamtej chwili nie zdziwiłbym się gdyby okazało się, że dźgnięcie kogoś widelcem było dla nich największym możliwym wyrazem szacunku i gorącego uczucia.</center>
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Sofja dnia Nie 11:50, 28 Wrz 2014, w całości zmieniany 1 raz |
|
|
Powrót do góry |
|
|
Salivia
OTAKU
Dołączył: 19 Sie 2014
Posty: 583
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Śląsk Płeć:
|
Wysłany: Śro 20:06, 10 Wrz 2014 Temat postu: |
|
|
<center>Ceana Asgall
Pokiwałam głową. Możliwe, że zareagowałam na całe to zdarzenie zbyt gwałtownie, ale skoro mogło mu się znowu za to oberwać, to chyba lepiej się ukryć. Tym bardziej, że brałam pod uwagę fakt, iż ja też mogłam zostać za takie coś znowu ukarana. Niby chodziłam teraz po zamku, bo mogłam, ale nie zmieniało to faktu, że jakoś szczególnie nie kwapiłam się do pogawędek ze strażnikami. A już tym bardziej nie chciałabym słyszeć plotek, jakobym włóczyła się po zamku wraz z księciem Blardów. To mogłoby wzbudzić wiele nieporozumień, a jakoś wolałam ich mimo wszystko uniknąć. Uśmiechnęłam się lekko do mężczyzny. A więc dziedziniec. Przyłożyłam ucho do drzwi, nasłuchując, czy czasem nie pałęta się tam jakiś strażnik, po czym wyszłam na opustoszały korytarz. W sumie takie ukrywanie się przed kimś było całkiem niezłą zabawą, z którą nie miałam wcześniej szczególnie do czynienia.
-Ja byłam maltretowana tym, co wspaniała dama umieć powinna - powiedziałam, unosząc suknię i dygając. -Szyć, podpisywać zaproszenia na bal, pozować do obrazów, ogólnie stać i wyglądać - rzuciłam przesłodzonym tonem, po czym westchnęłam ciężko i ruszyłam przed siebie w stronę dziedzińca. Kilkakrotnie skręciłam i w pewnym momencie znaleźliśmy się w ogrodzie różanym, o który niezwykle dbali liczni ogrodnicy mojego ojca. Pamiętam, że moja matka uwielbiała tutaj przychodzić i bawić się ze mną czy też studiować stare księgi.
-Widzisz, książę, ten wspaniały jegomość, Lear, to mój narzeczony, jest zadufany, zapatrzony w siebie, głupi, jedyne co widzi w kobietach to aparycję oraz jest średniej jakości dowódcą, ale za to ma tytuły i pieniądze - burknęłam, siadając na kamiennej ławeczce. -Dźgnięcie go widelcem sprawiło mi niemałą przyjemność - dodałam po chwili z uśmiechem. W końcu mu się za to oberwało i fakt, że potem musiałam siedzieć wiecznie w swoim pokoju, jakoś szczególnie mnie nie bolał, gdy wiedziałam, że on sam został w pewien sposób upokorzony. Założyłam nogę na nogę i przyjrzałam się licznym kwiatom.
-Tarzanie się po ziemi też chyba nie należy do najprzyjemniejszych rzeczy, także współczuję ci, książę - odparłam z łagodnym uśmiechem, spoglądając na srebrnowłosego mężczyznę. Zdecydowanie po tych paru dniach mimo zmęczenia wyglądał lepiej niż w momencie tortur. Teraz też nie promieniował tak bólem i cierpieniem jak wtedy, chociaż czułam lekki dyskomfort związany z poobijaniem w ramach treningu. </center>
Post został pochwalony 0 razy |
|
|
Powrót do góry |
|
|
Sofja
OTAKU
Dołączył: 21 Sie 2014
Posty: 372
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Śląsk Płeć:
|
Wysłany: Czw 11:32, 11 Wrz 2014 Temat postu: |
|
|
<center>[link widoczny dla zalogowanych]
Kiedy strażnicy już przeszli księżniczka powoli zaprowadziła mi na dziedziniec, dzięki czemu ominęła mnie powtórka z błądzenia po przypominających labirynt korytarzach. Już po chwili oboje znajdowaliśmy się na świeżym powietrzu – ona siedziała na kamiennej ławeczce, a ja stałem z przymrużonymi oczami i wdychałem cudowny zapach świeżego powietrza zmieszany z lekkim zapachem tutejszych kwiatów. Od dziecka uwielbiałem przebywać na świeżym powietrzu niezależnie od tego czy łączyło się to z nauką, treningiem czy zwykłym wypoczynkiem. Kiedy byłem młodszy matka często prosiła mego nauczyciela historii, niejakiego Faolina, by ten odbył ze mną lekcję w ogrodzie zamiast w jednej z zamkowych komnat czy bibliotek. Siadaliśmy wtedy otoczeni masą ksiąg pod jednym z rosnących w ogrodach drzew lub po prostu przechadzaliśmy się po lesie, a mój nauczyciel w tym czasie robił mi bardzo rzetelny i w miarę interesujący wykład. Faolin chciał mnie nauczyć również korzystać z mych magicznych zdolności, jednak ja zdecydowanie wolałem walczyć przy użyciu zwykłego, solidnego miecz niż posługiwać się magią, która pewnego dnia mogła doprowadzić do mojej zguby. Postanowiłem nawet praktycznie całkowicie odciąć się od tej mojej magicznej strony, co po pobyciu w lochach Asgallów uważałem za błąd. I chociaż decyzja o odcięciu się od magii wyraźnie rozczarowała Faolina, a być może i go zasmuciła, mój nauczyciel historii uszanował ją i nauczył mnie tylko jak w miarę zapanować nad mymi zdolnościami, by te nigdy nie przeszkadzały mi w walce.
Wysłuchawszy wypowiedzi księżniczki odnośnie jej narzeczonego doszedłem do wniosku, iż ta nie ma prawa tak jak ja do podjęcia ostatecznej decyzji czy zechce wyjść za danego elfa czy też nie, gdyż ta decyzja została najwyraźniej już za nią podjęta. I to niezależnie od tego czy Ceana lubiła swego przyszłego męża, czy też nie.
Następnie zacząłem się zastanawiać nad tym czy faktycznie rody Asgallów i Blardów tak bardzo różnią się od siebie, a jeśli tak to, który jest lepszy. Aby to sobie ułatwić za każdą rzecz przemawiającą w jakiś sposób na korzyć każdego z rodów przyznawałem mu jeden punkt, by ostatecznie dojść do mniej więcej takiej oto punktacji : u nas, Blardów kobiety służą w wojsku dzięki czemu nie tylko swą wspaniałymi dowódcami, ale i znacznie podnoszą morale męskiej części wojowników, więc dwa punkty dla nas. W przeciwieństwie do księżniczki to do mnie należy ostateczna decyzja czy zechcę wyjść za wybraną mi przez rodziców, a konkretniej ojca narzeczoną, czy jednak za jakąś inną elfkę, więc trzeci punkt dla nas. I jakieś 5 punktów dla rodu Asgallów za to, że udało im się mnie pojmać do niewoli. Innymi słowy punktacja ta nie za bardzo przemawiała na korzyść mego rodu, jednak jakoś nie za bardzo podobał mi się pomysł zamienienia się na miejsca z księżniczką.
- Zdecydowanie bardziej wolę tarzać się po ziemi niż szyć. Prawdę powiedziawszy nawet za bardzo nie potrafię zszywać ran, a przecież to umiejętność bardzo wojownikowi potrzebna – rzekłem z uśmiechem po czym podszedłem trochę bliżej księżniczki, by usiąść na ziemi kawałek od ławki, na której siedziała Ceana. – Niemniej jeśli ten cały Laedr, Lear, czy jak on tam na ma imię faktycznie jest taki jak go opisujesz księżniczko to bardzo Ci współczuję. Choć prawdopodobnie nie powinienem Ci tego mówić, moją wstępną narzeczoną jest Undine. Wstępną, bo to ode mnie będzie zależeć, czy zechcę poślubić ją czy jakąś inną wysoko urodzoną elfkę. Mój ród uważa, że żyjemy zbyt długo by brać śluby bez miłości, dlatego mogę szukać żony tak długo jak tego zechcę i nikt nie może mnie do niczego zmusić – wyznałem i lekko się przeciągnąwszy, położyłem się na trawie z rękami skrzyżowanymi pod głową. </center>
Przepraszam za tak mało ambitny post, ale jakoś zupełnie nie mam dzisiaj weny Q____Q
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Sofja dnia Nie 11:51, 28 Wrz 2014, w całości zmieniany 1 raz |
|
|
Powrót do góry |
|
|
Salivia
OTAKU
Dołączył: 19 Sie 2014
Posty: 583
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Śląsk Płeć:
|
Wysłany: Wto 16:35, 16 Wrz 2014 Temat postu: |
|
|
<center>Ceana Asgall
-W sumie nigdy nie zszywałam rany - odrzekłam po chwili zastanowienia. Zawsze używałam magii, a żeby być dokładną, to wcześniej w ogóle nie zajmowałam się leczeniem ran, bo po prostu nie byłam w stanie wytrzymać wszechogarniającego bólu. Stąd też ciężko było o to, abym kogoś powoli leczyła, szyjąc jego rany i narażając samą siebie na cierpienie. A do tego leczenie ich przy pomocy zaklęć było o wiele łatwiejsze. Po prostu skupiało się całą energię i po chwili skóra była jakby nietknięta. Oczywiście nie zawsze leczyłam elfy w pełni, ponieważ musiałam zająć się ogromem osób, ale w każdym przypadku starałam się pomóc jak tylko mogłam.
Uśmiechnęłam się lekko, na myśl o wojowniczej elfce, którą zobaczyłam na śniadaniu w dniu przyjazdu. Była całkiem ładna, a do tego znała się na strategii i fechtunku. W sumie nie dziwiłam się też, że Lizander zwrócił na nią uwagę, a sam książę miał ją poślubić. Mimo to zazdrościłam mu perspektywy wybrania sobie przyszłej małżonki. W końcu mógł się zdecydować na prawie każdego, a ja musiałam wytrzymać nerwowo z tym imbecylem!
-Wydaje się być wspaniałą kobietą, mam nadzieję, że będziecie razem szczęśliwi jeżeli dojdzie do ślubu. Robią to po to, aby mnie ograniczyć - powiedziałam ze spokojem, wpatrując się w krzewy róży. -Myślą, że nie jestem tego świadoma, ale prawda jest taka, że jestem na zamku istnym utrapieniem dla większości osób.
Uśmiechnęłam się lekko, ale wyszło z tego coś na wzór grymasu, więc szybko spoważniałam.
-Uwierz mi, książę, że lepiej by dla ciebie było gdybyś się ze mną nie zadawał. A przynajmniej lepsze byłoby to dla twojej powszechnej opinii - wyjaśniłam tonem wypranym z emocji.
Już lata temu przywykłam do tego, że jestem traktowana jak powietrze i unika przy każdej najbliższej okazji, więc teraz nie robiło to na mnie takiego wielkiego wrażenia, jak z początku. Kiedyś myślałam, że to okropne, chciałam, aby ludzie zwrócili na mnie uwagę, a oni albo tego nie robili, albo posługiwali się jedynie odrazą i plotkami z sufitu na mój temat. Nie próbowali mnie poznać, a więc i ja nie próbowałam poznawać ich. Zamiast tego uporczywie utwierdzałam ich w przekonaniu, że faktycznie jestem taka okropna jak myślą, z czego wychodziły zabawne historie, więc ta "nienawiść" miała też swoje plusy - święty spokój, kiedy tego chciałam.
-To rada, której prędzej czy później ktoś ci udzieli. Jeżeli nie osoba z mojego rodu, to ktoś z twojego. </center>
Post został pochwalony 0 razy |
|
|
Powrót do góry |
|
|
Sofja
OTAKU
Dołączył: 21 Sie 2014
Posty: 372
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Śląsk Płeć:
|
Wysłany: Śro 9:53, 17 Wrz 2014 Temat postu: |
|
|
<center>[link widoczny dla zalogowanych]
Słysząc wypowiedź Ceany odnośnie Undine cicho westchnąłem. Naprawdę była wspaniałą kobietą, wojowniczką, dowódcą, przyjaciółką i z pewnością mógłbym tu jeszcze sporo innych jej cnót i zalet wymienić, jednak jednego nie byłem pewien – czy ja w ogóle chciałem się z nią ożenić. Po pierwsze była dla mnie prawie jak siostra, której nigdy nie miałem, a po drugie ja od dawna uważałem, że jak na elfa to jestem jeszcze stanowczo za młody na małżeństwo. I nie chodziło tu wcale o to, że nie chciałem się jeszcze wiązać, bo to z pewnością ograniczyłoby mi możliwość skakania z kwiatka na kwiatek, lecz głównie o to, że nie uważałem się za osobę wystarczająco odpowiedzialną, by móc się z kimkolwiek związać. A zwłaszcza nie uważałem się za taką osobę teraz, kiedy jeszcze niedawno wyruszając na bitwę moja głowa była pełna romantycznych mrzonek o zwycięstwie nad Asgallami i wiecznej chwale, a dopiero mroczna rzeczywistość i lochy otrzeźwiły mnie na tyle, bym mógł dojrzeć wszystkie aspekty wojny.
Po takich właśnie krótkich przemyśleniach doszedłem do jednego, ale bardzo ważnego związku – ja nie chcę ożenić się z Undine i z jakiegoś powodu ten wniosek uczynił mnie naprawdę szczęśliwym. Poczułem się też tak jakby ktoś zdjął mi z pleców naprawdę wielki ciężar, co przyniosło mi wyraźną ulgę.
- Undine jest wspaniałą elfką, jest tylko jeden problem – właśnie uświadomiłem sobie, ze ja wcale nie chcę się z nią ożenić – wyjaśniłem uśmiechając się przy tym naprawdę szeroko, chociaż sam nie wiedziałem czemu to robię. – I księżniczko uważam, że siebie lub mnie nie doceniasz. Naprawdę sądzisz, że gdyby ktoś powiedział mi, że mam się z księżniczką nie zadawać, bo jest tu księżniczka prawdziwym utrapieniem i jednym wielkim problemem to bym to zrobił ? Lub też, że przejmuję się swoją powszechną opinią ? O jakby tak było to nie spędzałbym memu ojcu snu z powiek tak bardzo jak to robię. Księżniczko, księżniczka nawet nie wie jakim ja potrafię być wielkim utrapieniem. W końcu nie bez powodu mamy własny oddział poszukiwaczy księcia Dorhiana – rzekłem ze szczerym uśmiechem, a ostatnie zdanie wypowiedziałem z pełną dumą. Niby powinienem się tego wstydzić, no ale zawsze było to przecież jakieś osiągnięcie. A ja byłem pewien, że dotąd żaden książę Blardów nie posiadał takiego właśnie oddziału.
- Także pozwoli księżniczka, że ostrzegę księżniczkę przed sobą. Groźny i przerażający to ja może i jestem w waszych opowieściach i plotkach, ale o dlatego, że widzieliście mnie głównie na placu boju. W naszym pałacu to ja jestem jedynie przerażająco denerwujący – dodałem ciesząc się w duchu, że nie jestem jedynym potomkiem rodziny królewskiej, który tak bardzo potrafi doprowadzić swego rodziciela do szewskiej pasji. I fakt, iż należeliśmy do dwóch różnych rodów zupełnie mi tu nie przeszkadzał. </center>
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Sofja dnia Nie 11:51, 28 Wrz 2014, w całości zmieniany 1 raz |
|
|
Powrót do góry |
|
|
Salivia
OTAKU
Dołączył: 19 Sie 2014
Posty: 583
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Śląsk Płeć:
|
Wysłany: Czw 18:39, 18 Wrz 2014 Temat postu: |
|
|
<center>Ceana Asgall
Słysząc jego stwierdzenie przez moment byłam zamurowana. Po prostu patrzyłam w przestrzeń, analizując jego słowa. Właśnie uświadomił sobie, że jednak nie chce się z nią żenić? Ojeju, chciałabym, aby u mnie w rodzinie była taka opcja: "nie chcę wychodzić za mąż - w porządku". Coś takiego byłoby najlepszą rzeczą, jaka kiedykolwiek spotkała mnie od momentu w którym się urodziłam. Przeniosłam powoli zaskoczone spojrzenie na księcia i uniosłam lekko brwi do góry, nie kryjąc tego, że jestem niemało zdziwiona.
-Te róże cię natchnęły do przemyśleń? - spytałam z lekką nutą ironii w głosie, jednak szybko spoważniałam. -Sądzisz, książę, że Undine przyjmie to z łatwością?
Pytanie jest: co ona czuje? Bo może jest szaleńczo zakochana w księciu Dorhianie i takie stwierdzenie, że jednak elf nie chce się z nią żenić będzie dla niej niewyobrażalnym ciosem. Zapewne jej pozycja nakaże przyjąć jej to z godnością i zachowując dumę, ale jednocześnie nie wierzę, że kompletnie jej to nie ruszy, chyba, że kompletnie nic do niego czuje. Choć, wtedy mogłaby odczuć coś na wzór ulgi, że nie musi wychodzić za mąż za kogoś, kogo nie kocha. Inna sprawa, jeżeli faktycznie Undine czuje coś głębszego do Blarda. Ale czemu ja się w ogóle tym przejmuję? Czy to mój interes?
Kiedy zakończył swój monolog na temat unikania mnie, mimowolnie się uśmiechnęłam. Cieszył mnie fakt, że jednak ktoś oprócz Lizandra postrzega mnie jako osobę, na którą nie należy od razu patrzeć krzywo i krytykować za wszystko. Co prawda jakby na to nie spojrzeć, Dorhian pozostawał moim wrogiem, ale lubiłam te krótkie rozmowy, które ostatnimi czasy nam się przytrafiały. Niby poznałam go niedawno, ale mimo wszystko czułam się w miarę swobodnie w jego obecności, a w sumie to musiałam, bo zobaczył mnie w walce. A gdyby to się wydało, to nie mam pojęcia jakbym skończyła.
-Dziękuję, nie wydajesz się być denerwujący, książę. Niektórzy spoglądają na mnie tutaj z ogromną pogardą, także po prostu uprzedzam za w czasu - wyjaśniłam ze spokojem i lekkim uśmiechem na twarzy. -Ale skoro tobie, książę, to nie przeszkadza, to się cieszę. </center>
Post został pochwalony 0 razy |
|
|
Powrót do góry |
|
|
Sofja
OTAKU
Dołączył: 21 Sie 2014
Posty: 372
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Śląsk Płeć:
|
Wysłany: Czw 19:15, 18 Wrz 2014 Temat postu: |
|
|
<center>[link widoczny dla zalogowanych]
- Róże ? Nie skądże. Już od dawna się nad tym trochę zastanawiałem, a teraz po prostu miałem sporo czasu do uświadomienia sobie kilku ważnych rzeczy. Na przykład tego, że wbrew temu co sądzi zapewne część moich wrogów cale nie jestem niezniszczalny i niezwyciężony – odparłem i uśmiechnąłem się ciepło. – Chyba powinienem podziękować twemu ojcu za ten czas spędzony w lochu, gdyż dzięki niemu uniknąłem nieszczęśliwego małżeństwa – dodałem uśmiechając się jeszcze szerzej.
- Nie martw się o Undine ona w momencie gdy usłyszała, iż ma za mnie wyjść omal z wrażenia nie poderżnęła mi gardła. I zaznaczam tu, iż zrobiła to z premedytacją, bo jest na tyle wprawną wojowniczką by potrafić powstrzymać swe ostrze. A tak tylko cudem udało mi się zrobić unik i ocalić swe ciało przed zabójczym ciosem – odparłem i na samo wspomnienie tej sytuacji zacząłem się śmiać. – Jesteśmy tylko przyjaciółmi, jestem pewien, iż poczuje ogromną ulgę kiedy dowie się, że nie mam zamiaru się z nią żenić – dodałem kiedy w końcu udało mi się uspokoić mój wybuch śmiechu. A potem usiadłem wygodniej i zerwałem jeden z rosnących wśród trawy kwiatów, które zawsze pojawiały się w ogrodach i strasznie trudno było się ich pozbyć. Ten konkretny sądząc po płatkach i kolorze był bardzo zmarnowaną stokrotką.
Zacząłem obracać ów kwiatek w palcach przyglądając się z uśmiechem księżniczce. Chociaż była moim tylko tymczasowym sojusznikiem i nie powinienem jej lubić to te krótkie chwile które spędzaliśmy na rozmowach o wszystkim i o niczym sprawiały mi ogromną radość i pozwalały zapomnieć chociaż na chwilę o szarej lub krwawej codzienności. Cieszyłem się, że chociaż po części Ceana rozumie moją sytuację w końcu podobnież jak ja miała tylko ojca i była jedyną następczynią tronu. I wiedziałem, że właśnie tego zrozumienia będzie mi najbardziej brakować kiedy wraz z Asgallami wrócimy do wzajemnego zwalczania się na wszystkie sposoby począwszy od rozsyłania kompromitujących plotek kończąc na krwawych walkach.
- A tak poza tym to księżniczko nie wydaję się denerwujący, bo jeszcze mnie za dobrze nie znasz – zażartowałem i posłałem jej ciepły uśmiech. – Niemniej jestem naprawdę szczęśliwy, że nie przeszkadza Ci za bardzo moje towarzystwo – dodałem po czym dokładnie rozejrzałem się po ogrodzie, by następnie spojrzeć na słońce i oceniwszy jego wysokość dojść do wniosku, iż powinienem powoli wracać do swej komnaty.
- Robi się późno, niedługo zaczną się przygotowania do balu. Lepiej będzie jeśli już cię opuszczę księżniczko. Bardzo dziękuję za uchronienie mnie przed strażnikami, doprowadzenie do ogrodu i miło spędzony czas – oznajmiłem, powoli podniosłem się z ziemi, otrzepałem z niewidocznego kurzu swe szaty i skłoniwszy się ruszyłem naprawdę powolnym krokiem z powrotem do pałacu/zamku/ważnej budowli. </center>
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Sofja dnia Nie 11:52, 28 Wrz 2014, w całości zmieniany 1 raz |
|
|
Powrót do góry |
|
|
Salivia
OTAKU
Dołączył: 19 Sie 2014
Posty: 583
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Śląsk Płeć:
|
Wysłany: Pią 22:02, 26 Wrz 2014 Temat postu: |
|
|
<center>Ceana Asgall
Nie wiem dlaczego zmartwiłam się kwestią tego, że Undine mogłoby być przykro, ale poczułam się lżej na myśl o tym, że kobieta będzie z tego zadowolona. W sumie, swatanie z przyjacielem jest może i lepszym rozwiązaniem niż ze znienawidzoną osoba, ale i tak parowanie kogoś na siłę nie należy do fajnych kwestii, których osobiście wolałabym uniknąć. Na samą myśl o tym, czułam pewnego rodzaju ukłucie zazdrości, że ja nie mam prawa do takiego wyboru, jak książę Blardów. Zapewne jakbym chociaż spróbowała poruszyć taki temat, to mój ślub odbyłby się na następny dzień, a potem utraciłabym już wszystkie resztki mojej ograniczonej wolności ptaka w klatce. Stąd też cieszyłam się teraz ostatnimi momentami tego, że jesteśmy dopiero narzeczeństwem, a w sumie to jeszcze nie zatwierdzonym, bo przez ostatnią bitwę nie było czasu urządzić przyjęcia na którym by to zatwierdzono, gdyż ojciec z powodów politycznych nie chciał ściągać do naszego królestwa teraz niektórych ważnych osobistości, których nawet nie znałam.
-W tym układzie cieszę się tym, że zarówno ty, książę, jak i Undine będziecie szczęśliwi osobno.
Uśmiechnęłam się łagodnie, przypatrując rysom twarzy elfa. Były dosyć surowe, ale z drugiej strony w jego uśmiechu było pewnego rodzaju ciepło, które cieszyło i nadawało mu raczej pozytywnego wyrazu, a nie tak potwornego, jak zawsze mi to opisywano. Tym bardziej, że widziałam go w stanie niemal agonalnym i nie potrafiłam wtedy powiedzieć, że jest kimś przerażającym.
-Również cieszę się, że książę nie ucieka z krzykiem, odmawiając modły do pradawnych Bogów, kiedy się do niego zwracam - powiedziałam z rozbawieniem w głosie. Muszę przyznać, że rozmowy z nim były najbardziej swobodnymi zaraz po tych przeprowadzanych z Lizandrem. W momencie, w którym mężczyzna podniósł się, aby odejść do swoich komnat, wstałam z ławeczki i lekko przed nim dygnęłam.
-Do zobaczenia na balu - odrzekłam i po chwili również skierowałam się do swoich pokoi, gdzie już czekały na mnie zirytowane służące, gdyż spóźniłam się pół godziny. Niemal siłą wciągnęły mnie do wanny z której dało się wyczuć mieszający w głowie zapach kwiatów. Teraz wszystkim zajmowały się służące, a więć wystarczyło, że po prostu siedziałam i się nie ruszyłam, kiedy nakładały na moją twarz makijaż optycznie powiększający oczy oraz upinały włosy w różne fryzury, wpinając w nie białe pióra. Założyłam bogato zdobioną suknię i przejrzałam się w zwierciadle. Wyglądałam trochę jak lalka, którą ktoś się własnie bawił, ubierając na bal. Na szyję założono mi naszyjnik z Nocą Kairu obity w srebrne, cienkie nitki. Dotknęłam delikatnego materiału sukni i westchnęłam cicho, teraz tylko kilka godzin mordęgi.
Kilka minut później zostałam wprowadzona na salę, która roiła się niemal od elfów. Aż dziwnie wyglądało, gdy widziałam Blarda rozmawiającego z Asgallem, a jeszcze bardziej we mnie uderzał fakt, iż za jakiś czas ta dwójka może chcieć się nawzajem zamordować i nie będą nawet próbowali się powstrzymać. Ze spokojem towarzyszyłam mojemu ojcu, robiąc za ładną ozdobę do towarzystwa, kiedy ten poruszał sprawy ważne dla naszego rodu. Parę razy chciałam wtrącić coś od siebie, ale mój ojciec zabiłby mnie za takie ośmieszenie. W końcu po jakimś czasie uwolniłam się od niego i usiadłam w jednym z foteli w kącie sali, na środku której teraz liczne kolorowe pary tańczyły. Nawet mój "genialny" narzeczony tańczył z jakąś kobietą kompletnie ignorując moją obecność, chociaż to akurat było plusem, bo nie miałam najmniejszej ochoty na zbliżenie się do niego. </center>
[link widoczny dla zalogowanych] < suknia Ceany
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Salivia dnia Pią 22:03, 26 Wrz 2014, w całości zmieniany 1 raz |
|
|
Powrót do góry |
|
|
Sofja
OTAKU
Dołączył: 21 Sie 2014
Posty: 372
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Śląsk Płeć:
|
Wysłany: Sob 15:29, 27 Wrz 2014 Temat postu: |
|
|
<center>[link widoczny dla zalogowanych]
Po chwili błądzenia po korytarzach udało mi się dotrzeć do mojego pokoju gdzie czekały już na mnie przygotowane specjalnie na ten bal i zapewne przywiezione przez orszak mego ojca ciuchy oczywiście w naszych rodowych barwach czyli brązie i srebrze. Nim jednak zacząłem się w nie przebierać udałem się do łazienki gdzie wykąpałem się, umyłem włosy i dokładnie się wytarłem ciesząc się przy tym w duchu, że w przeciwieństwie do elfek ja przed balem nie muszę nakładać makijażu.
Następnie ubrany jedynie w zawiązany na biodrach ręcznik wróciłem do swojego pokoju gdzie zacząłem zakładać na siebie przygotowane mi szaty, na które składały się głównie prawie czarne spodnie wciągane na wysokie aż do kolan buty oraz krótki, sięgający zaledwie do połowy uda, ciemnobrązowy i zdobiony srebrnymi nićmi i haftami, atłasowy żupan. Ten tak jak wszystkie elfickie żupany posiadał poszerzane rękawy i ramiona, stojący, rozchylony kołnierz, sięgające od kołnierza do pasa, przepiękne srebrnych guziki i umieszczone w szwach u dołu, ciągnące się od bioder do końca żupana, zapewniające swobodę ruchu nacięcia, które niezwykle przydawały się podczas takich uroczystości jak bale. W końcu dzięki nim można było normalnie tańczyć.
Poza tym do mego stroju dołączone były oczywiście odpowiednie, odświętne dodatki czyli jedwabny, szeroki i srebrny pas kontuszowy, wyszyty brązowymi, niewielkimi haftami w kształcie kwiatów i liści, pas do szabli, który miał zostać zakryty przez pas kuntuszowy i schowana w zdobioną pochwę, misternie wykonana, zdobiona srebrem i klejnotami, konkretnie diamentami i topazami szabla.
Co prawda miałem jeszcze przygotowany wspaniały kontusz, który powinienem na siebie założyć, jednak od lat ponad czterdziestu nigdy tego nie robiłem i w związku z tym wątpiłem by fakt, iż i tym razem nie założyłem go na siebie, zrobiłby na moim ojcu jakieś wrażenie.
Już ubrany w taki właśnie strój chwyciłem jeszcze za gruby, ciemnobrązowy kawałek rzemienia i związałem swe już prawie zupełnie suche, srebrne włosy w wysoki koński ogon. W tym właśnie momencie usłyszałem też ciche kroki za drzwiami, a następnie rozległo się głośne, trzykrotne pukanie do drzwi, po którym w mym pokoju stanęła przepięknie ubrana Undine.
- Już czas – oznajmiła, a ja uśmiechnąłem się do niej i poprosiłem, by poczekała jeszcze chwilę, gdyż mam jej coś ważnego do powiedzenia. A kiedy oznajmiłem swej przyjaciółce, iż zupełnie nie mam zamiaru się z nią żenić dosłownie rzuciła mi się na szyję dziękując przy tym Pradawnym Bogom za ich dobroć. I chociaż powinienem poczuć się chociaż trochę urażony tym faktem, gdyż reguły większość elfek reaguje tak gdy ktoś im się oświadcza, a nie zrywa zaręczyny, to zupełnie nie byłem na mą przyjaciółkę zły, gdyż od samego początku spodziewałem się takiej właśnie reakcji.
Chwilę później byliśmy już na balu, gdzie zająłem się spełnianiem swych książęcych obowiązków, na które składało się towarzyszenie memu ojcu w rozmowach politycznych oraz taniec z Undine. Gdy w końcu muzyka, a konkretnie jeden utwór, swoją drogą walc, się skończyła ja i pani dowódca stanęliśmy pod ścianą, o którą oparliśmy się plecami i zajęliśmy się obserwowaniem pozostałych gości. Doskonale wiedziałem, że chociaż wielu z nich teraz udaje swych najlepszych przyjaciół, tak naprawdę chce lub niedługo zechce znów zrobić użytek z teraz przypiętych do pasów ozdobnych broni i rzucić się sobie do gardeł. Przez chwilę miałem nawet nadzieję na to, że ktoś zacznie się z kimś kłócić, bo przynajmniej zrobiłoby się chociaż trochę ciekawiej. </center>
Przepraszam, ze tak kiepsko, ale jakoś w połowie zabrakło mi weny T_T
- żupan to coś mniej więcej takiego - [link widoczny dla zalogowanych]
- suknia Undine - [link widoczny dla zalogowanych]
Post został pochwalony 0 razy |
|
|
Powrót do góry |
|
|
Salivia
OTAKU
Dołączył: 19 Sie 2014
Posty: 583
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Śląsk Płeć:
|
Wysłany: Sob 19:28, 27 Wrz 2014 Temat postu: |
|
|
<center>Ceana Asgall
Przyglądałam się uważnie tańczącym parom, przez moment zatrzymując spojrzenie na Learze, który teraz szeptał coś do ucha swojej partnerki. Skrzywiłam się na samą myśl o tym, że mam poślubić kogoś takiego. Doprawdy, on nie ma za grosz taktu! Muszę jednak przyznać, że pocieszający w tej sytuacji był fakt, że na jego prawa dłoń była owinięta bandażem. Czyli rana po dźgnięciu jeszcze się nie zabliźniła? Cóż, jakoś szczególnie mnie to nie martwi.
Wbiłam spojrzenie w swojego ojca, który teraz ze sztucznym uśmiechem na twarzy dyskutował z królem Blardów uśmiechającym się w równie wymuszony sposób. Cóż, próbowali się jakoś dogadać, ale prawda jest taka, że to się nigdy nie uda choćby stanęli na głowach. Nasze rody dzieli zbyt dużo, chociaż dzisiaj mam wrażenie, że niektóre spory zanikają. Gdyby tak tylko mogło się to utrzymać trochę dłużej niż na okres tego krótkotrwałego sojuszu...
-Uśmiechnij się, odstraszasz ludzi tą ponurą miną - rzucił z rozbawieniem Lizander, popijając słodkie wino.
Przewróciłam teatralnie oczami, nie wykonując polecenia, aby chociaż trochę złagodzić rysy twarzy. Zawsze sobie żartował w podobny sposób i inne osoby za takie odzywki poszłyby na ścięcie, ale on jeden - póki nikt tego nie słyszał - zwracał się do mnie jak do normalnej istoty, a nie dziwactwa.
-Nudno tutaj - powiedziałam cicho, spoglądając po bawiących się parach.
-Gdyby nie fakt, że skończyłbym za to na stryczku, to poprosiłbym cię do tańca, ale ranga mi na to niestety nie pozwala... Przynajmniej według twojego ojca.
Wzruszyłam lekko ramionami, podążając za spojrzeniem Lizandra na księcia Dorhiana i jego przyjaciółkę Undine. Miał takie maślane spojrzenie jakiego jeszcze nigdy u niego nie widziałam. Widać elfka z charakterem, do tego wyjątkowo ładna i walcząca zrobiła na nim niemałe wrażenie. Cóż, miał do czynienia z licznymi kobietami na zamku, ale wszystkie odrzucał, twierdząc, że są nudne i nie ukrywając swego zdania przed nimi. I w sumie zgadzałam się z nim. W większości przypadków potrafiły rozmawiać tylko o pogodzie, roślinach i na pewno nie byłyby w stanie sięgnąć po miecz. Uśmiechnęłam się lekko pod nosem, po czym szturchnęłam dowódcę łokciem w bok.
-Idź do niej, to rozkaz - żachnęłam się, spoglądając na elfa, który teraz z krytyką mi się przyglądał i już próbował coś powiedzieć, ale ja tylko pchnęłam go leciutko do przodu, a ten z ciężkim westchnięciem skierował się w stronę kobiety, kłaniając się przed nią i księciem, po czym prosząc ją do tańca. </center>
Spoko, wiem co żupan
Post został pochwalony 0 razy |
|
|
Powrót do góry |
|
|
Sofja
OTAKU
Dołączył: 21 Sie 2014
Posty: 372
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Śląsk Płeć:
|
Wysłany: Sob 21:39, 27 Wrz 2014 Temat postu: |
|
|
<center>[link widoczny dla zalogowanych]
Powoli rozglądałem się po sali, aż w końcu mój wzrok padł na księżniczkę Ceanę, która akurat rozmawiała z jakimś elfem. Kiedy mu się dokładniej przyjrzałem dostrzegłem, iż jest to ten sam dowódca, który wydawał się być bardzo zainteresowany moją przyjaciółką i byłą narzeczoną. Odruchowo spojrzałem, więc w stronę elfki i dostrzegłem, ze również przelotnie spojrzała na elfa, a później na mnie.
- Podoba Ci się co ? – szepnąłem, a Undine natychmiast spojrzała na mnie tak lodowatym wzrokiem, że aż po plecach przeszły mnie ciarki. Czyli, ze tak elf wyraźnie wzbudził jej zainteresowanie. Nic z resztą dziwnego – wspaniały, w miarę względny dowódca, wyraźnie posiadający poczucie humoru i u różnica w porównaniu z resztą Asgallów – uważający, że kobiety w wojsku to bardzo duży plus. No i oczywiście starszy od niej, a Undine od dawna podobały się starsze elfy z racji tego, że z reguły były zdecydowanie mądrzejsze i można było rozmawiać z nimi na wiele innych tematów niż rośliny, pogoda czy ostatnia bitwa, w której brały udział jedynie jako goniec.
- Mnie za rozmowę z księżniczką zganiła, a tu proszę… Oj nie ładnie, nie ładnie proszę pani – szepnąłem i od razu oberwałem za to łokciem w brzuch – dyskretnie, ale niezwykle boleśnie. Gdy po chwili udało mi się pozbyć grymasu z twarzy zauważyłem, że ów elf zbliżał się do nas, więc wyszczerzyłem się i spojrzałem na przyjaciółkę.
- Twój luby do nas idzie – szepnąłem i na szczęście elf zdążył do nas dotrzeć nim znów mój brzuch spotkał się z każącym łokciem sprawiedliwości mojej doradczyni, którą swoją drogą po chwili poprosił do tańca. Oczywiście Undine się zgodziła starając się przy tym zachować poważną minę i przywołując na twarz jedynie w delikatny, ciepły uśmiech.
Widząc to uśmiechnąłem się do obojga promiennie i podszedłem do małego stolika zastawionego potrawami i napojami, z którego wziąłem sobie kielich z winem. Upiwszy z niego łyk rozejrzałem się po sali i wzruszywszy ramionami powoli zbliżyłem się do fotelu, na którym siedziała księżniczka Ceano.
- Witam księżniczko – rzekłem kłaniając się zgodnie z nakazami etykiety i o dziwo nie wylewając ani kropli czerwonej cieczy z niemalże pełnego po brzegi kielicha. – Księżniczka wygląda naprawdę przepięknie – dodałem kolejną oficjalną formułkę na tyle głośno, by ewentualni podsłuchiwacze mnie usłyszeli po czym uśmiechnąłem się do znajomej. - Wygląda na to, że wasz dowódca planuje porwać i uprowadzić nasza panią dowódcę i moją przyszłą doradczynię. Powinienem wzywać straże, czy jednak mu zaufać ? – stwierdziłem już niemalże szeptem i upiwszy kolejny łyk wina, stanąłem po lewej stronie księżniczki, by móc dokładnie obserwować salę, a konkretnie tańczącą z Asgallem Undine. </center>
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Sofja dnia Nie 11:52, 28 Wrz 2014, w całości zmieniany 2 razy |
|
|
Powrót do góry |
|
|
Salivia
OTAKU
Dołączył: 19 Sie 2014
Posty: 583
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Śląsk Płeć:
|
Wysłany: Nie 16:16, 28 Wrz 2014 Temat postu: |
|
|
<center>Ceana Asgall
Z rozbawieniem i szerokim uśmiechem przyglądałam się Lizandrowi, który proponował taniec Undine. Niemal podskoczyłam na krześle, gdy ta się na to zgodziła. Muszę przyznać, że bardzo cieszył mnie fakt, iż elf znalazł w końcu kogoś wartego jego zainteresowania. Co prawda nie znałam tej kobiety, ale stawiałam, że skoro była przyjaciółką księcia, którą tak niezwykle cenił, to na pewno była interesującą personą. Teraz Blard i Asgall kroczyli zgodnie w rytmie walca, a ja uśmiechałam się, co spowodowało dziwną minę jednej z dam dworu, która odsunęła się ode mnie znacząco. Wzruszyłam ramionami, po czym przeniosłam spojrzenie na księcia Dorhiana, który teraz zbliżył się do mnie.
-Witam cię, książę - powiedziałam, przyglądając się uważnie mężczyźnie.
Trzeba przyznać, że wyglądał dzisiaj naprawdę dobrze. A już na pewno wspaniale w porównaniu ze stanem w jakim go zastałam podczas więzienia w naszych lochach. Do teraz unikałam mojego ojca za to, że wcześniej mnie o czymś takim nie poinformował.
-Dziękuję, ty również wyglądasz gustownie, książę - odparłam, unosząc lekko kryształowy kieliszek do góry. Zaśmiałam się słysząc jego pytanie i spojrzałam na niego spod lekko przymrużonych powiek. -Nie musisz się o nic martwić, książę, nie skrzywdziłby jej, to mój najlepszy przyjaciel od lat, ręczę za niego własnym życiem - odparłam równie cicho.
Przyznawanie się do tego, że przyjaźnię się z dowódcą nie było dobrą rzeczą. I tak wszyscy wiedzieli, że nie jesteśmy sobie obojętni, ale przyznawanie się do tego było już zupełnie inną kwestią, stąd też wolałam wypowiedzieć to wszystko konspiracyjnym szeptem, co było kolejnym komicznym w naszej relacji aspektem.
-A jak się bawisz, książę? Podoba się księciu bal? Tylko szczerze, nie ma co kłamać - rzuciłam z lekkim uśmiechem, uważnie przyglądając się elfowi. Muszę przyznać, że po tym krótkim okresie czasu nawet go polubiłam. Co prawda cały czas pozostawaliśmy przy sztywnej dworskiej etykiecie, ale czułam się przy nim stosunkowo lekko, jak na osobę, która na każdym kroku była linczowana za to, że jest tym, kim jest. Przeniosłam spojrzenie na tańczącego Lizandra, który teraz powiedział coś do ucha Undine. Uśmiechnęłam się trochę szerzej. Przynajmniej on się dobrze bawi. </center>
Post został pochwalony 0 razy |
|
|
Powrót do góry |
|
|
Sofja
OTAKU
Dołączył: 21 Sie 2014
Posty: 372
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Śląsk Płeć:
|
Wysłany: Nie 21:51, 28 Wrz 2014 Temat postu: |
|
|
<center>[link widoczny dla zalogowanych]
- A przynajmniej do czasu aż znów nie zostaniemy wrogami i nie zaczniemy zabijać siebie nawzajem z powodów politycznych, przekonań i tradycji – mruknąłem równie konspiracyjnym szeptem co księżniczka i upiłem łyk bordowego płynu. Trzeba było przyznać, że do niewielu pozytywów tego balu mogłem spokojnie zaliczyć to wspaniałe i niezwykle smaczne wino. Prawdę powiedziawszy było ono zdecydowanie lepsze od tego, które dotąd miałem okazję pić na wszelkich organizowanych przez mój ród balach i przyjęciach i przez myśl przemknęło mi nawet, że gdy znów zostaniemy wrogami to będę musiał przekonać mego ojca do zaatakowania Asgallskiej winnicy. I byłem pewien, że mój ojciec by się na to zgodził, gdyż wielokrotnie wcześniej zarówno mój ród jak i ród księżniczki Ceany atakował już o wiele dziwniejsze miejsca niż winnica. A tak przynajmniej mielibyśmy darmowe, dobre wino.
- Szczerze powiedziawszy to niezbyt dobrze. Ten bal jest tak samo nudny jak wszystkie inne bale, na których dotąd byłem – odparłem wzruszając ramionami i znów upiłem łyk przepysznego napoju notując przy tym sobie w myślach, by później wyciągnąć od księżniczki, gdzie owo wino trzymają i znaleźć dobry sposób na zdobycie przynajmniej jednej jego butelki. – Oczywiście nie miałem zamiaru w jakikolwiek sposób obrazić księżniczki lub króla, po prostu nie za bardzo przepadam za tym typem rozrywki – dodałem po chwili przypominając sobie o tym, że ktoś może nas teraz podsłuchiwać. A mimo wszystko chociaż trochę zależało mi na tym sojuszu. W końcu dzięki temu mogłem porozmawiać z kimś kto znajdował się w chociaż trochę podobnej sytuacji do mojej i dzięki temu mniej więcej rozumiał moje humory. A fakt, że dodatkowo ta osoba była jedną z najbardziej urodziwych elfek, które miałem dotąd okazję widzieć tylko zwiększał moją chęć do przebywania w towarzystwie księżniczki Ceany.
- W zasadzie to poprosiłbym księżniczkę do tańca, ale obawiam się, ze wywołałoby to skandal, więc postoje tu i popatrzę na gości – rzekłem przyglądając się pozostałym uczestnikom balu, a dokładniej Nalsirowi, który teraz z dosyć nietęgą miną przyglądał się Undine tańczącej z dowódcą Asgallów zajadając się przy tym sporym kawałkiem śnieżnobiałego, zapewne śmietankowego tortu, memu ojcu, który próbował udawać miłego i z fałszywym uśmiechem na twarzy rozmawiał z królem Asgallów oraz Undine, której taniec z przyjacielem księżniczki sprawiał wyraźną radość, i która najpewniej nie myślała teraz o przyszłości. W kocu gdy znów zostaniemy wrogami istnieje szansa, że będzie walczyć na śmierć i życie z owym dowódcą, a wątpiłem by moja przyjaciółka uciekła od nas i zamieszkała z nim gdzieś na uboczu, by do takiej sytuacji nie dopuścić. Undine była zbyt dumna z pozycji, którą udało się jej zająć i za bardzo kochała swe obecne życie oraz swój ród, by porzucić je dla ledwo znanego jej elfa. </center>
Post został pochwalony 0 razy |
|
|
Powrót do góry |
|
|
Salivia
OTAKU
Dołączył: 19 Sie 2014
Posty: 583
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Śląsk Płeć:
|
Wysłany: Pon 18:27, 29 Wrz 2014 Temat postu: |
|
|
<center>Ceana Asgall
Spoważniałam słysząc słowa księcia i skinęłam głową. To prawda. Przykre, ale niestety słuszne spostrzeżenie. Za Lizandra mogę ręczyć własnym życiem do momentu w którym nie będzie musiał stanąć w walce przeciwko Blardom... Gdyby wtedy, nie pozwólcie Bogowie, doszło do jego starcia z Undine prawdopodobnie by się nie powstrzymywał, wtedy liczyłaby się wyższa idea, ale zapewne podobnie postąpiłaby i elfka. Co prawda wolałabym bardziej pokojowe rozwiązanie na miarę dogadania się, ale od wieków nasze rody nie mogły się pogodzić. Westchnęłam ciężko, zapamiętują prawdopodobnie te kruche chwile naszego pokoju.
-Powiem ci w sekrecie, książę - powiedziałam, nachylając się lekko w jego stronę, jakbym powierzała mu największą tajemnicę. -Ja również ich nie lubię.
Wyprostowałam się, ponownie utwierdzając spojrzenie w przyjacielu, który bawił się teraz dobrze i chwała mu za to. Lear teraz oddawał kolejny taniec jakiejś obcej elfce, która niemal mdlała w jego objęcia. Żałosne. Doprawdy, gdybym mogła to najchętniej nie tknęłabym tego elfa nawet kijem. Może uda mi się go odstąpić komuś? Sprzedać, albo zdaniem niektórych zamienić w żabę i wykopać na bagna?
Zaśmiałam się, spoglądając na księcia Dorhiana, tym samym przyciągając wzrok niektórych osób na sali. Zapewne uznali, że właśnie rzucam na niego jakąś klątwę. To chyba górowało na szczycie najbardziej żałosnych rzeczy na tym balu. Fakt, że ktoś mógł uznawać mnie za złą i paskudną za wyrażenie własnego zdania.
-Uwierz mi, książę, ja tutaj jestem pewnego rodzaju definicją skandalu. Mojego imienia już bardziej nie można zszargać - odparłam, popijając wino. -A przynajmniej tak twierdzą liczni zgromadzeni na tej sali.
Uważnie przyjrzałam się jakiejś grupce Blardów, która dyskutowała na jakiś temat z Asgallami niezwykle wymachując przy tym rękami. Widać mieli sprzeczne poglądy. Nie dziwota, to się zdarzało dosyć często. Dlatego też wolałam się skupić na kluczących w rytm muzyki parach. Na dźwięk jednej z nut, wszystkie pary okręciły się, powodując, że kolorowe szaty wirowały, tworząc niezwykłą mozaikę.
-Nie uznajesz, książę, że to wygląda pięknie, kiedy ktoś porusza się idealnie w rytm muzyki? Mam wrażenie, że niektórzy nawet nie widzą, aby byli tutaj inni... To ma w sobie element magii.
Teraz też uświadomiłam sobie, że dawno nie tańczyłam. Nie lubiłam całej tej farsy, ale muzyka zawsze mnie poruszała, podobnie jak sama kwestia tańczenia. Może faktycznie moje słowa brzmiały dla Blarda dziwnie, ale zawsze kochałam oglądać taniec czy nawet samotnie kluczyć po pokoju, kiedy jedynym stworzeniem, jakie mnie widziało był Kruk. To było dosyć zabawne. Uśmiechnęłam się lekko pod nosem, przyglądając kobiecie w jasnoniebieskiej sukni, której fałdy wyglądały, jak woda. </center>
Post został pochwalony 0 razy |
|
|
Powrót do góry |
|
|
Sofja
OTAKU
Dołączył: 21 Sie 2014
Posty: 372
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Śląsk Płeć:
|
Wysłany: Pon 19:09, 29 Wrz 2014 Temat postu: |
|
|
<center>[link widoczny dla zalogowanych]
Cicho się zaśmiałem widząc reakcję innych gości na śmiech księżniczki. Wyglądało na to, że naprawdę uważają ją za straszna lub przerażająco, co tylko potwierdziły jej słowa. A może po prostu liczyli na to, że zamieni mnie w żabę i utopi w pączu ? To z pewnością nieco ożywiłoby to towarzystwo, ale nie wróżyłoby dobrze naszemu sojuszowi.
- Tak to prawda – stwierdziłem po chwili przyglądając się tańczącym parom z lekkim, rozmarzonym uśmiechem, który natychmiast znikł z mojej twarzy gdy dostrzegłem narzeczonego księżniczki. Wyglądało na to, że naprawdę dobrze bawi się podrywając kolejne piękne elfki i zupełnie nie zwracając uwagi na swoją narzeczoną. A to nie wszystko w jego oczach była jakaś dziwna iskierka, która mówiła mi, że na samym tańcu się nie skończy. I z jakiegoś powodu ta myśl sprawiła, że poczułem z każdą sekundą narastającą złość.
Aby się uspokoić szybko spojrzałem, więc na Undine i dowódcę Asgallów, Nalsira i wreszcie na księżniczkę, której zdawało się zupełnie nie przeszkadzać zachowanie jej narzeczonego, a wręcz wydawała się poniekąd cieszyć, że ten cały Lear zamęcza kogoś innego niż ją. Cicho westchnąłem i popijając wino wlepiłem swe szare tęczówki w narzeczonego księżniczki Ceany spoglądając na niego tak lodowatym wzrokiem jakbym chciał zamienić go w lodową rzeźbę i zarazem z takim obrzydzeniem, jakby był plującą ropą glistą.
Nie zauważyłem nawet kiedy do końca wypiłem wino ze swojego kielicha, odłożyłem go na stół i pokonałem dzielącą mnie od tego oślizgłego elfa trasę. Działając pod wpływem impulsu szturchnąłem go mocno w łopatkę kiedy szeptał jakieś słodkie i czule słówka swej partnerce spośród, których udało mi się usłyszeć tylko „moja piękna” i „dziś w nocy” jednak nie miało to dla mnie żadnego znaczenia, już wcześniej balansował na krawędzi, a teraz już zupełnie przegiął.
Kiedy tylko elf odwrócił się w moją stronę spojrzałem na niego z tak kamiennym wyrazem twarzy i gniewem w oczach jak jeszcze nigdy dotąd. A fakt, że podczas chyba przepychania się przez tańczące pary kilkanaście pasm moich włosów wyplątało się z kucyka i opadło swobodnie na moją twarz sprawiał, ze wyglądałem naprawdę przerażająco.
- Czego chcesz Blardzie – rzucił Laer, a kilka tańczących wokół nas postaci zatrzymało się i spojrzało na mnie spłoszonym wzrokiem, po czym pośpiesznie się ode mnie odsunęło.
- Nie jestem pewien jakie są wasze zwyczaje, ale z tego co wiem nie wypada zalecać się do innych panien gdy twa narzeczona siedzi znudzona i pije samotnie wino – rzekłem, a ten cham parsknął mi śmiechem prosto w twarz. I cóż poradzić, po prostu nie wytrzymałem – zgiąłem swe palce w pięść podczas gdy on wyrzucał z siebie jakieś oszczerstwa na mój temat i po prostu walnąłem go z całej siły pięścią w twarz. Wydawało mi się, że złamałem mu nos, ktoś tam zaczął coś krzyczeć, ktoś inny piszczeć jednak jakoś za bardzo to do mnie nie docierało. Widziałem tylko jak Laer wykonuje parę naprawdę zabawnych i tanecznych kroków po czym pada jak długi i nieprzytomny na ziemię. </center>
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Sofja dnia Pon 19:17, 29 Wrz 2014, w całości zmieniany 1 raz |
|
|
Powrót do góry |
|
|
Salivia
OTAKU
Dołączył: 19 Sie 2014
Posty: 583
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Śląsk Płeć:
|
Wysłany: Wto 19:25, 30 Wrz 2014 Temat postu: |
|
|
<center>Ceana Asgall
Wpatrywałam się w tańczące pary i w pierwszej chwili nie zwróciłam uwagi na to, że książę Dorhian odsuwa się ode mnie i rusza w stronę Leara. Możliwe, że gdybym zareagowała na to w pierwszej chwili, a nie w momencie, gdy stał już naprzeciw mojego narzeczonego, sytuacja mogłaby się potoczyć inaczej. Złożyło się jednak w ten sposób, że gdy patrzyłam na zdenerwowanego Blarda miał rządzę mordu w oczach. Zszokowana patrzyłam, jak uderza w twarz dowódcę, a ten pada na ziemię nieprzytomny. Na sali zamarła cisza, wszyscy przyglądali się księciu Blardów, prawdopodobnie jak ja, nie dowierzając własnym oczom. Czyjś widelec uderzył o kamienną podłogę, czyjś podburzony głos obraził kogoś, a potem wszystko ruszyło niemal jak lawina.
Czyjś nóż wbił się w ścianę, ktoś inny wrzasnął z bólu, jedna kobieta zatoczyła się dzierżąc w dłoniach butelkę jakby niosła maczugę. Jedno z krzeseł przeleciało ponad moją głową, a ja dalej patrzyłam jak zaczarowana w księcia Dorhiana, który przed chwilą zrobił coś, na co miałam ochotę już wielokrotnie - znokautowanie Leara. Kąciki ust powędrowały do góry i zanim sobie to uświadomiłam zaczęłam się śmiać. Przyłożyłam dłoń, zasłaniając szeroki uśmiech, chociaż zapewne po oczach dało się wszystko poznać. Spojrzałam na mojego ojca, który właśnie wykłócał się o coś z władcą Blardów, dzierżąc w dłoni placek śmietankowy, który po chwili wylądował na twarzy naszego tymczasowego sojusznika. Wybuchnęłam jeszcze głośniejszym śmiechem, starając się to ukryć, chociaż było to stosunkowo ciężkie. Wyszeptałam pod nosem zaklęcie, które nałożyło na mnie tarczę. Podniosłam się z krzesła kierując w stronę Dorhiana, kiedy czyjeś palce zacisnęły się na moim ramieniu.
-Wiedźma! - krzyknęła elfka, która chwilę wcześniej tańczyła z Learem. Teraz zamiast na rozanieloną wyglądała na zdenerwowaną, a nóż, który trzymała w dłoni nie wyglądał na zabawkę. Uniosłam palec do góry z lekkim uśmiechem.
-Jej wysokość, wiedźma - poprawiłam ją, a kiedy ta zamachnęła się w moją stronę, ostrze roztrzaskało się w drobny był na niewidzialnej kopule, która miała chronić mnie przed atakami. Wzruszyłam ramionami, kiedy ta osunęła się na kolana, robiąc zasmuconą minę.
Odwróciłam się na pięcie i przeciskając przez tłum, latających noży, widelców oraz potraw podeszłam do Dorhiana, w dalszym ciągu niemało rozbawiona całym tym zdarzeniem. Już chciałam się do niego zwrócić, kiedy poczułam, jak ktoś na sali dorobił się rany ciętej na ramieniu. Moja dłoń mimowolnie powędrowała w to miejsce, a ja skrzywiłam się lekko. Głupi odruch. I tak przecież nic mi nie da. Muszę jednak przyznać, że z każdą chwilą zabawa robiła się coraz bardziej okrutna, bo kiedy elf obok zarobił cios w brzuch, z trudem powstrzymałam chęć zwinięcia się w kłębek.
-Rozkręciłeś zabawę, książę - rzuciłam, a po chwili poczułam jak coś lepkiego uderza mnie w ramię. Ciasto czekoladowe rozlało się po gorsecie sukni. Podniosłam spojrzenie do góry i kawałek dalej dostrzegłam Lizandra z rozprasowanym ciastem truskawkowym na głowie, który uśmiechał się do mnie szeroko.
-Zdrajca! - krzyknęłam ze śmiechem, nabierając trochę kremu na palec i kosztując go. -Całkiem dobre - zwróciłam się już do księcia Blardów. -Dziękuję za dokopanie Learowi. -Rozejrzałam się dookoła, przyglądając się swoistej bitwie na jedzenie. W pewnym momencie uśmiechnęłam się pod nosem i nabrałam trochę bitej śmietany, która stała w misie obok, po czym poklepałam księcia po czubku głowy, tak, że we włosach został mu biały krem. -Mam nadzieję, że książę się teraz nie obrazi - powiedziałam z rozbawieniem w głosie, z trudem powstrzymując chęć wybuchnięcia śmiechem. </center>
Post został pochwalony 0 razy |
|
|
Powrót do góry |
|
|
Sofja
OTAKU
Dołączył: 21 Sie 2014
Posty: 372
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Śląsk Płeć:
|
Wysłany: Wto 20:04, 30 Wrz 2014 Temat postu: |
|
|
<center>[link widoczny dla zalogowanych]
<center>Kiedy przeniosłem wreszcie spojrzenie z zakrwawionej twarzy nieprzytomnego Asgallskiego dowódcy na całą resztę sali odkryłem, że mój czyn rozpętał dosyć zaciętą wojnę na jedzenie. Po pomieszczeniu latały norze, widelce, kielichy i ciasta, a kilka stołów zostało wywróconych tak by zrobić pewnego rodzaju osłonę przez co spore ilości ponczu wylały się na ziemię teraz ozdobioną błyszczącymi w słońcu niczym diamenty kawałkami szkła.
Za jednym z takich stołów siedział Nalsir raz za razem rzucając w jakiegoś niewinnego Asgalla ciastem i wyraźnie dobrze się bawiąc. Nie to co mój ojciec, który teraz aż purpurowy z gniewu ściągając z twarzy – konkretnie z oczu – ciasto śmietanowe, by następnie sięgnąć po placek truskawkowy i z niezwykłą zręcznością rzucić nim prosto w sam środek twarzy ojca księżniczki Ceany.
Widząc to wybuchnąłem śmiechem, który chwilę później zmuszony byłem w siebie zdusić gdyż dobiegła do mnie wyraźnie wściekła Undine.
- Czyś ty postradał zmysły ?! – krzyknęła, a ja z trudem powstrzymałem kolejny napad śmiechu wywołany faktem, iż włosy mej przyjaciółki zmieniły kolor ze złotego na jasnoróżowy – najprawdopodobniej w skutek wylanego na nie ponczu lub wina.
- Ja ? Ja tylko trochę rozkręciłem to przyjęcie. Sama zobacz jak wszyscy świetnie się bawią – stwierdziłem wzruszając ramionami i uśmiechając się szeroko, po czym wskazałem ręką na salę. Moja przyjaciółka mimowolnie faktycznie rozejrzała się po pomieszczeniu, a gdy znów spojrzała na moją twarz w jej oczach nie było już nienawiści. Zamiast niej zagościły w nich rozbawione iskierki, a po chwili Undine zaczęła się głośno śmiać.
- Jesteś nienormalny ! – wyrzuciła z siebie pomiędzy jednym wybuchem śmiechu, a drugim po czym skocznym i trochę tanecznym krokiem pomknęła do jednego ze stołów, z którego zwinęła kawałek ciasta truskawkowego i rzuciła nim w głowę swego niedawnego partnera do tańca. Następnie zrobiła unik przed nadlatującym ciastem czekoladowym jednak nie udało się jej uniknąć ataku placka jagodowego, który w bardzo ciekawy sposób zabarwił jej beżową część sukni na środku jej biustu.
Chwilę później obok mnie znalazła się księżniczka Ceana, która po chwili oberwała od swego dowódcy czekoladowym ciastem.
- Co prawda nie planowałem tego, ale przyjemność po mojej stronie – odpowiedziałem mając na myśli tą wspaniałą coraz bardziej zaciętą bitwę na jedzenie i uśmiechnąłem się ciepło. A uśmiech ten dodatkowo się poszerzył gdy księżniczka wspomniała o znokautowaniu Asgalla.
- Nie ma za co. Należało mu się i wiem, że niezależnie od wszystkiego tego akurat żałować nie będę – ledwo zdążyłem to powiedzieć, a na mojej głowie znalazła się śmietana. Odruchowo sięgnąłem rękę w jej stronę i zgarnąłem z wierzchu jej odrobinę na palec, który następnie wsadziłem sobie do ust.
- Słodkie – odparłem z uśmiechem sięgając ręką w stronę stojącego obok na stole ciasta drożdżowego z kruszonką. – A wie księżniczka co jest jeszcze słodsze ? Zemsta – dodałem urywając z ciasta trochę kruszonki, by następnie rozkruszyć ją w palcach i powstałymi w ten sposób okruszkami posypać włosy księżniczki. – Teraz jesteśmy kwita – stwierdziłem z ciepłym uśmiechem, a zaraz potem oberwałem w środek pleców czymś lepkim, co po zgarnięciu na rękę okazało się być tortem śmietankowy, swoją drogą rzuconym we mnie przez Undine, której suknia była teraz pokryta różnokolorowymi plamami, i która miotała teraz ciastami we wszystkich gości niezależnie od tego, do którego z rodów oni należeli. </center>
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Sofja dnia Wto 20:07, 30 Wrz 2014, w całości zmieniany 1 raz |
|
|
Powrót do góry |
|
|
Salivia
OTAKU
Dołączył: 19 Sie 2014
Posty: 583
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Śląsk Płeć:
|
Wysłany: Wto 20:53, 30 Wrz 2014 Temat postu: |
|
|
<center>Ceana Asgall
Wybuchnęłam śmiechem, kiedy kruszonka wylądowała na moich włosach. Zapewne moje służące zamordują mnie za zniszczenie tej sukni, ale jakoś szczególnie się teraz tym nie przejmowałam. Chwyciłam jedną z babeczek i rzuciłam nią w odwróconego do mnie Lizandra, po czym zaczęłam udawać, że to wcale nie byłam ja, dalej z rozbawieniem na twarzy. Jakby na to nie patrzeć, to w końcu zaczęło się tutaj robić zabawnie. Dwóch potężnych władców okładało się plackami, jednocześnie kłócąc, co wprawiało wszystkich w lżejsze nastroje, kilka osób ukrywało się po kątach, chcąc uniknąć tej "zabawy", a na nieszczęście wyczuwałam też ból niektórych, co utrudniało mi zadowolenie z tego wszystkiego.
-Miło, że ten bal jednak nie jest taki nudny - odparłam z rozbawieniem, przykładając dłoń do ust.
W sumie nie pamiętam kiedy ostatni raz tak bardzo śmiałam się, jak dzisiaj. Wcześniej to zdarzało się w takim natężeniu chyba jedynie za życia mamy, ale również w bardzo krótkich okresach, ponieważ poprzez chorobę raczej nie było mi do śmiechu. Spojrzałam na mojego ojca, w którego oczach widziałam pewnego rodzaju ogniki rozbawienia. On też dawno nie miał okazji do tego, aby trochę zwolnić i zacząć się uśmiechać czy cieszyć z drobnostek. A teraz mimo tej kłótni, to cieszył się, że mógł swojemu wrogowi rozprasować placek na twarzy. Równie dobrze bawił się Lizander, który teraz stworzył prowizoryczną procę z której strzelał do ludzi kremówkami. Jednym z jego głównych celi okazała się być Undine, co w sumie przypominało mi raczej zaloty dzieci, ale cóż... Taki charakter miał ten elf momentami - lubił się bawić. Lear za to, został przeciągnięty gdzieś na bok, a teraz dwójka jego podwładnych wynosiła go z sali, co było jeszcze zabawniejsze o tyle, że oberwał z ciasta, którego krem znajdował się teraz na jego koszuli. Zapewne będzie o to wszystko jutro bardzo zły, ale jakoś szczególnie mnie to nie obchodziło. I tak nie będzie mógł zrobić jakiejkolwiek krzywdy księciu Dorhianowi, bo poszedłby za to na stryczek. A więc jakby na to nie patrzeć był bezbronny.
-Takie bale mogłyby się odbywać częściej! - rzuciłam ze śmiechem, jednak szybko spoważniałam, czując, że coś wisi w powietrzu. Było to niejasne uczucie wszechogarniającego bólu, który jakby dopiero miał się pojawić. Teraz przypominało to bardziej mrowienie, gdzieś na skraju podświadomości. Coś było nie tak, ale osoba ranna jeszcze nie była na tyle blisko, abym dokładnie potrafiła sprecyzować, co jest źle. </center>
Post został pochwalony 0 razy |
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
|
|