|
Za szkolnymi murami (+18, mix) |
|
Autor |
Wiadomość |
|
Czekosushi
FB.admin
Dołączył: 03 Wrz 2014
Posty: 344
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć:
|
Wysłany: Sob 23:33, 27 Gru 2014 Temat postu: |
|
|
<center></center>
Wstałem z małą pomocą Jaya, za co byłem mu wdzięczny. Chusteczki, które dostałem też pochodziły z jego ręki. Warto posiadać przyjaciela, zawsze służy pomocą i nie wymaga jakiś zbędnych wyjaśnień. Po prostu nigdy cię nie opuści, a w razie potrzeby pomoże bądź pomilczy z tobą. Taką właśnie osobą był Jay, który właśnie prowadził mnie do higienistki. Krew nadal lała się jak woda z kranu, a materiał trzymany przy nosie był całkowicie czerwony i przeciekał. W głowie huczały słowa Angie Popatrz na mnie, mocno cię uderzyłam? Nie dawały mi wręcz spokoju, chciałem jak najszybciej zażyć jakąś tabletkę przeciwbólową. Niestety, jak na złość, na drodze stawali nauczyciele pytający co się stało... nie widzieli, czy co?! Przecież to normalne, że nie wyszedłbym z Jay'em na wagary. Jeszcze z wuefu. Co jak co, ale wychowanie fizyczne to jedyna lekcja, którą lubiłem oraz nie zmuszałem się, aby w niej uczestniczyć, to tylko czysta przyjemność.
Kiedy dotarliśmy do gabinetu higienistki odetchnąłem z ulgą i posłusznie usiadłem na kozetce opierając się plecami o zimną ścianę. Kobieta siedząca przy biurku obok wielkich strzykawek i pudełek z tabletkami spojrzała na mnie wielkimi oczami, po czym wręcz przybiegła aby mną się zająć. Biegała co chwilę do jakiś szafek wyciągając nie wiadomo jakie przedmioty.
- Da mi Pani jakąś tabletkę na ból głowy? - Zapytałem przykładając sobie kolejny kawałek waty. Zamknąłem na chwilę oczy czekając aż nastąpi eksplozja. Nie mogłem znieść tego co się działo w środku mojej czaszki. Pielęgniarka podała mi jakąś tabletkę, na którą spojrzałem otwierając delikatnie jedno oko. W drugą rękę wcisnęła mi plastikowy kubek z wodą. Bez większego namysłu połknąłem pigułkę, a następnie popiłem cieszą. Odłożyłem kubek obok, aby ponownie oprzeć głowę o ścianę. Pielęgniarka widząc jak mój stan się polepsza odetchnęła. Spojrzała na Jaya.
- Pilnuj go, ja będę za chwilę, muszę iść do pokoju nauczycielskiego po więcej opatrunków. - Oznajmiła po czym zostawiając wszystko tak jak leżało wyszła. Miejsce spotkań nauczycieli znajdowało się na najwyższym piętrze, więc zajmie jej to sporo czasu zanim wróci. Odsłaniając tęczówki wzrok skierował się na mojego przyjaciela czy aby na pewno nadal tu jest. Uśmiechnąłem się do niego widząc, że nadal siedzi obok, po czym powróciłem do swojej dawniejszej pozycji z zamkniętymi powiekami.
Post został pochwalony 0 razy |
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Almarien
Klaus TEAM
Dołączył: 17 Sie 2014
Posty: 126
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Częstochowa Płeć:
|
Wysłany: Nie 0:39, 28 Gru 2014 Temat postu: |
|
|
<center>Robert Grey</center>
Dziewczynie udało się skupić wzrok na jednym punkcie, ale wydawało się, że nie do końca rozumie, co się do niej mówi. Słyszeć chyba słyszała, ale tego też nie był pewien, bo jej odpowiedź była zbyt dziwna, by móc to określić, a i wyraz twarzy nie był obiecujący.
- Musi być w szoku - mruknął Robert, jednak na tyle głośno, by Paul go usłyszał. - Zabiorę ją do pielęgniarki - dodał jeszcze, a potem wziął Angelinę na ręce, wybitnie bez podtekstów, choć po nietypowej rozmowie w klasie wątpił, by to przeszło zupełnie bez echa. Być może podświadomie nawet tego chciał...
Ruszył korytarzem, ostrożnie, by nie wystraszyć jej niepotrzebnie, bo w takim stanie nie wiadomo co mogła odebrać negatywnie.
- Angelino, słyszysz mnie? - zapytał po raz kolejny, mając nadzieję, że tym razem odpowiedź będzie bardziej zrozumiała. Nie chciał, by coś jej się stało i liczył, że szybko dojdzie do siebie, jednak gdzieś w tyle głowy coś buczało mu, że nie powinien się w to mieszać, co słyszeli ci chłopcy, albo czy w ogóle coś słyszeli i że musi jasno postawić sprawę, gdy następnym razem zbierze jej się na flirty. W sprawę było wmieszanych zbyt wiele osób nim jeszcze jakakolwiek sprawa miała możliwość się rozpocząć, nie, żeby to było jego celem, ale tak czy siak to nie wróżyło dobrze.
Już prawie dotarli do gabinetu higienistki.
Post został pochwalony 0 razy |
|
|
Powrót do góry |
|
|
Nami
Administrator
Dołączył: 09 Sie 2014
Posty: 1919
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: to pytanie? Płeć:
|
Wysłany: Nie 12:00, 28 Gru 2014 Temat postu: |
|
|
<center>Angie</center>
Wyraz twarzy mężczyzny dał Angie do zrozumienia, że wcale nie trafiła z odpowiedzią, co w konsekwencji obnażało fakt, iż wcale nie słyszała albo po prostu nie słuchała co do niej mówił parę sekund wcześniej. Przynajmniej było tak w jej mniemaniu, bowiem jak się okazało całe zebrane grono miało nieco inne zdanie na ten temat, a jej chwilowe odpłynięcie myślami otrzymało miano szoku. Za sprawą tego zamiast przewidywanego powtórzenia pytania, którego oczekiwała, usłyszała, iż zostanie zabrana do pielęgniarki. Miała już zaprotestować, kiedy znalazła się w zasięgu ciepłych, silnych ramion mężczyzny, które skutecznie ograniczyły ją do niemalże niemego „ale” i wpatrywania się parą błękitnych oczu w niego. Walczyła z sobą przez dobrą chwilę nim niepewnie objęła nauczyciela, święcie przekonana, że na całym piętrze słychać jak wali jej serce.
- Słyszę i naprawdę nic mi nie jest, naprawdę… Co najwyżej mam palpitacje serca, ale to już wcale nie jest kwestia tego wypadku. – odezwała się szeptem, w odpowiedzi na zadane przez mężczyznę pytanie. Opuszkami drżących palców nieśmiało i ledwie odczuwalnie musnęła skórę mężczyzny, dostrzegając pierwszą dobrą stronę w całym feralnym wydarzeniu. W normalnej sytuacji pan Gray z całą pewnością nie nosiłby jej po szkolnym korytarzu… no może w przypadku ewentualnego oberwania drzwiami, jakie przeczuwała ze strony Jay Jaya, który niewątpliwie mógł być rządny zemsty. Ten chłopak w żadnym calu nie pałał do niej sympatią i przewidywanie nieszczęśliwego wypadku po morderczym spojrzeniu było w pełni uzasadnione. – Chociaż chyba powinnam udawać, że jest inaczej… - wyznała niemal niedosłyszalnie, czekając, aż mężczyzna ją postawi, gdy znaleźli się już nieopodal pomieszczenia zajmowanego przez szkolną pielęgniarkę.
Post został pochwalony 0 razy |
|
|
Powrót do góry |
|
|
Gilbert
Administrator
Dołączył: 08 Wrz 2014
Posty: 231
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć:
|
Wysłany: Nie 17:38, 28 Gru 2014 Temat postu: |
|
|
<center></center>
Nie musiałem dłużej słuchać zrzędzenia pielęgniarki, że wcale mnie nie potrzebuje do szczęścia odkąd tylko opuściła swój gabinet. Przebiegłem oczami biurko w poszukiwaniu jakichś zabawnych i przydatnych rzeczy, ale zatrzymałem się na wacikach kosmetycznych, których nie omieszkałem nasączyć wodą. Will przykrył swoje tęczówki powiekami na pozór jakby usypiając, ale miałem odwrotne wrażenie, najpewniej oddawał się kontemplacji. Właściwie, nietrudno byłoby teraz na jego miejscu pogrążyć się w chaosie myśli kłębiących się gdzieś między szarymi komórkami. Wpompowałem głęboki haust powietrza w płuca przez swoje nozdrza, tak, aby nie było go słychać i powoli zacząłem nachylać się nad twarzą mojego przyjaciela niemalże krztusząc się poprzednio zaczerpniętym wdechem. Skóra na jego twarzy gdzieniegdzie pokryta była zaschniętą już krwią, to był pierwszy raz gdy widziałem go w takim stanie, dosłownie. Każdemu zdarzały się bitki tu i ówdzie, w zamierzchłych czasach jak i wypadki chociażby na lekcjach wychowania fizycznego, ale zderzenie z drzwiami wywołało najbardziej destruktywny efekt do tej pory. Zacząłem powoli wypuszczać ciepły oddech przez lekko rozchylone usta, który najpewniej tu i ówdzie mógł musnąć po twarzy Williama.
- Ale Cię urządziła. – Powiedziałem z przejęciem, nieco przyciszonym tonem, ale na tyle głośnym by mógł dobiec uszu chłopaka. Gdy tylko otworzył oczy mógł zobaczyć jak wgapiam się w niego zatroskanym wzrokiem. Spojrzenie to było zupełnie odrębne od tych, które słałem komukolwiek na co dzień, a warto było zważyć na to, że miałem ich cały arsenał, od tych znudzonych, którymi częstowałem ludzi najczęściej, aż po wrogie, a wręcz maniakalne i świdrujące, pozwalające na wygranie mi każdej wzrokowej potyczki. Zza pleców wyjąłem uprzednio zapożyczone waciki.
- Nie ruszaj się, masz na twarzy ślady starcia z drzwiami, nie pozwolę Ci tak wrócić na lekcje. – Zacząłem powoli przecierać twarz przyjaciela, pozbywając jej pamiątek po spotkaniu na korytarzu. Gdzieniegdzie delikatnie gładziłem skórę opuszkami palców, zupełnie jakby przypadkiem, nie dając po sobie poznać, że zdaję sobie z tego sprawę.
- Skończyłem. – Zwitek wacików kosmetycznych opadł bezdźwięcznie na podłogę a ja sam pozostałem w pozycji pochylonej nad Williamem. Tak, jakbym oglądał efekt swojej pracy, a przynajmniej tak to miało wyglądać.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Gilbert dnia Nie 17:39, 28 Gru 2014, w całości zmieniany 1 raz |
|
|
Powrót do góry |
|
|
Czekosushi
FB.admin
Dołączył: 03 Wrz 2014
Posty: 344
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć:
|
Wysłany: Nie 18:45, 28 Gru 2014 Temat postu: |
|
|
<center></center>
Chwilę po tym jak wyszła pielęgniarka poczułem delikatny i ciepły powiew, wywołał uśmiech na mej zmasakrowanej twarzy. Jednak mokry materiał przesuwający się w różne miejsca zakończyły przyjemny moment i zmusiły do odsłonięcia brązowych tęczówek. Widok był zaskakujący, bowiem Jay nachylał się i wycierał ze mnie ślady krwi. Jego lekko rozchylone usta, troskliwe spojrzenie nie należało do codzienności Hilla, ale nie ukrywam, że podobał mi się jego wygląd. Z jednej strony okazywał jak bardzo mu zależy na przyjacielu, chociaż spoglądając na to z innej perspektywy był bardzo pociągający, interesujący. Starałem się wykonać jego prośbę, więc nie ruszałem głową, a jedynie obserwowałem mimikę chłopaka. Mój wzrok dość często zatrzymywał się na szmaragdowych oczach oraz malinowych ustach. Chciałem aby ta chwila trwała długo, ale nie wieczność. Jay nigdy nie wspominał o swojej orientacji, nigdy też nie był z kimś związany, chociaż twierdziłem, że i tak wiem o nim więcej niż ktokolwiek inny z tej szkoły, co z resztą było prawdą. On o mnie wiedział wszystko. Nie miałem tajemnic, nie przed nim, wiedziałem, iż zachowa dla siebie to co mu wyznam. Znałem go od dzieciństwa jednak to co właśnie robił zadziwiło mnie. Chciałem go poznać bardziej, bliżej, odkryć jego tajemną stronę, która wydawała się niezwykła.
Jak tylko skończył nie odszedł, a byłem mu za to wdzięczny. Kąciki ust podniosły się ku górze. Nie odrywałem wzroku od jego tęczówek.
- Dziękuję... - Wyszeptałem. Oderwałem się od ściany a miejsce na ręce znalazłem z tyłu opierając na nich cały swój ciężar. Zmiana, która była wręcz minimalna przybliżyła nas jeszcze bliżej do siebie, co wcale mi nie przeszkadzało, a wręcz przeciwnie, napawała mnie radością.
- Nie wyglądam chyba już tak źle, prawda? - Dodałem, równie cicho jak przed chwilą.
Nie chciałbym, aby ktokolwiek wszedł do gabinetu. Wiedziałem jednak, że zaraz ponownie powinna pojawić się pielęgniarka. W sumie to każdy mógł tu zawitać i zauważyć nas w takiej pozycji, co nie skończyło by się dobrze, a konsekwencją mogła być wizyta u wychowawczy bądź dyrektorki, że ona nie toleruje związków homoseksualnych. A przecież do niczego tutaj nie doszło, jeszcze.
Post został pochwalony 0 razy |
|
|
Powrót do góry |
|
|
Gilbert
Administrator
Dołączył: 08 Wrz 2014
Posty: 231
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć:
|
Wysłany: Nie 21:24, 28 Gru 2014 Temat postu: |
|
|
<center></center>
- Ależ proszę. – Skwitowałem krótko podziękowania przyjaciela dodając przy tym ciepły, serdeczny uśmiech. Sylwetka Willa znalazła oparcie na swoich dłoniach gdzieś za jego plecami znacznie przybliżając się do mnie. W pierwszej chwili moje serce diametralnie przyspieszyło, nim znalazłem wewnętrzne ukojenie dla swoich emocji zdążyło zadudnić jak dzwon cztery do pięciu razy, za chwilę jednak wróciło do swego pierwotnego rytmu. Zatrzymaliśmy swoje spojrzenia na sobie wlepiając je raz po raz jeden w drugiego. Jako zadeklarowany przyjaciel Williama wiedziałem o tym, że pokładał swoje zainteresowanie nie tylko w płci przeciwnej.
- Mhm. – Wymruczałem w odpowiedzi na pytanie zadane przez chłopaka i zdecydowanym, aczkolwiek subtelnym ruchem schwytałem go za podbródek, by przyciągnąć do swoich jego pełne usta ku ich niechybnemu złączeniu, a następnie splątać nasze języki w namiętnym pocałunku. Odkąd tylko pamiętałem Will był jedynym przedmiotem mojego pożądania, nie licząc książek, jedyną osobą w której pokładałem jakiekolwiek uczucia i właśnie nadarzyła mi się okazja, w której mogłem je zamanifestować po swojemu. Nie liczyło się zatem to, że mogę spotkać na swej drodze jakąkolwiek odmowę z drugiej strony, spotkać się z brakiem akceptacji, lub też jakiekolwiek późniejsze konsekwencje wynikające z chwili, gdy wreszcie pozwoliłem mu zrozumieć swoje emocje od dawna targające mną w każdy możliwy sposób. Wszelakie elementy otoczenia zlały się z brakiem skupienia z mojej strony, jedyna rzecz na której skoncentrowałem się w stu procentach, było należyte przekazanie stanowczego komunikatu poprzez ten jeden pocałunek. Rozłączyłem nasze usta, nadal nie wyprostowując się spojrzałem na Williama pytająco, nadszedł czas na konsternację. Miało być niezręcznie? Miał wymierzyć mi policzek? Odepchnąć i uciec? A może po prostu okazać zrozumienie? Scenariuszy było naprawdę wiele i ciężko było przewidzieć jakikolwiek mający nastąpić za dosłownie parę sekund. Czy to w ogóle był dobry moment na takie wyznanie? Osobiście nie widziałem w tej chwili niczego niestosownego. Czekałem więc cierpliwie na tę rozstrzygającą chwilę, zanim do gabinetu medycznego miała wrócić jego pierwotna dzierżawczyni, pani pielęgniarka.
Post został pochwalony 0 razy |
|
|
Powrót do góry |
|
|
Czekosushi
FB.admin
Dołączył: 03 Wrz 2014
Posty: 344
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć:
|
Wysłany: Nie 22:29, 28 Gru 2014 Temat postu: |
|
|
<center></center>
To co nastąpiło po kilku sekundach przewyższało moje oczekiwania. Nigdy nie powiedziałbym, że Jay jest w stanie wykonać taki ruch. Nie potrafiłem wydobyć z siebie jakiekolwiek słowo czy nawet odwzajemnić ciepły, miły pocałunek. Po prostu siedziałem tam jakbym dostał skurczu wszystkich mięśni, a oczy miałem tak szeroko otwarte, że to było teoretycznie niemożliwe. Jednak muszę przyznać, iż był to najlepsza i najbardziej niezwykła chwila w całym moim życiu. Poczułem więź, którą chciał przekazać Jay. Kiedy dzieliło nas więcej centymetrów niż przez chwilę nie potrafiłem nic powiedzieć, nic okazać. Potrząsnąłem tylko głową z niedowierzaniem. Tuż po chwili wpatrywania się w swoje stopy zerknąłem na przyjaciela. Jego oczy były dla mnie jak magnes. Nie mogłem oderwać od nich swojego spojrzenia. Kącik moich ust podniósł się mimowolnie do góry, gdyż zacząłem rozumieć co takiego zaszło między nami i jakie uczucia żywi do mnie Jay. Tym razem nic mnie nie powstrzymało...
Odrywając ręce od materaca położyłem je na obu policzkach chłopaka, aby móc ponownie się do niego zbliżyć i poczuć ciepło jego ust. Teraz było jeszcze bardziej namiętne, a także z większą chęcią pożądania. Mogłem powiedzieć, że ta chwila trwała wieczność,ale nadal chciałem więcej i więcej. Odkrywałem nowe strony swojego przyjaciela, lecz ta dotychczasowa była najlepsza. Kiedy tylko rozdzieliłem nas spojrzałem na usta brązowowłosego, po czym skierowałem wzrok na piękne oraz zjawiskowe oczy.
- Przyjdź dzisiaj do mnie... - Wyszeptałem uśmiechając się jak głupi do sera. Odsunąłem się na bok, gdyż miałem przeczucie, iż pielęgniarka zaraz się zjawi.
- Zaraz powinna wrócić... - Oznajmiłem, a po chwili, uśmiechając się i spoglądając na chłopaka, dodałem coś jeszcze. - Świetnie całujesz...ale o tym pogadamy później, u mnie.
Post został pochwalony 0 razy |
|
|
Powrót do góry |
|
|
Erdalien
Administrator
Dołączył: 01 Wrz 2014
Posty: 244
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Pelplin Płeć:
|
Wysłany: Pon 14:05, 29 Gru 2014 Temat postu: |
|
|
<b><center>Paul</b></center>
Spoglądał na krew, nagle wróciły do niego wszystkie wspomnienia z pobytu na misji w Afganistanie. Wszyscy towarzysze, których utracił, ból jaki czuł, kiedy to patrzył na umierających przyjaciół. Wszystko uderzyło w niego, jak młot. Tak, jak nigdy tego nie czuł, chociażby patrząc na krew płynącą z rozbitego nosa, tak ten widok nim wstrząsnął. Po chwili wróciło do niego wspomnienie sprzed czterech lat, kiedy to prowadził rannego towarzysza do namiotu sanitariusza, za sobą też zostawiał sporą ilość krwi, ale bynajmniej nie leciała ona z nosa, tylko z uda. On był wtedy przerażony, a towarzysz nim skonał zdążył go kilkukrotnie rozśmieszyć. Nagle powrócił do rzeczywistości, czuł, jak pot spływa mu po czole, czuł wzrok Mayi na sobie. Spojrzał się na Roberta.
-No dobrze, tylko uważaj na nią.
Spojrzał się dokładnie na twarz Mayi. Zauważył, że zrobiła się blada. wiedział o tym, że choruje i dlatego nie ćwiczy na lekcjach w-f. Jeszcze chwilę uspokajał oddech po czym spojrzał się ponownie na Maye:
-Wszystko dobrze? Wyglądasz blado.
Post został pochwalony 0 razy |
|
|
Powrót do góry |
|
|
Almarien
Klaus TEAM
Dołączył: 17 Sie 2014
Posty: 126
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Częstochowa Płeć:
|
Wysłany: Pon 15:19, 29 Gru 2014 Temat postu: |
|
|
<center>Robert Grey</center>
Robert ucieszył się, gdy dziewczyna go objęła - wyglądało na to, że wie przynajmniej co się z nią dzieje i reaguje w naturalny sposób. Odezwała się też, a jej słowa sprawiły, że zawstydził się, choć nie dał tego po sobie poznać. Wtedy też po raz pierwszy pomyślał, że być może fakt, że go objęła, nie był tak zupełnie niewinny i zaczął myśleć, że dziewczyna ma się w istocie całkiem dobrze, ale nie podejrzewał, by przedtem udawała. Delikatnego dotyku dziewczyny nikt inny pewnie by nie poczuł, ale u niego wywołał uderzenie gorąca w miejscu zetknięcia skóry ze skórą. Potem odezwała się tak cicho, że on ledwie ją słyszał, ale sama treść przekazu sprawiła, że uśmiechnął się mimowolnie, choć nic nie powiedział. Poprawił uchwyt unosząc ją lekko, by później objąć ją nieco mocniej.
- Trzymaj się - powiedział cicho i wtedy uwolnił jedną rękę, by otworzyć drzwi do gabinetu szkolnej pielęgniarki. Za drzwiami byli tylko William i Jay Jay i niby nic konkretnego nie robili, ot jeden stał, drugi siedział na kozetce, ale patrząc na nich Robert poczuł nagle, że on i Angelina nie powinni tu być w tej chwili, nie powinni nic widzieć.
- Przepraszam - bąknął, nie wiedzieć czemu, ale poczuł, że powinien powiedzieć jeszcze więcej. - Angelina też źle się poczuła...
Posadził dziewczynę obok Williama.
- A ty, jak się czujesz? - zwrócił się do chłopaka, jednocześnie zastanawiając się, gdzie podziała się higienistka. Tymczasem ona wróciła jakieś trzydzieści sekund później.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Almarien dnia Pon 22:57, 29 Gru 2014, w całości zmieniany 2 razy |
|
|
Powrót do góry |
|
|
Nami
Administrator
Dołączył: 09 Sie 2014
Posty: 1919
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: to pytanie? Płeć:
|
Wysłany: Pon 20:58, 29 Gru 2014 Temat postu: |
|
|
<center>Angie</center>
Szafirowa głębia spojrzenia zniknęła za cienką fałdą skóry, muśniętą beżowym cieniem, jakiego lśniące drobinki radośnie igrały w kontakcie z światłem. Gdzieś, za kotarą długich, ciemnych rzęs, pod osuniętymi powiekami, ciągle odtwarzane były obrazy z paru ostatnich chwil. Przeżywane w zmożony sposób, dyktowane przez mieszaninę ciepła, woni męskich perfum i namiastki bezpieczeństwa, jakie niewątpliwie można było odczuć w silnym uścisku, który w przebiegu paru następnych sekund został umocniony zgodnie z wypowiedzianymi przez mężczyznę słowami.
- Naprawdę mogę sama… - rozbrzmiał protest wypływający z pary karminowych warg, Angie. Nie można było jednak powiedzieć by był dostatecznie zdecydowany. Nie szedł też w parze z bezwarunkowym odruchem, obfitującym w zacieśniające się ramiona lecz trudno było się temu dziwić po serii magnetycznych zdarzeń. Dziewczyna ostatni raz wypełniła nozdrza wonią perfum, nim znalazła się na zimnym podłożu kozetki, z dala od muskularnej i ciepłej sylwetki. Uśmiechnęła się blado, podążając wzrokiem za mężczyzną, wygłaszając niezbyt żarliwe, ale nasączone emocją podziękowanie, wciąż wyrażające zdanie, iż wcale nie było to konieczne. Spojrzenie zaś wymownie zdradziło wszystko to co przemilczała w niezbyt wylewnej odpowiedzi… i być może trwałoby dłużej, gdyby na drodze nie pojawiłaby twarz Jay Jaya i jego dalekie od przychylności oczy, wyrywające z ust dziewczyny ciche westchnięcie, poprzedzające zwrócenie się ku Williamowi, zaraz po osobie nauczyciela.
- Mam nadzieje, że jest już lepiej… śpieszyłam się, obiecałam Phoenixowi, że wezmę telefon i już jestem z powrotem.
Post został pochwalony 0 razy |
|
|
Powrót do góry |
|
|
Gilbert
Administrator
Dołączył: 08 Wrz 2014
Posty: 231
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć:
|
Wysłany: Pon 22:45, 29 Gru 2014 Temat postu: |
|
|
<center></center>
- Możesz być tego pewien. – Figlarny uśmiech bez najmniejszych ogródek wkradł się na moją twarz zapewniając Williama o mojej dzisiejszej wizycie w jego domu. Szczęk opadającej klamki automatycznie skierował mój wzrok w stronę drzwi. Rzecz jasna, nie spodziewałem się sylwetek niebieskookiej brunetki i nowego nauczyciela od historii, ale mój wyraz twarzy pozostał zupełnie niewzruszony, zresztą, zdążyłem już ochłonąć po tym niewielkim akcie miłosnym mającym miejsce dokładnie parę sekund temu w dosłownie tym samym miejscu.
- Czemu mnie to nie dziwi? – Rzuciłem w pustą ciszę kiedy tylko Robert skończył tłumaczyć zaistniałą sytuację. Podniosłem do góry jedną brew lustrując przybyłe postacie, następnie porozumiewawczo spojrzałem na mojego przyjaciela. Przewinęło mi się nawet przez myśl, by zabrać stąd chłopaka i zostawić ich samych w gabinecie, być może chemia by zadziałała i zostaliby nakryci przez pielęgniarkę, ale dosłownie sekundę czy dwie później rezydentka tego gabinetu wróciła na swoje medyczne włości, gdzie zostało jej wyjaśnione całe zajście, wreszcie wszystkie elementy układanki były na swoim miejscu, a przynajmniej pozornie.
- No cóż proszę pani, my już możemy wracać na salę, osobiście dopilnuję by William nie przemęczył się na wychowaniu fizycznym i nie zalał ponownie krwią. Tak się składa, że ma pani tu chyba ciężki przypadek aktualnie, nieprawdaż? – Lekceważący ton mojej wypowiedzi był w stu procentach zamierzony. Słowa te miały zaboleć bardziej, niż rozżarzone gwoździe wkładane pod paznokcie, miały być swoistym rodzajem kadzi. Kiedy zawędrowaliśmy na salę gimnastyczną panowała na niej dyskordia, jak zwykle w przypadku gdy nie było nauczyciela. Najwyraźniej poczciwy Paul zamartwiał się długą nieobecnością trójki uczniów i wyruszył na poszukiwania, właściwie to rzekłbym nawet, że czwórki, brakowało jeszcze przecież tej małej przeważnie przebywającej w towarzystwie Angie. Usiadłem sobie na brzegu jednej z ławeczek, w końcu gdy kota nie było to myszy nie musiały nic robić. Założyłem ręce za głowę i relaksowałem się utrzymując na twarzy błogi uśmiech.
- Masz zamiar odnaleźć się w całym tym chaosie, czy może posiedzisz ze mną przyglądając się wszystkiemu z boku? – Swe pytanie skierowałem w kierunku rzecz jasna Silvera. Właściwie, to nie powinno być to nawet pytaniem ani propozycją, już sam fakt, że potrzebował środków przeciwbólowych wykluczał go z uczestnictwa w tej lekcji.
Post został pochwalony 0 razy |
|
|
Powrót do góry |
|
|
Czekosushi
FB.admin
Dołączył: 03 Wrz 2014
Posty: 344
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć:
|
Wysłany: Wto 22:14, 30 Gru 2014 Temat postu: |
|
|
<center></center>
Nawet nie zdążyłem się zorientować kiedy "cudowny" Robert wraz z Angie na rękach przekroczyli próg gabinetu. Tuż po nich pojawiła się pielęgniarka zmieszana całą sytuacją. O nic nie pytała tylko zasiadła przy swoim biurku zajmując się papierkową robotą. Pytanie nauczyciela zignorowałem, nie miałem najmniejszej ochoty tłumaczyć tego co w sumie widać. Spojrzałem na dziewczynę obok mnie. Zaczęła się tłumaczyć, co mnie lekko rozbawiło.
- Poczułem twój pośpiech. I tak, jest o wiele lepiej. - Oznajmiłem, spoglądając na Jaya z uśmiechem. Tylko my dwaj wiedzieliśmy co takiego miałem na myśli.
Po chwili byliśmy już na sali gimnastycznej. Miałem ochotę pograć, ale teraz nie było to zbyt mądre, a z bólem głowy i tak bym nic nie zdziałał. Bez sędzi, jakim był pan Phoenix, gra nie miałaby najmniejszego sensu. Westchnąłem siadając obok przyjaciela.
- Najchętniej to powtórzyłbym moment z gabinetu, a może coś więcej... - Powiedziałem tak, że tylko Jay był w stanie to dosłyszeć. Uśmiech dzisiejszego dnia raczej nie zejdzie szybko z mej twarzy, chyba że znowu przywitam się z rozpędzonymi drzwiami.
Post został pochwalony 0 razy |
|
|
Powrót do góry |
|
|
Almarien
Klaus TEAM
Dołączył: 17 Sie 2014
Posty: 126
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Częstochowa Płeć:
|
Wysłany: Czw 16:45, 01 Sty 2015 Temat postu: |
|
|
<center>Robert Grey</center>
Angelina wyglądała na zmartwioną, gdy obserwowała Williama, który wyglądał już nieco lepiej niż przed salą, gdy twarz miał pokrytą krwią. Był może trochę napuchnięty, ale sprawiał wrażenie, że ma się dużo lepiej. Robert poczekał, aż pielęgniarka zakończy formalności odnośnie chłopaka, ale potem został wyproszony, gdy przyszła kolej Angeliny. Przytaknął krótko i opuścił gabinet, siadając na krzesłach ustawionych pod ścianą i czekając w ciszy. Nie słyszał co działo się za drzwiami, ale odbierał to jako coś dobrego, nawet jeśli martwił się o dziewczynę. Miał okazję pomyśleć przez chwilę, w spokoju, bo odkąd ją zobaczył nie miał okazji go zaznać. To było bardzo dziwne. Im dłużej przebywał w jej towarzystwie tym bardziej upewniał się, że dziewczyna próbuje go poderwać, co sprawiało, że coraz mocniej zdawał sobie sprawę, że powinien przywołać ją do porządku, a jednocześnie, że jego opór maleje z każdą chwilą. Dlaczego? Tego nie potrafił wytłumaczyć. Podejmując tę pracę był pewien, że będzie umiał sobie z takimi sytuacjami poradzić, ale teraz już nie był pewien. Nie wiedział też, czy był po prostu słaby, czy to akurat ona tak na niego wpływała. Jakby nie było to był pierwszy przypadek, już na wejściu. Nie miał z czym porównać.
Oparł się o chłodną ścianę i przez chwilę skupiał się tylko na tym uczuciu, bo nie chciał myśleć o niczym innym. Nadal czekał, aż dziewczyna opuści gabinet.
Post został pochwalony 0 razy |
|
|
Powrót do góry |
|
|
Nami
Administrator
Dołączył: 09 Sie 2014
Posty: 1919
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: to pytanie? Płeć:
|
Wysłany: Pią 15:07, 02 Sty 2015 Temat postu: |
|
|
<center>Angie</center>
Jeżeli coś można było nazwać żenującym, to z całą pewnością była to ta sytuacja, uwieńczona jadowitym podsumowaniem z ust Jay Jaya. Angielina w duchu odetchnęła z ulgą gdy chłopak zniknął z zasięgu wzroku, chociaż i to mogło przynieść szereg nieprzyjemności… brakowało jej jeszcze aby Hill wpadł na genialny pomysł uprzykrzenia jej życia jakimiś ciekawymi teoriami na temat tego co się stało. Nowy rok szkolny dopiero się rozpoczynał, ale dziewczyna w całej rozciągłości zaczynała odwzajemniać płomienną niechęć, którą do darzono.
Pobyt w gabinecie higienistki wyjątkowo miał przebieg rozmowy, bez konieczności bliższego zapoznania z medykamentami. Kozetka na której siedziała dziewczyna, stała się bliższa kozetce terapeutycznej gdzie brakowało tylko flegmatycznego zwrotu proszę usiądź wygodnie i opowiedz mi o swoich problemach, co cię trapi?. Evans wyperswadowała szkolnej pielęgniarce, iż cała sytuacja nie trwała tak długo, a za wszystko odpowiadają potoki krwi Willa, które sprawiły, iż zwyczajnie się wystraszyła.
Angie opuściła pomieszczenie, z pożegnaniem na ustach, gotów skierował się ponownie na salę gimnastyczną. Odwracając się od drzwi, nie spodziewała się jednak ujrzeć nauczyciela historii. Była raczej przekonana, iż mężczyzna zdołał powrócić do sali, gdzie prowadził zajęcia. Opuszczając dłoń z klamki, zaczepiła palce na kieszonkach szortów, zbliżając się do mężczyzny.
- Wyjaśniłam pielęgniarce, że nic mi nie jest. Tylko się wystraszyłam, było sporo krwi… - powiedziała, czując, że musi wytłumaczyć się również przed mężczyzną, który nie tylko przyniósł ją do higienistki, ale również poczekał przed drzwiami do jej gabinetu. – Naprawdę nic mi nie jest… ale dziękuję, to było, miłe. – dodała dość cicho, uśmiechając się subtelnie.
Post został pochwalony 0 razy |
|
|
Powrót do góry |
|
|
Almarien
Klaus TEAM
Dołączył: 17 Sie 2014
Posty: 126
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Częstochowa Płeć:
|
Wysłany: Sob 13:13, 03 Sty 2015 Temat postu: |
|
|
<center>Robert Grey</center>
Wstał, kiedy tylko usłyszał, że drzwi gabinetu się otwierają. Chwilkę później na korytarzu znalazła się Angelina, a wyraz jej twarzy podpowiedział mu, że nie spodziewała się go tutaj. Czyżby się wygłupił? Dziewczyna streściła krótko wizytę u higienistki, dzięki czemu dowiedział się też, dlaczego była tak wystraszona kilka minut wcześniej. Zmarszczył czoło, kiwając głową, ale zaraz potem zmarszczki wygładziły się, gdy dziewczyna podziękowała, uśmiechając się słodko.
- Nie ma o czym mówić - powiedział, odwzajemniając uśmiech. Zadbanie o ucznia w złym stanie jest obowiązkiem nauczyciela, ale on wiedział już, że jego działania nie były podyktowane wyłącznie profesjonalizmem. Szczerze mówiąc w ciągu ostatnich dwóch godzin był wybitnie nieprofesjonalny...
- Tym razem naprawdę powinnaś wracać na lekcje - rzekł z lekkim rozbawieniem.
- Mogę cię odprowadzić, jeśli chcesz - dodał jeszcze, mając nadzieję, że się zgodzi, a dla usprawiedliwienia powiedział, - nie chciałbym, żebyś przypadkiem zasłabła - ale czuł, że powód jako taki jest mniej istotny.
przepraszam, że tak marnie, ale nie chcę zatrzymywać znowu, a nie mam weny totalnie
Post został pochwalony 0 razy |
|
|
Powrót do góry |
|
|
Nami
Administrator
Dołączył: 09 Sie 2014
Posty: 1919
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: to pytanie? Płeć:
|
Wysłany: Sob 17:58, 03 Sty 2015 Temat postu: |
|
|
<center>Angie</center>
Już sama obecność mężczyzny pod drzwiami gabinetu, była miłym zaskoczeniem dla Angie. Jednak to dopiero propozycja, którą wysunął parę chwil później, nieuchronnie obnażyła promienny uśmiech, z którym początkowo nie chciała się afiszować. Ściągnęła wargi, starając się nie szczerzyć jak głupi do sera, ani nie kiwać żarliwie głową w ramach odpowiedzi pełnej aprobaty dla tego pomysłu.
- Mam telefon, staram się już go pilnować i więcej nie mieć dodatkowych powodów do zniknięcia z w-f… chociaż przy moich możliwościach różnie bywa. Zdarza mi się go zgubić w łóżku oglądając telewizję*, a co dopiero w szkole… ale to akurat wyjątkowo miało swoje dobre strony. – całej wypowiedzi towarzyszyła wesołość, jednak nie jej końcówce. Ta została wypowiedziana znacznie ciszej, z pewną dozą niepewności czy powinna wysuwać takie stwierdzenia na jednym z korytarzy, po uprzednim ataku drzwiami i nerwach, iż ktoś mógł usłyszeć jak śmiało i bezpośrednio zwraca się do mężczyzny. – Postaram się już nic nie przeskrobać łącznie z omdleniem, ale myślę, że będzie dobrze jeśli pan mnie przypilnuje. – powiedziała na znak, iż się zgadza, chociaż nawet przez sekundę nie pomyślała o odmowie.
* zapewniam, to możliwe xDDD mam w tym spore doświadczenie.
+ Almarien, spokojnie, wcale nie było źle
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Nami dnia Sob 18:05, 03 Sty 2015, w całości zmieniany 3 razy |
|
|
Powrót do góry |
|
|
Almarien
Klaus TEAM
Dołączył: 17 Sie 2014
Posty: 126
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Częstochowa Płeć:
|
Wysłany: Czw 14:20, 08 Sty 2015 Temat postu: |
|
|
<center>Robert Grey</center>
Słuchając tego co mówiła, uśmiechał się. Dopiero ostatnie stwierdzenie sprawiło, że wyraz jego twarzy zmienił się - usta nadal rozciągały się w uśmiechu, ale ten należał do innego typu - był bardziej subtelny, czaiła się w nim doza niepewności i wewnętrzne rozdarcie.
- No dalej - słyszał w myślach swój głos, ostry i ponaglający. - Skończ to. Powiedz, że ma przestać. Już. Teraz. Potem będzie za późno.
Już prawie go usłuchał, już otwierał usta, by powiedzieć jej, że nie powinna nawet w najmniejszym stopniu, nawet w najbardziej niewinny sposób spoufalać się z nim, ale ociągał się zbyt długo i chwila odpowiednia na upomnienie dziewczyny minęła, schowała się za jej kolejną wypowiedzią. Zgodziła się, by ją odprowadził, więc ponownie się uśmiechnął i ruszył korytarzem do schodów. Szedł zwyczajnym tempem, ni to szybko, ni wolno, ale umysł płatał mu figle - dystans wydawał się jednocześnie długi i krótki, pokonywali szybko kolejne metry, choć wiedział, że powinni przyspieszyć, a sam chciał chyba zwolnić, spacerować leniwie po cichym, pustym korytarzu. Głosy uczniów i nauczycieli dobiegały zza drzwi mijanych sal, tworząc niepokojący i ekscytujący szmer, towarzyszący im aż do celu. Poszli inną drogą i nie mijali sali historycznej, toteż nie wiedział, Paul już wrócił. Zatrzymał się przed dużymi, drewnianymi drzwiami, za którymi znajdowała się sala gimnastyczna. Koniec wędrówki.
- Myślę, że Paul... Pan Phoenix... Odpuści ci dzisiaj - powiedział, choć nie bardzo wiedział dlaczego akurat to i dlaczego tak to ujął. To było zwyczajnie głupie, ale cóż poradzić? Poszło w eter. Spojrzał na nią po raz kolejny chłonąc jasność skóry, czerń włosów, błękit oczu i czerwień ust. Trwało to tylko chwilkę, ale znów wprowadziło go w stan lekkiej nerwowości podszytej przyjemnością.
- Uważaj na siebie - rzucił, a choć miało to brzmieć pokrzepiająco i w miarę obojętnie, dla niego samego zabrzmiało dziwnie. Nie wiedział, czy ona odebrała to podobnie - może to tylko takie wrażenie, bo wiedział, co się dzieje w jego głowie? Nie chcąc przedłużać, odsunął się trochę, by ostatecznie odejść i zająć się własnymi sprawami, ale ociągał się, chcąc mieć pewność, że dziewczyna wróci na zajęcia.
Post został pochwalony 0 razy |
|
|
Powrót do góry |
|
|
Nami
Administrator
Dołączył: 09 Sie 2014
Posty: 1919
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: to pytanie? Płeć:
|
Wysłany: Pią 18:35, 09 Sty 2015 Temat postu: |
|
|
<center>Angie</center>
Dystans jaki należało pokonać od gabinetu higienistki do sali gimnastycznej gdzie właśnie odbywały się zajęcia wychowania fizycznego klasy Angeliny, z całą pewnością można było pokonać znacznie szybciej niż zrobiła to dziewczyna w towarzystwie nauczyciela historii. Istniały jeszcze co najmniej dwie drogi, mogące doprowadzić ich do celu w czasie o połowę krótszym, ale spojrzenie jakim Angie dyskretnie raczyła Graya, zdradzało, iż pod żadnym pozorem nie chciałaby udać się żadną z nich. I gdyby miała być szczera, to wolałaby aby droga była jeszcze dłuższa, a drzwi dzielące ćwiczących od cichego korytarza, nie pojawiły się zbyt szybko w zasięgu jej wzroku. Nie miała jednak na to żadnego wpływu. Wykluczając oczywiście wspomniane omdlenie, którym niedawno tłumaczył się mężczyzna z propozycji odprowadzenia jej na miejsce. To z całą pewnością mogłoby stanowić przedłużenie tej chwili, ale dziewczyna nie była ku temu zdolna. Pozostawało jej tylko przyjąć aktualny przebieg rzeczy, w końcu nic nie mogło trwać wiecznie.
- Będę. Jeszcze raz dziękuję… i do zobaczenia. – nie mogła się oprzeć i nie pożegnać łamiąc zasady, choć jeśli spojrzeć na czas, który spędziła z mężczyzną sam na sam, to było niewiele chwil w jakich starała się postępować według nich. Uwieńczeniem wypowiedzianych słów był uśmiech. Szeroki, nieco zaczepny, ale przy tym pełny uroku. Towarzyszyło mu spojrzenie, które zdawało się chłonąć widok mężczyzny jak najdłużej, póki nie musiała ostatecznie zniknąć za drzwiami swojego celu. Znalezienie się za nimi było zupełnie jak znalezienie się w innym wymiarze. Głośnie rozmowy i śmiech na ułamki sekund zamarły, gdy pojawiła się wewnątrz, a to oznaczało, iż Phoenix dalej nie wrócił i to właśnie jego osoby wyczekiwano w tym momencie. Angie miała wyłącznie nadzieję, iż wuefiście nie przeszło przez myśl poinformowanie dyrektorki o zaistniałej sytuacji. Szybko odsunęła to od siebie, przekonując się w duchu, że nie mógłby tego zrobić, bowiem sam naraziłby się na nieprzyjemności związane z krwawym incydentem w czasie jego zajęć. Musiał pozostać w sali od historii i przypilnować rzeczy pana Graya, które mężczyzna pozostawił same sobie, zabierając ją do pielęgniarki.
Przemknęła spojrzeniem po zebranych, znowu nie mogąc odnaleźć Mayi. Nie obyło się to bez westchnięcia pełnego zrezygnowania. Angie przysiadła na jednej z pobliskich ławek, wyciągając z kieszeni telefon, aby napisać do przyjaciółki niezbyt obszerną wiadomość, z prostym pytaniem:
Gdzie ty znowu jesteś?
Post został pochwalony 0 razy |
|
|
Powrót do góry |
|
|
Gilbert
Administrator
Dołączył: 08 Wrz 2014
Posty: 231
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć:
|
Wysłany: Pią 23:43, 09 Sty 2015 Temat postu: |
|
|
<center></center>
Spojrzałem w stronę rozmarzonego przyjaciela swobodnie wylewającego swoją myśl. Kąciki moich ust rozjechały się w dwie strony malując na mej twarzy nieco perwersyjny uśmieszek. Doskonale wiedziałem jakie obrazy teraz pobudzają jego wyobraźnię, tak jak on doskonale wiedział, że nie będzie musiał mi powtarzać tego drugi raz. Złożyłem swoją dłoń na jego ramieniu, w na pozór bardzo przyjacielski gest objęcia i nachyliłem się nad jego uchem szepcząc.
- Wstrzymaj konia do końca lekcji, nie mamy tu pola do manewru. – Patrząc jednak na zostawiony bez opieki kluczyk do kantorka ze sprzętem zacząłem powątpiewać w kwestie wypowiedzianą przed chwilą do Williama. Właściwie można było się w nim zamknąć od środka i oddać się chwili namiętnej rozkoszy, ale pozostawała kwestia dobijania się i późniejszych tłumaczeń wizyty dwojga młodych chłopców w tym pomieszczeniu, bądź zapasowego klucza mogącego wisieć w pokoju nauczycielskim na jednym z haczyków. Cokolwiek. Wymknąć się nie było sztuką, sztuką byłoby w tym przypadku jeszcze pozostać nieodkrytym, ostatecznie przecież obaj chcieliśmy uniknąć niedoszłego skandalu trzęsącego szkołą w posadach. Skończyłem błądzić myślami w równoległym wszechświecie, gdzie pewnie poszlibyśmy do tego kantorka i przeniosłem zeń utkwiony wzrok z powrotem na grających w siatkówkę. Będąc szczerym z samym sobą ciekaw byłem tego co przez następne parę godzin zdąży wymyślić William na resztę tego dnia, jak daleko poniosą go jego fantazje? Jakie kształty mógłby narysować opuszkami swoich palców na moim ciele? Bądź ja na jego? Jedno było pewne, dzisiejszego dnia mieliśmy namalować piękne obrazy z użyciem chwil, które tylko czekały, aby wyciągnąć je na wierzch w sypialni Willa.
//Napisanie tak krótkiego posta, to dla mnie hańba, ale chcę po prostu dalej akcję ruszyć.//
Post został pochwalony 0 razy |
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
|
|