|
Z buta wjeżdżam!~ Niemożliwa |
|
Autor |
Wiadomość |
|
Iwaszka
YAOI TEAM
Dołączył: 27 Gru 2014
Posty: 50
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Hel Płeć:
|
Wysłany: Wto 22:33, 03 Mar 2015 Temat postu: Z buta wjeżdżam!~ Niemożliwa |
|
|
<center><i> *Ha! Sam tytuł mnie rozwalił XD*
Hej, hai, hello!
Postanowiłam dodać jakieś swoje wypociny. Nie mam przygotowanego wcześniej tekstu ani scenariusza czy planu działania w tym wątku. Robię to spontanicznie - całkowita improwizacja. Kto nie kocha improwizacji? Przecież planowanie zmusza nas do myślenia. W tych czasach jest to niemal równoznaczne ze zdaniem: "Chyba Cię po*ebało..."
Kończąc tym optymistycznym akcentem zacznę pisać Coś, co mam nadzieję z czasem nabierze kształtów i barw. Jeśli się komuś nie podoba mój styl pisania, proszę bardzo, niech wyjdzie stąd i nie zawraca mi gitary krytyką czy pustymi słówkami. Oczekuje zainteresowania, nie zaś głupiego i ślepego oceniania po przeczytaniu pierwszego zdania.
Miło mi, że tu zawitałeś. Ugoszczę Cię najlepiej jak umiem~
W końcu to potrafię robić. Oferować szczerą pomoc :*
Opowiadanie Bez tytułu
Rozdział 1
....
Albo wiecie co? Najpierw poczęstuję Was Moimi wierszami. Potem napiszę Opowiadanie godne przeczytania. Zmieniłam zdanie, wolę się "z tym przespać" i wymyślić Opowiadanie godne waszych oczu. Ah, niemożliwa jestem, prawda? :*
Zawiodłam Cię? Przykro mi. Może jak poczytasz dalej, to zmienisz zdanie ? :)
"Mój świat"
Mam w głowie zamęt i nie wiem co powiedzieć,
właściwie cały dzień mogłabym tu przesiedzieć.
Twarda poduszka ukojenia mi nie przynosi,
Zapach mocnego piwa w powietrzu się roznosi.
Nic nie czuję, krew słabo żyłami przepływa,
Jedynie chęć poddania się pokusie napływa.
Ciężko jest zmusić otępiały mózg do myślenia,
który nie robi nic prócz świata barwienia.
Wszystko wydaje się takie proste i banalne,
Każde chęci i starania są teraz absurdalne.
Czuję jak grawitacja powoli słabnie i zanika,
oddaję się w ręce zaciekłego przeciwnika.
I nie wytrzymam, zasypiam jak niemowlę,
Alkohol uderza w skroń; leżę tak bezbronnie.
Kolejny raz dzisiaj uległam sile przyjemności,
By odgonić od siebie wszelkie żale i troski.
Post został pochwalony 0 razy |
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nami
Administrator
Dołączył: 09 Sie 2014
Posty: 1919
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: to pytanie? Płeć:
|
Wysłany: Wto 22:49, 03 Mar 2015 Temat postu: |
|
|
Tytuł pokochalam od pierwszego przeczytania, bo mam z nim dużo wspomnień. Jeśli jednak o teść chodzi... wchodzę, patrzę i jestem zdziwiona, bo spodziewałam się czegoś dłuższego xD
Post został pochwalony 0 razy |
|
|
Powrót do góry |
|
|
Iwaszka
YAOI TEAM
Dołączył: 27 Gru 2014
Posty: 50
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Hel Płeć:
|
Wysłany: Wto 22:57, 03 Mar 2015 Temat postu: |
|
|
<i> O to się nie musisz martwić. Jestem znana ze ścian płaczu. Ostatnio jednakże zgubiłam pewną część samej siebie i szukam jej w zakamarkach duszy. Dopóki nie znajdę jej, będę zmuszona pisać krótko i na temat. :* Ale spokojnie! Wena przychodzi do sztuki, więc do literatury też przyjdzie :* <i>
Post został pochwalony 0 razy |
|
|
Powrót do góry |
|
|
Nami
Administrator
Dołączył: 09 Sie 2014
Posty: 1919
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: to pytanie? Płeć:
|
Wysłany: Czw 8:52, 05 Mar 2015 Temat postu: |
|
|
No to czekamy na dłuższe pokazy możliwości... w grupowych również
Post został pochwalony 0 razy |
|
|
Powrót do góry |
|
|
Iwaszka
YAOI TEAM
Dołączył: 27 Gru 2014
Posty: 50
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Hel Płeć:
|
Wysłany: Nie 11:03, 07 Cze 2015 Temat postu: |
|
|
<center><i>
Witam znowu!
Wiem, wiem, nie bijcie mnie. ~
Słuchajcie mam dla Was ciekawy kąsek do zgryzienia :* Mam nadzieję, że tym razem pociągnę kilkanaście rozdziałów. Na razie mam je tylko dwa, w tym trzeci jest w trakcie tworzenia, tak więc przesyłam pierwszą część nietypowego Opowiadania. Jeśli przełknięcie ten kąsek będę Wam podawać kolejne kawałeczki <3 Uważajcie na (k)ości!
Smacznego ~
<b> Może muzyczka dla poprawy humorku? :3</b>
-> https://www.youtube.com/watch?v=wvUQcnfwUUM
Lato zawitało w nasze szeregi! Więc muzyka odpowiednia do klimatu...</i></center>
<center><b>OŻYWIENI </b></center>
Pełna absurdu, zombiaków i zwłok historia o małej Szwedce półsierocie oraz jej opiekunie - ŚMIERCI, którzy przywracają nieumarłych do żywych. W Pierwszym rozdziale trochę o samym Panie Śmierci i jego sposobie myślenia... Albo autora.
<center> Szczególne podziękowania dla Bartosza K.
za wsparcie i motywację do pisania</center>
<center> <b> Rozdział 1
Szwecja, gmina Öckerö, Göteborg, szesnaście lat temu </b></center>
Czerwone, sztywne dłonie z zimna pokryte cienką skórką sztucznej skóry rękawiczek. Rączki dziecka, które stało po środku ulicy podczas gdy burza śnieżna bezlitośnie zawładnęła pogodą w mieście. Która matka pozostawia swoje dziecko bez opieki w taką nieprzewidywalną porę roku?
Zima, bywa bardzo zimna albo zimna, ale bez przesadnych słów. Tak chociażby dzieje się tutaj. Jednak bywają tutaj ciekawsze atrakcje niż nudne refleksje nad zjawiskami atmosferycznymi.
Dziecko ubrane w żółtą kurteczkę i przepasane szaliczkiem wokół szyi dreptało niespokojnie na przeciw witryny sklepowej z zachęcającym napisem na szyldzie "Tylko dzisiaj cukierki słodsze niż z wczoraj!". Ciekawe dlaczego cukierki z dzisiaj są słodsze niż z wczoraj? A może te z wczoraj w ogóle nie były słodkie? A skoro tylko dzisiaj są słodkie, to znaczy, że w przyszłości nie będą słodsze?
Dziecko jednak nie było klientem. Nie było nawet zainteresowane okazją sprzedawcy. Jaka szkoda, taka zmarnowana szansa na skosztowanie cukierka słodszego niż z wczoraj. Skąd dziecko jednakoż ma wywnioskować, iż cukierek spożywany w tej chwili ma więcej cukru, niż ten z wczoraj skoro nie jadło go dnia poprzedniego? To jest chwyt reklamowy. Pełno ich tu i tam. Są wszędzie.
Płatki śniegu opadały na kalosze dziewczynki. Mogą przemoknąć i dziecko się rozchoruje. Winę za to ponosiłaby matka, ale jej tu nie ma i nie będzie jej w opowieści. Tylko dziecko, prószący śnieg i sklep. Może jeszcze śmierć, dla rozrywki. Przymknęła powieki. Otworzyła oczy. Znowu zamknęła. Może przysypia? Urokliwe widoki czasami uspokajają człowieka, niektórych usypiają. Przecież nie wiadomo, czy Mała nie należy do tej drugiej grupy ludzi. Podniosła ręce.
Modli się? Nic nie słyszę. Podejdę bliżej.
- MODLISZ SIĘ? - Zapytałem. Albo zapytałam. Użyję rodzaju męskiego dla komfortu. Pokręciła przecząco głową.
- ZIMNO CI? - Znowu zapytałem. Spojrzały na mnie dwie czarne kropki. Zatrzymały się na pustce przed sobą i wpatrywały się w skupieniu.
- Kto mówi?
- JA.
- Jaki ja?
- WIECZNY. - Odparłem po namyśle.
- Nikt nie jest wieczny. - Mruknęła przenosząc ciężar na jedną nogę i podskakując na niej próbowała utrzymać równowagę. - Kotki wpadają pod samochody. Ludzie chorują. Mamusia też mówiła, że nigdy mnie nie opuści. - Powiedziała z goryczą i stanęła wyprostowana patrząc się na witrynę sklepu.
No tak, przecież przyszedłem po nią. To nie JA, ale rak był złośliwy. Nie cofną się, więc złagodziłem jej cierpienia.
- A teraz leży pod betonową płytą i się dusi. - Nie powiedziałbym tego w ten sposób. Raczej: "Oddycha pełnią nieżycia".
Przekręciła głowę szukając kogoś lub czegoś. Podążyłem za jej wzrokiem. Przymrużyła oczy, a na jej czole wyrzeźbiły się zmarszczki.
- Gdzie stoisz?
- PRZED TOBĄ.
- Kłamiesz. Czemu się chowasz?
- LUDZIE KŁAMIĄ. JA JESTEM CZYSTY. - Oznajmiłem urażony jej zarzutami i jednocześnie znużony ciągłymi pytaniami.
- Wiem kim jesteś! - Krzyknęła w przebłysku inteligencji i podrapała się po policzku. Zamilkłem ciekawy jej odpowiedzi.
- Jesteś duchem. - Już się bałem, że dostrzegłem ewolucję w rozważaniach. Nie odpowiedziałem, ale także nie zaprzeczyłem. Znałem przypadki w których nawet po usłyszeniu odpowiedzi, ludzie i tak upierali się przy swoich racjach.
Życie w nie świadomości jest piękne. I beztroskie. Co może wiedzieć o tym taka mała dziewczyna? W dodatku półsierota.
- Nie boję się Ciebie. Jesteś jakichś nudny, mało mówisz i bezsensu. - Mówiła z odkrywczym wyrazem twarzy. Skrzyżowała ramiona na piersi i skryła usta pod szalikiem. - Zimno mi. - Oznajmiła łagodząc rysy twarzy. Długie blond włosy spływały po jej piersi. Teraz wyglądała jak mała marznąca półsierota, całkowicie nieświadoma swojego aktualnego położenia. Usta jej popękały i straciły kolor. Policzki pobladły, a oczy zaszkliły się.
- NIE LUBIĘ JAK DZIECI PŁACZĄ. - Uprzedziłem dziewczynkę dostrzegając w jej kącikach oczu niewyraźny pobłysk światła.
- Mamusia nie wróci, prawda? - Zapytała drżącym głosem spoglądając w miejsce, w którym powinienem być.
- NIE WIEM. - Z reguły ta odpowiedź wystarczała, była nieszkodliwa i bierna. Ludzie oczekują reakcji, nie zwracają uwagi na sens słów, które wypowiesz w odpowiedzi na ich żale.
- Pewnie, że nie wiesz, jesteś tylko duchem. - Powiedziała z nutką smutku. - Mamusia sama nie podniesie płyty. Jak ma wyjść sama z trumienki? - Głos ucichł, a jej ręce zaczęły delikatnie drgać. Na pobliskim drzewie wróble zaczęły kłócić się o ziarenko. Przyglądałem się wojnie, którą toczą pomiędzy sobą, aby zdobyć pokarm dla swojego potomstwa. Zwyciężyła młoda wróblica i odleciała prędko do swojego gniazdka, by nakarmić młode. Zima jest sroga. Ptaki wiedzą, że o pokarm trzeba walczyć do ostatniego ziarenka. Dla nich to kwestia życia.
Dla ludzi liczą się zmarli, ptaki nie mają takiego problemu. Mądre stworzenia.
Przeniosłem wzrok na dziewczynkę, która ku mojemu zaskoczeniu nie zalała się łzami. Nie krzyczała. Nie użalała się. Uklękła i rysowała coś na przydeptanym śniegu.
- CO ROBISZ? - Zapytałem sierotę.
- Odreagowuję.
- RYSUJESZ MAMĘ?
- Tak. - Odparła poprawiając krzywą linię. - Mama była niedobra. Okłamała mnie i opuściła. Nie kupiła mi cukierków, a powiedziała, że to zrobi. - Zniżyła ton głosu do szeptu. Z nosa ciekła jej strużka wody. Dzieci nie wiedzą, że o zmarłych źle się nie mówi. Nie wie, że jej Mama ją widzi i słyszy. Nic nie wie.
- CHCESZ JĄ ZOBACZYĆ. - Stwierdziłem.
- Tak.
- CHCESZ JĄ DOTKNĄĆ.
- Tak. - Powtórzyła.
- CHCESZ JĄ USŁYSZEĆ? - Zapytałem.
- Chcę.
- JESTEŚ NA TO GOTOWA? - Upewniłem się. Przytaknęła głową odpowiadając na pytanie "tak". Odłożyła patyk, którym rysowała po śniegu i podniosła głowę, by mnie lepiej słyszeć.
- A co muszę zrobić, by Mamusia wróciła?
- ODKOPIEMY JĄ. - Powiedziałem i zrzuciłem urok z ciała, aby widziała moją postać. Jej czarne oczy wpatrywały się we mnie pełne nieufności. Strachu. Żalu. Z ciekawością wyciągnęła przed siebie dłoń i musnęła palcami czarną płachtę. Wygięła się w miejscu w którym poruszyła materiał. Sierotka po chwili postanowiła wyciągnąć drugą dłoń i z zaskoczeniem odkryła skrawek przestrzeni ukryty pod materiałem. Jej spojrzenie nie wyrażało emocji. Nie mogłem wyczytać z jej twarzy co teraz czuje, nie wiedziałem również o czym myśli.
Nie jestem Bogiem. Zresztą go nie ma, wszyscy spotkają się ze MNĄ.
- Nie masz ciała. - Wyszeptała próbując ukryć zdziwienie.
- DUCHY NIE MAJĄ CIAŁA.
- Hm... - Mruknęła pod nosem zamyślając się w swój dziecinny sposób. - Myślałam, że duchy są materialne. - Usprawiedliwiła się i zmrużyła oczy. - Jak chcesz odkopać Mamę, skoro nie masz ciała?
Dziewczynka w tej chwili udowodniła, że potrafi myśleć, a nie tylko udawać, że to robi.
- TY TO ZROBISZ. - Odpowiedziałem.
- Jestem mała i nie podniosę sama nagrobka... - Nie pozwoliłem jej dokończyć zdania.
- SIŁĄ WOLI. - Odparłem i odwróciłem się w stronę wyjścia z ulicy. Dziewczynka zrobiła to samo. - MASZ POTENCJAŁ.
Oboje oddaliliśmy się w kierunku cmentarza. Śnieg zaczął prószyć, a ptaki na drzewach zapadły w zimowy sen. Sierotka złapała za skrawek płachty i trzymała go kurczowo, jakby bała się, że to tylko halucynacje.
<i> Niestety, to jest dopiero początek opowieści. </i>
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Iwaszka dnia Nie 11:06, 07 Cze 2015, w całości zmieniany 2 razy |
|
|
Powrót do góry |
|
|
Iwaszka
YAOI TEAM
Dołączył: 27 Gru 2014
Posty: 50
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Hel Płeć:
|
Wysłany: Wto 23:00, 16 Cze 2015 Temat postu: |
|
|
<center> <b>
Rozdział 2
Szwecja, region Skania, Helsingborg, współczesność</b></center>
- OBOZY ZAGŁADY... - Mruknąłem do siebie. Zabrzmiało nieco filozoficzne.
- I PO CO TO KOMU BYŁO? - zakończyłem pełne żalu rozważania retorycznym pytaniem, po czym skierowałem swoją uwagę na stojącą obok osobę. Czyżbym się mylił, czy dostrzegłem smutek i skupienie na twarzy dziewczyny?
Wiosna. Wiosna zaczęła się równie szybko, jak poprzednia pora roku i swoimi urokami zachwyciła tutejszą ludność, budząc ich z zimowego snu. Rozweseliła dziecięce twarze, które od patrzenia na bielutki śnieg, dostawały "białej gorączki". Chorowite niemowlęta, które jeszcze niedawno kaszlały i płakały w nocy przez niemożność spania - winowajca: katar - objęte czarem wiosny zaczęły w zastraszającym tempie samoistnie zdrowieć. Jedynie alergicy dostrzegli w tej porze roku negatywy, które w porównaniu z całą resztą niesamowitych zjawisk zachodzących na przełomie stycznia i lutego, ostatecznie nie mieli nic przeciwko zmieniającym się krajobrazom i wzroście temperatury. Topniejący śnieg wróżył dobrą przyszłość dla natury. I to właśnie wtedy, gdy pierwsze bryły lodu znikają pod powierzchnię ziemi, ludzie słyszą szept niesiony przez letni wiatr: "Czas zacząć żyć".
W końcu pierwsze oznaki zimy napotkać można już we wrześniu, zatem nic dziwnego, że Szwedzi tak ochoczo witają wiosnę. Sześć miesięcy z prószącym śniegiem w tle, być może i jest urokliwe, ale niestety tylko dla rdzennego mieszkańca Skandynawskich terenów.
Zatem... (Lub) Co za tym idzie...
- PATRZ I UCZ SIĘ. - Powiedziałem mrużąc oczy i wyciągając przed siebie dłonie. Nikt oprócz dziewczyny ubranej w kracianą koszulę i ciemne spodnie nie jest w stanie dostrzec mojego ciała.
- Stary Tatusiek będzie mnie uczył magicznych sztuczek? - Parsknęła śmiechem blondynka i skrzyżowała ramiona na piersi uwydatniając biust. - Ach, rozumiem. To kolejna milionowo-tysięczna lekcja pod tytułem "Jak obudzić zmarłego"... I przy okazji jego kota? - Zachichotała nie wiedząc, że jej próby wyprowadzenia mnie z równowagi spełzły na niczym. Spojrzała na mnie parą ciemnych ocząt i niewinnie zamrugała powiekami unosząc delikatnie kąciki ust.
Ostatnim razem, kilka miesięcy wstecz, na zlecenie Zielarki obudziliśmy ze śmiertelnego snu jej pacjenta wraz z kotem. Kot nie był przewidziany w zamówieniu, więc musieliśmy go ponownie zabić. Lubię koty, więc odmówiłem wykonania wyroku i pozwoliłem zamordować kota Zielarce. Zanim jednak doszło do jego egzekucji Charlotte oświadczyła, że życzy sobie zwierzątko domowe. Dziwny zbieg okoliczności sprawił, że dziewczyna przygarnęła kota, ratując go przed ponowną śmiercią i jednocześnie nazwała go Carl. Takim oto sposobem nasza dwójka egzekutorów pozyskała towarzysza podróży.
- CZYM ZAWINIŁEM, ŻE MUSZĘ TERAZ SŁUCHAĆ CÓRKI, KTÓRA ZA MOJĄ OPIEKĘ I TROSKĘ ODWDZIĘCZA SIĘ MLASZCZĄC JĘZOREM? - Odburknąłem niezadowolony z jej dziecinnego zachowania i opuściłem dłonie.Kiedy wydorośleje?
Od szesnastu lat wychowuję tą niewdzięczną osobę i ani razu nie usłyszałem słowa "Dziękuję". Zresztą nie wymagam tego od niej. Nie jestem jej rodzicem, jedynie opiekunem. I to właśnie przez wzgląd na jej upartość, pewność siebie i inteligencję zdecydowałem się przygarnąć ludzkie dziecko. Ponadto ma potencjał.
Ma myśl. Również płeć ma ważne znaczenie.
- Oj. Nie wiedziałam, że potrafisz obrazić się za szczerość. - Odparła podchodząc bliżej i muskając palcami prawej ręki czarny materiał MOJEGO płaszcza kontynuowała. Tym razem głosem cichszym i o wiele delikatniejszym dla uszu. - Po co tu przyszliśmy?
Nie patrzyłem w jej ciemne oczy. Charlotte jest szwedką z brązowymi tęczówkami. Drobiazg, który przykuwał uwagę każdego spostrzegawczego śmiertelnika. Natura plata figle. Oczywiste. I zrozumiałe.
- WIESZ PO CO. - Odpowiedziałem wpatrując się w nagrobek. Była to betonowa kwadratowa płytka, zwyczajna i w kolorze jasnej szarości pozbawiona napisów i ozdób. Krzyżyki, aniołki, skrzydełka i książeczki - wywoływały na mojej twarzy pobłażliwy uśmiech. W tym przypadku poczułem jedynie niezrozumiały smutek.
- Bezsensowne, prawda? - Mruknęła Charlotte.
- ODROBINĘ.
- Dlaczego ktoś zmuszał bezbronnych i niewinnych ludzi do niewolniczej pracy? I czy... Pamiętasz ich wszystkich?
- KAŻDEGO Z OSOBNA. - Odpowiedziałem szczerze.
- Nawet tych... - Przechyliła się do przodu w geście przypominającym odruch wymiotny. Dotknęła dłońmi usta. Oczy jej błyszczały, a twarz pobladła. - Oni siebie jedli nawzajem?
- OWSZEM.
- Który to? On... jadł, czy był jedzony? - Zapytała powoli odwracając w moim kierunku przerażoną twarz. Bardzo chciałbym w tym momencie skłamać. Niestety jestem śmiercią.
Bez litości. Bez żalu. Bez uczuć.
- OBA. - Oznajmiłem zostawiając Charlotte samą. Myślałem, że jej psychika jest na wystarczająco wysokim poziomie, aby nie poddała się sile wyobraźni, lecz jej ludzka natura jest silniejsza. To jej słaby punkt. Ma uczucia, bo jest człowiekiem. Nie mogę mieć do niej pretensji, że wzruszyła się na widok odratowanego psa ze schroniska czy rozpłakała, kiedy zobaczyła jedzonego żywcem kota. To nie jej wina, że jej Matka jest człowiekiem. Nie jestem wszechmogący, nie potrafię cofnąć czasu. Nikt nie potrafi.
- WSTAWAJ. ROZKAZUJĘ CI WSTAĆ I DARUJĘ CI ŻYCIE PO ŚMIERCI. - Głos szorstki i niski rozniósł się niczym grom po cmentarzu. Niebo spochmurniało i zerwał się chłodny, wiosenno-zimowy wiatr, który poruszał gałązkami drzew. Uderzyłem pięścią w nagrobek, który pękł po środku ukazując krzywą linię. Za moimi plecami rozległ się głośny huk, zaraz potem mogłem usłyszeć cichy szloch Charlotte, który przerwał moje milczenie.
- ZA PRZYZWOLENIEM TWOJEJ ŻONY WIKTORII NAKAZUJĘ CI OPUŚCIĆ ŚWIAT UMARŁYCH. TERAZ I JUŻ NIGDY NIE DOZNASZ CIERPIENIA ANI BÓLU. POZBĄDŹ SIĘ WIARY I OBUDŹ SIĘ, ZANIM SKOŃCZY SIĘ TWÓJ CZAS.
Podłoże zaczęło niebezpiecznie drgać. Śmierć uniósł się, a wraz z jego powstaniem odrodził się mąż Wiktorii Lutomskiej. Wiedźmy, która zapłaciła wystarczającą kwotę za jego ponowne pośmiertne życie.
- TWOJA ŻONA CZEKA. - Poinformowałem narodzonego człowieka-zombie. Głuchy na jedno ucho i półprzytomny, zdezorientowany pół-człowiek patrzał na mnie pustymi oczyma. Nadzwyczaj zepsuty zombie i nadgryziony przez czas. Jego żona musiała być pełna goryczy i nie kochać swojego męża, skoro wybudza go po kilkudziesięciu latach, wiedząc, że parał się ludobójstwem.
- TO BYŁO JEJ OSTATNIE ŻYCZENIE. - Oznajmiłem nieziemsko cuchnącemu zombie, zanim Charlotte zwymiotowała w przypływie impulsu i nagromadzonych emocji.
Pierwsza lekcja zakończona.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Iwaszka dnia Wto 23:05, 16 Cze 2015, w całości zmieniany 1 raz |
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
|
|